![]() |
Grzybków jeszcze nie otworzyłam ale chlebek... pycha! fot. D.Szymborska |
Dzielenie się jedzeniem jest cudownym i przepysznym pomysłem. Bardzo
lubię dawać i dostawać jadalne prezenty.
Wiem, że nie jest to najzdrowsze, ale właśnie zjadam chlebek ze zdjęcia, jest dyniowy i ma wielkie kawałki czekolady, dostałam go od przyjaciółki… Jest plan wybiegania tych pyszności, a grzybków jeszcze nie
otworzyłam…czekają w lodówce….
Niestety, tak jak w przypadku wręczania każdego prezentu i ten jadalny może się okazać wielką wpadką. Przygotowałam kilka zasad związanych w przygotowywaniem i wręczaniem słoiczków, ciast czy chlebów…
Niestety, tak jak w przypadku wręczania każdego prezentu i ten jadalny może się okazać wielką wpadką. Przygotowałam kilka zasad związanych w przygotowywaniem i wręczaniem słoiczków, ciast czy chlebów…
6 smacznych zasad wręczania jadalnych prezentów:
1.
Alergie i wykluczenia
Jeżeli chcemy uniknąć wpadki, ba sprawienia komuś przykrości to
upewnijmy się, że wiemy na co dana osoba jest uczulona, czego nie je.
Oczywiście nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, ale powinniśmy
wiedzieć o uczuleniach (np. na orzechy) czy preferencjach – pasztet z królika
nie jest podarunkiem dla weganina! Zanim przygotujemy jadalny prezent upewnijmy
się, że wiemy czego nie je lub czego nie lubi obdarowywana osoba.
2.
Pojemność i możliwości transportu
Człowiek uczy się na swoich błędach, ostatnio przygotowałam
przyjaciółce pyszną kutię, cały słoiczek. J. wracała do Izraela tylko z
bagażem podręcznym. Na szczęście w samolocie nie bolał ją brzuch, bo cały
prezent zjadła przed przejściem przez bramki!
Jeżeli chcemy kogoś obdarować sałatką, pasztetem czy ciastem, które
wymaga przechowywania w chłodnym miejscu, to zastanówmy się czy jesteśmy to w
stanie zapewnić. Jeżeli chcemy dać prezent naszej koleżance w pracy, to
zapytajmy się czy ma dostęp do lodówki, bo nawet najpyszniejszy pasztet nie
będzie dobry po kilku godzinach czekania w pudelku na biurowej szafce!
3.
Data przydatności do spożycia
U mnie jedynym sposobem konserwacji żywności jest wekowanie. Jeżeli
przygotowuje dżem, który jest mało słodki, a nie dodaję żadnej "chemii" to zdaje
sobie sprawę z krótkiego terminu przydatności, podobnie jest z chlebem –
smaczny jest przez pierwsze 3 dni. Dlatego myśmy o terminach przydatności do
spożycia naszych prezentów. Mają sprawiać radość a nie być męczące – będziemy
jedli dżem codziennie żeby go nie wyrzucić? Albo kroili wielkie kawałki
sernika, żeby nie trafił do śmietnika?
Lepiej obdarować mniejszą porcją, która będzie smacznym prezentem a nie
jadalnym obowiązkiem!
4.
Ostrożnie z alkoholami
To trochę podobne zagadnienie co diety i wykluczenia. To, że my lubimy
słodkie wino z porzeczek nie znaczy, że nasz przyjaciel marzy o butelce tego
domowego trunku, podobnie jest z nalewkami, to, że dla nas dobra nalewka
powstaje na bazie spirytusu nie znaczy, że inni też lubią mocny alkohol. Jeżeli
nie jesteśmy pewni gustów alkoholowych osób, które zamierzamy obdarować to
przygotujmy malutkie porcje. Obecnie w sklepach można kupić buteleczki o
pojemności 100, 150ml, ładna etykieta i prezent gotowy. To dużo lepsze
rozwiązanie niż litr czegoś z czym obdarowany będzie musiał się zmierzyć!
5.
Zwrot pudełek i naczyń
U mnie jest wielka rotacja pudełek plastikowych, gubię, rozdaję, rozpadają
mi się po mrożeniu. Mam kilka ulubionych śniadaniówek czy obiadówek w które
nigdy nie pakuję jadalnych prezentów. Wychodzę z założenia, że jeżeli wręczam
prezent w pudełku czy słoiku to opakowanie jest częścią prezentu. Owszem gdy
przynoszę sałatkę czy inne danie na półmisku, to tutaj oczekują, że wróci on do
mnie!
Żeby uniknąć nieporozumień warto od razu spytać się czy należy zwrócić
naczynie, pudełko. Trzeba uszanować, że zwykły by się wydawało słoik jest tym
ukochanym, albo plastikowe pudełko ma wartość sentymentalną!
6.
Smak
Z tortem, dżemem, pasztetem, chlebem….jest ten wielki problem, że nie
wiemy do końca jak nam się nasza „produkcja” udała. Ciężko upiec dwa identyczne
torty, tylko po to by rozkroić pierwszy i upewnić się czy nie ma zakalca…. Można
za to upiec dwa chleby – jeden do domu drugi do rozdania, można zrobić kilka
dżemów i jeden otworzyć….. Na szczęście w przypadku pierogów, ciasteczek,
sałatek mamy ułatwione zadanie – możemy sprawdzić efekt naszej kulinarnej
twórczości i upewnić się, że wręczymy smaczny prezent!
Te wszystkie zasady, utrudnienia to nie zmienia tego, że uwielbiam
dostawać jadalne prezenty i takim obdarowywać, bo dzielenie się dobrym
jedzeniem jest olbrzymią przyjemnością!
Do tej
pory dostałam: sery, chleby, bułeczki, torty, pierogi,
pasztety, uszka, zupy, bigos, grzyby, dżemy, marmolady, pesto, przyprawy,
ciasteczka, batoniki, owoce, sałatki, wino, wędliny, ryby….
A ja
wręczałam: dżemy, soki, marmolady, chleby, sałatki,
ciasteczka, batoniki, zestawy obiadowe, kanapki, zupy…nigdy jeszcze nie
upiekłam tortu, który mógłby być prezentem…ale to może dlatego, że jeszcze
nigdy tortu nie upiekłam w ogóle….
Uwielbiam jadalne prezenty. Dawać i otrzymywać. Tak samo herbata (dobra, liściasta, wyjątkowa) jest zawsze świetnym pomysłem na prezent.
OdpowiedzUsuńmasz rację, ja jeszcze bym dopisała dobre czekoladki :) choć zamysłem wpisu było opisanie prezentów jadalnych, które sami przygotowujemy/gotujemy/pieczemy... :)
UsuńO tak, uwielbiam jadalne prezenty!
OdpowiedzUsuńprawda, że to super pomysł :)
Usuń