Monte Kazura czyli bieg górski w Warszawie
Żeby nie było, że wymyślam - chorągiewki - są - trasa rowerowa, która zmienia się w biegową również....fot. D.Szymborska |
Człowiek z nizin wszędzie gór
szuka. A to pojedzie do Falenicy pobiegać 3.3km pętelkę, podjazdy poćwiczy na
Agrykoli. Jest kilka miejsc, które nie są płaskie i właśnie tam zaczyna się
górska przygoda w Warszawie.
Jakoś nigdy nie było mi po drodze z cyklem zawodów na Monte Kazurce, że
w tygodniu, że przed innymi ważnymi imprezami. Jednym słowem nigdy TAM nie
biegałam. Górkę kojarzyłam z torem rowerowym i tyle.
Wczoraj sponiewierałam się na
trzech pętelkach by wybiegać pięć kilometrów. Dla wszystkich którzy nie mają
jeszcze planów na jeden z wtorków czerwcowych, sierpniowych lub wrześniowych
garść praktycznych rad i informacji.
1.
Zapisy – już teraz, bo ludziom tak się
spodobał tor rowerowy, grill i piwko lokalsów na szczycie górki, czy może
kolorowe chorągiewki na trasie, że pakiety rozchodzą się bardzo szybko. Wczoraj
ciężko było się zapisać w biurze zawodów, trzeba było czekać do ostatniej
chwili – jak ci zapisani i opłaceni nie odbiorą numerów to można było się dopisać.
2.
Pakiet startowy – numer i agrafki, w przypadku
zapisania się na cały cykl (przepadło już) koszulka,
3.
Pomiar czasu –ręczny, brak chipów,
4.
Depozyt – bardzo luźno interpretowany – to
znaczy można zostawić rzeczy w namiocie, których ktoś może popilnuje, inna
sprawa, że zostawiłam nikt nie pilnował i nic nie zginęło,
5.
Start – wspólny – jak komuś zależy na czasie
to trzeba się dobrze ustawić bo przez pierwsze okrążenie jest tłoczno,
6.
Trasa – 3 pętelki, które są MORDERCZE! Serio!
Jeżeli ktoś miał dobre czasy w czasie Zimowych Biegów Górskich w Falenicy to
dlatego, że biegał prawie po płaskim w porównaniu do Monte Kazurki! Nudno nie
jest! Niebezpiecznie tak – szkło, piach i błoto w jednym miejscu,
7.
Oznakowanie trasy – bardzo dobre, strzałki,
chorągiewki – nie da się zgubić, nie tylko dlatego, że tyle ludzi biegnie przed
nami,
8.
Medal za udział – brak,
9.
Klasyfikacja – zwycięzcy i zwyciężczynie
poszczególnych biegów i nagrody w całym cyklu,
10. Parking – osiedlowy, ale duży plac przed Kościołem pozwala bez problemu znaleźć
miejsce do zaparkowania auta,
11. Łazienki – 1 tojtoj,
12. Przebieralnie – nie zauważyłam żadnej,
13. Jedzenie na mecie – jabłka i marchewki
14. Picie – na mecie butelka wody mineralnej,
15. Buty – można wypożyczyć do testów na czas biegu,
16. Atmosfera – przed startem taka jak w schronisku górskim, serio! Na trasie
świetna, szybcy pędzą, wolniejsi się cieszą widokami,
17. Buty – ważne żeby były do biegów górskich bo jest: trawa/piach/błoto/jakieś
betonowe fragmenty,
18. Kibice – są! Zarówno rodzina i przyjaciele startujących, jak i wściekli
rowerzyści (bieg jest po ich torze), lokalsi z grillem, piwkiem i kocykiem,
19. Limit czasu – 60min – uwaga na Górce Kazurce czas leci szybko…dużo szybciej niż na
płaskim więc do swoich wyników na „normalną, płaską” piątkę trzeba doliczyć
kilka minut, organizatorzy mówią, że jest się wolniejszym o minimum 30% niż po
asfalcie,
20. Dla kogo? Dla tych wszystkich, którzy przygotowują się do biegów górskich lub
tak jak ja chcieli poćwiczyć podbiegi. Wiadomo, że samemu na treningu się ich
tak nie pobiegnie jak na zawodach no i normalnie tam jeżdżą na rowerach a we
wtorkowe wieczory górka należy do biegaczy!
Jedyne co mnie zmartwiło to brak
karetki ani ekipy medycznej. Bieg jest bardzo wymagający, o mniejszą lub
większą kontuzję nie jest trudno!
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Monte Kazura fot. D.Szymborska |
Selfie po zawodach |
A teraz krótka relacja: odebrałam numer – nie było sprawdzania
dokumentu ze zdjęciem, poszłam na spacer obejść trasę – na tyle dobrze
oznakowana, że się nie pogubiłam i zawsze wiedziałam jak iść. Kolejka do
łazienki, oddanie worka do „depozytu”, rozgrzewka i start. Zapłaciłam frycowe –
nowe miejsce, nowa trasa – pogoniłam pierwszą pętlę bardzo szybko, a potem
druga „wyszła” dużó wolniejsza, na trzeciej udało mi się trochę przyśpieszyć. Na
metę wbiegłam szczęśliwa, że bieg ma tylko trzy pętelki, bo wizja kolejnych
mega podejść nie była zbyt miła!
Mam bardzo miłe wspomnienia, zauważyłam, że tak jak z
podbiegiem/podejściem nie mam problemu tak zbiegi nie są moją mocną stroną.
Zadaniem był zrobienie siły biegowej – wykonane!
Komentarze
Prześlij komentarz