Cała „prawda” o kurczakach
Dobrze wiedzieć co się gotuje, w centrum uwagi szef Andrzej Polan, wcześniej była bardziej naukowa prelekcja o kurczakach fot. D.Szymborska |
Że z antybiotykami, że hormonami karmione, że modyfikowane genetycznie,
że w strasznych warunkach hodowane…..ile to można o kurczakach usłyszeć. Co
jest prawdą?
Miałam możliwość porozmawiać z ekspertami i….dużo się dowiedziałam. Na
początek ostrzeżenie, osobom niejedzącym mięsa nie polecam dalszej lektury.
Życie kurczaków jest mniej lub bardziej smutne i bardzo krótkie. Zanim
ciekawostki to najpierw, zgodnie z tym co wiem od dziś dzięki warsztatom - „Kurczak zagrodowy” rozprawiam się z kurczakowymi mitami.
1.
Kurczaki karmione są hormonami – nieprawda.
Jak twierdzi ekspert, po pierwsze to drogie, po drugie niepotrzebne bo…
2.
Kurczaki są genetycznie modyfikowane –
nieprawda, bo są krzyżowane, co oznacza tak naprawdę powstanie zupełni nowych ras
kurczaków i kur (na mięso, na jajka).
3.
Kurczaki dostają antybiotyki – nieprawda i
prawda – nieprawda w stosunku do kurczaków zagrodowych – jak taki dostanie
antybiotyk to przestaje być klasyfikowany jako zagrodowy, jeżeli chodzi o
kurczaki standardowe, to te owszem są leczone antybiotykami, ale potem trzeba
odczekać około 5 dób (sprostowanie - dostałam mail od producenta - Drosed - 14 dni) przed ubojem – wtedy nie ma antybiotyków w mięsie.
4.
Mięso kurczaka trzeba myć przed gotowaniem –
nieprawda, mięso jest umyte w ubojni, zapakowane i gotowe od razu do użycia –
tak, tak mi też ciężko było to zaakceptować bo wydawało mi się, że zawsze
trzeba je umyć.
5.
Kurczak kukurydziany jest najzdrowszy –
nieprawda. Owszem mięso smakuje inaczej, ma inną barwę, ale to dlatego, że kurczak
został tak skrzyżowany by będąc hodowanym jak kurczak "standard" (te co słońca
nie widzą) jego mięso chłonęło karmę kukurydzianą.
Dużo tego, prawda?
Dodatkowo dowiedziałam się, że kurczak zwany
zagrodowym widzi słońce – to znaczy przez pół swojego krótkiego życia (52 dni) - (sprostowanie - dostałam mail od producenta - Drosed - 56 dni) jest w kurniku a potem codziennie wychodzi do zagrody, kurczak standard (żyje
trzydzieści kilka dni) nie wychodzi z fermy, ma inną budowę i jest dużo
podatniejszy na choroby.
Łatwiejszy do hodowli jest ten „standard” dlatego, że
producent ma kontrolę nad wszystkimi zmiennymi: ciepło, karma, wilgotności,
światło.
Dowiedziałam się też, że konsumenci w Polsce lubią małe kurczaki, nie
chcą kupować dużych, dlatego, te które urosną są w ubojni dzielone na elementy
a „tuszki” są stosunkowo niewielkie. Ciekawostką było to, że nogi kurze, te z
pazurkami to towar eksportowy do np. Hongkongu, praktycznie nie do kupienia w
Polsce ze względów biznesowych – w Azji można je dużo drożej sprzedać!
Największe wrażenie zrobiła na mnie genetyka – ekspert z „zagrodowego” bardzo
zwracał uwagę, na słowo krzyżowane genetycznie a nie modyfikowane – kurczak
sprzed 20 lat to zupełnie inny ptak niż ten obecny! Kurczak o strasznej nazwie
„standard” ma krótkie nogi – po to by mieć więcej mięsa na udach i wydatną
klatkę piersiową – by filety były większe. Dodatkowo „standardem” rzadko kiedy
jest dziewczyna, bo kogutki szybciej i większe rosną.
Myślę, że warto wiedzieć
co się je. Jak to się ładnie nazywa dobrostan „zagrodowego” jest dużo większy –
owszem karmiony (zgodnie z przepisami i obowiązującym prawem) jest tylko karmą
roślinną, ale jak sobie robaka na „podwórku” wygrzebie to go może zjeść. Co
ważne zwierzęta nie dostają karmy modyfikowanej, czyli kukurydza którą jest
„kukurydziany” jest wolna od GMO.
Zajęcia o zwierzętach, mięsie są zawsze trudne – dużo łatwiej jest
gotować używając produktu wyciągniętego z opakowania niż zdać sobie sprawę, że
ten „produkt” przez kilkadziesiąt dni albo biegał po zagrodzie albo tył na
fermie.
Wszystko jest kwestią wyboru, ważne by go świadomie podejmować!
Ach szczerze mowiac to gotujemy coraz mniej kurczaka w domu, nigdy nie mam pewnosci w sklepie jak on jest hodowany sprzedawcy klamia,a filmow o hodowli kurczat sie naogladalam i troche omijam je szerokim lukiem w sklepie. Juz wolę indyka czy gęsinę mniejsza masówka..
OdpowiedzUsuńwłaśnie po to przygotowałam ten post - kupując kurczaki, pakowane pojedynczo, takie, które mają etykietę wiemy dokładnie wszystko o jego hodowli...to samo dotyczy indyków, gęsi czy kaczek. Pewniejszym źródłem jest duża hodowla niż taki drób kupowany na bazarku, o którym nie wiemy zbyt dużo...
UsuńPrawo prawem, ale czasem wypływają mięsne afery i człowiek zastanawia się, ile z takich afer nie wypłynęło po prostu. Warto dokładnie sprawdzać firmy, ale też nie można demonizować kurczaka, bo ktoś rzucił hasło "hormony" i "antybiotyki" :) Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńdzięki za miły komentarz :) dużo się wczoraj dowiedziałam to chciałam od razu wszystko spisać bo potem się zapomina, a jak dla mnie to były ciekawe informacje :) pozdrawiam serdecznie
UsuńKrzyżowanie to również modyfikacja genetyczna. W ten sposób powstały różne rasy psów. Pasze GMO nie są szkodliwe czy niezdrowe - nie ma żadnych wiarygodnych badań które by coś takiego potwierdzały. A jeżeli by tak było, to krzyżowane kurczaki byłyby przynajmniej tak samo szkodliwe. Dobry artykuł.
OdpowiedzUsuńNa tej zasadzie praktycznie każde z małymi wyjątkami jedzenie dostępne powszechnie jest modyfikowane genetycznie, bo zarówno rośliny jak i zwierzęta hodowlane krzyżuje się od kilku tysięcy lat.
UsuńPodpowiem jeszcze o królikach. Kiedyś myślałem, że to super zdrowe mięso dla dzieci. Od dziadka ze wsi - tak. Z supermarketu - nie. Dlaczego? Wytłumaczył mi kiedyś dostawca pasz. Króliki są bardzo podatne na choroby i dostają więcej antybiotyków, leków (nawet w jedzeniu) niż kurczaki. Smacznego.
OdpowiedzUsuńZnaczy tyle się dowiedziałaś co chciał Ci powiedzieć producent i sprzedawca kurczaków. Mało wiarygodne źródło.
OdpowiedzUsuń