(Prawie jak) MAMIL’e na kawie
Niestety jeszcze za zimno na ogródek, kawa na stojąco i w cieniu - ekspresowo bo zimno! fot. J. |
Ha! Nie pada! Owszem dalej zimno, pogoda bardziej przypomina marcową
niż majową, ale grunt, że bez deszczu!
Rowerem można się ścigać, na rowerze można trenować, wreszcie można też
się wybrać na wycieczkę. Trzeba mieć cel, można nadłożyć kilometry….i napić się
kolarskiej, małej…kawy oczywiście!
Dziś widziałam dużo MAMILi….
MAMIL to skrót od angielskich słów – „middle-age man in lycra”.
Pod tym określeniem kryje się pan w średnim wieku, który jeździ na
drogim wyścigowym rowerze szosowym, do tego ubiera się w profesjonalny strój
kolarski (obcisły, stąd lycra w nazwie). Nie żeby czuła się mężczyzną, ale w
takim towarzystwie dziś jeździłam na szosie i kawę piłam.
Słowo MAMIL pojawiło się w
języku i marketingu około 2010 roku w Wielkiej Brytanii, a bardziej
popularne stało się po 2012 kiedy to Bradley Wiggins odnosił sukcesy w Tour De
France i w letnich Igrzyskach Olimpijskich. W Australii „panowie w lycrze”
pojawili się w 2011 gdy Tour De France wygrał Cadel Evans.
Socjolodzy uważają, że
kupowanie bardzo drogiego roweru szosowego jest zdrową odpowiedzią na kryzys
wieku średniego. Zamiast czerwonego kabrioletu najdroższy model kolarzówki!
To właśnie dla MAMILi jest Rapha – drogie, widoczne i bardzo kolarskie
stroje!
Rynek tworzy produkty dla MAMILi, którzy mają pieniądze, mało czasu i
dużo stresu w pracy. Nie mówi się o kobietach w lycrze, a przecież panie
również inwestują w sprzęt, stroje, może mniej rzucają się w oczy, z dwóch
powodów – jest ich mniej i obcisłe stroje tak nie dziwią jak u „pana z
brzyszkiem”….
Z pewnością spotkaliście takich kolarzy, których umiejętności nie
zawsze są bardzo duże, za to sprzęt, rower, akcesoria – wszystko z najwyższej
półki, często jeszcze w barwach ulubionego klubu kolarskiego.
Można się śmiać z pana z brzuszkiem na rowerze, którego wartość
odpowiada używanemu samochodowi. Tyle, że ten pan kupił ten rower i na nim
jeździ. Gdyby kupił kabriolet, to na pewno nie byłby zdrowszy, na pewno nie
ruszałby się więcej.
MAMIL napędza rynek kolarski. Chce mieć najnowszy, najlepszy czyli też
najdroższy rower, najlepiej jeszcze taki unikalny – personalizacja to słowo
klucz dla pana w lycrze… Jak już ma kolarzówkę, to kupi też pomiar mocy,
licznik, wymieni koła na lepsze/lżejsze czyli też droższe…. Na szczęście taki
MAMIL, będzie chciał być jak jego lycrowi koledzy więc jeszcze zainwestuje w
badania wydolnościowe, może nawet będzie trenował pod okiem byłego zawodnika,
wiecie takiego, co go każdy pozna i na drodze i na fejsie, gdzie dla pewności
go oznaczy.
Cieszę z takiej mody, najbardziej podoba mi się opcja – wszystko
najlepsze i wszystko najdroższe – MAMIL wydaje pieniądze, daje pracę innym
(sklepy, trenerzy, lekarze) i sam czuje się lepiej i dba o siebie!
Nie ma co się śmiać trzeba wyprzedzać MAMILa na trasie! A jak staje się
to coraz trudniejsze to znaczy, że on dobrze wydaje pieniądze, a my nie
powinniśmy się z niego nabijać bo tracimy czas, który moglibyśmy poświęcić na
trening!
Komentarze
Prześlij komentarz