TRYB JASNY/CIEMNY

Ile kosztuje start w zawodach triathlonowych?

Że będzie kosztować to wiadomo, ale warto pomyśleć ile...i zaoszczędzić tam gdzie się da...fot. D.Szymborska


Oh jak miło polubić na „fejsie” zawody triathlonowe, najlepiej takie z czerwoną kropeczką w logo, albo te co mają w nazwie rodzinę…. A potem przeczytać regulamin i zrozumieć ile TO kosztuje.

To ile ten triathlon kosztuje? Że dużo to wiadomo, tylko pozostaje kwestia doprecyzowania jak duże jest to „dużo”.

Oto lista rzeczy, które trzeba uwzględnić, wpisać w budżet, gdy zamierzamy wystartować w zawodach triathlonowych. Specjalnie nie piszę o kosztach związanych z treningiem, rozpisuję TYLKO wydatki związane ze startem.


Wpisowe – wszystko zależy od tego, czy zawody są na licencji Ironman lub Challenge Family – wtedy cena wzrasta kilkukrotnie w stosunku do nielicencjonowanych zawodów. W sprincie można wystartować za kilkadziesiąt złotych, „połówkę” można zrobić za dwieście lub dwieście pięćdziesiąt złotych – to wszystko ceny dla tych, którzy zapisują się jako pierwsi, potem ceny rosną. Licencjonowane zawody to wydatek około 1000 złotych (w najdroższej, najpóźniej opłacanej wersji). Te zagraniczne IM i CF są jeszcze droższe niż te w kraju.

Dojazd – jeżeli planujemy podróż pociągiem musimy być bardzo czujni bo miejsca rowerowe wysprzedają się bardzo szybko. Jadąc autem z rodziną musimy liczyć się nie tylko z kosztami związanymi z benzyną/ropą, opłatami za autostrady, ale również z kosztem pożyczenia lub zakupy bagażnika rowerowego (hak lub belki też kosztują). Jeżeli podróżujemy samolotem to musimy uwzględnić koszt wypożyczenia lub zakupy specjalnej walizki na rower. Jednym słowem najtaniej ścigać się jest tam gdzie mieszkamy, niestety nie zawsze jest to wykonalne, po drugie tak to możemy zaoszczędzić na jednym starcie.

Nocleg – miejsca w których organizowane są triathlony w Polsce, z wyjątkiem Warszawy, Gdyni, Poznania to z reguły małe miasteczka nad jeziorami. Co oznacza, że oferta noclegowa nie jest zbyt bogata, a dla wymagających triathlonistów (a tacy się często zdarzają) jest to duże wyzwanie, by znaleźć dobry hotel blisko miejsca zawodów. Dla mniej wymagających, ale zaradnych jest spora oferta agroturystyczna, przez zaradność rozumiem refleks w dokonaniu rezerwacji, bo dobre „miejscówki” wysprzedają się równie szybko jak pakiety startowe.

Jedzenie – głodny triathlonista to zły triathlonista, a koszty jedzenia do najniższych nie należą, bo trzeba bardzo uważać, gdzie i co jemy. Nie ma nic gorszego niż grypa żołądkowa czy inne problemy przed/w czasie startu.

Ubezpieczenie – lepiej uważać na siebie i swój sprzęt, przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego do kosztów startu trzeba dopisać ubezpieczenie – w zależności od zakresu kilkadziesiąt do kilkuset złotych.

Przecież już wcześniej kupiliśmy piankę, specjalne okularki, trisuit, odzież kompresyjną, daszek, specjalne buty biegowe, rower czasowy/szosę, buty do wpinania, licznik, zegarek, daszek i kask….. zabraliśmy też nasze ulubione żele, batoniki, napoje…

Liczby nie kłamią, stoper też nie, ale triathlon do tanich sportów nie należy. Dobra informacja jest taka, że sprzęt powinien posłużyć kilka sezonów, zatem tylko pierwszy sezon jest kosmicznie drogi, każdy kolejny jest inny bo niekoniecznie tańszy. Większość z nas ma w swoim towarzystwie miłośników nowości/kół karbonowych i innych gadżetów, znamy też takich, którzy nie sprzedają rowerów tylko mają ich kilka….

To na czym można zaoszczędzić?

Po pierwsze, licencjonowane zawody nie są koniecznością, można startować w lokalnych i dobrze zorganizowanych imprezach, owszem nie zdobędziemy wtedy „slotu” na mistrzostwa świata, ale przecież dużo częściej nie walczymy o dostęp do udziału w światowej imprezie tylko ze samym sobą o dobry wynik.

Po drugie, wspólne podróże, wynajem domków itp. – to wszystko znacząco obniża koszty, a dodatkowo rodziny mniej się nudzą gdy za towarzystwo mają nie tylko swoich triathlonistów.

Po trzecie, wypożyczanie sprzętu – jeżeli nie jesteśmy do końca pewni jak długo będzie trwała nasza triathlonowa przygoda, lub też planujemy zmienić znacząco kategorię wagową, to lepiej piankę wypożyczyć niż kupować nową w kolejnym sezonie. Coraz więcej sklepów rowerowych oferuje możliwość wypożyczenia roweru, a buty biegowe to raczej mamy…

Po czwarte, używany sprzęt – warto zerknąć co można kupić „z drugiej ręki”, poszukać okazji, wyprzedaży. Owszem zajmuje to dużo więcej czasu niż wizyta w sklepie i zakup „wszystkiego” ale można naprawdę dużo zaoszczędzić.

Nie można oszczędzać na bezpieczeństwie i jedzeniu! Czyli ubezpieczamy co się da (czytając regulaminy, żeby wykupić sensowną polisę) i jemy tylko w sprawdzonych miejscach. To drugie może czasem oznaczać odwiedzenie „restauracji” sieciowych, ale uważam, że lepiej zjeść przewidywalną kanapkę z kotletem, sałatkę czy pizzę, której ciasto nie jest zbyt cienkie, niż zmagać się z zatruciem żołądkowym. Dobrym rozwiązaniem jest też swoje pudełko – ale to wystarczy na jeden dzień, dlatego pomysł z wynajęciem domków i kwatery z dostępem do kuchni wydaje się kuszący.


A o tym jak zaplanować starty to pisałam TUTAJ, zatem do zobaczenia na zawodach!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa