Selfie przed biegiem gwarancją dobrego wyglądu na fotce...bo na mecie to owszem uśmiech jest ale z całą resztą to różnie bywa! |
Nie znam innego biegu którego trasa jest tak nudna, wietrzna, monotonna
i nieciekawa jak ten półmaraton. Serio. Kibiców jak na lekarstwo, widoki mocno
średnie…a co roku tłumy na starcie! To trochę jak bieg wokół śmietnika – czyli Chomiczówka
w zimie, to Wiązowna wiosną…. Myślę, że na starcie mogły być osoby, które w
Wiązownej startowały kilkadziesiąt razy….
Dlaczego warto biegać po podwarszawskich wsiach?
Po pierwsze – termin – idealny z dwóch powodów. Dla jednych to sprawdzian formy w nowym roku, dla innych to okazja do mocnego treningu przed wiosennymi maratonami.
Po drugie – atmosfera – to nie jest bieg, gdzie ktoś się zapisuje bo śliczny t-shirt, bo
trasa widokowa, bo będzie się czym pochwalić znajomym. Oj nie! Tu się biega dla
siebie, dla wyników a nie dla szpanu! Biegacze przemili, wolontariusze oddani i
bardzo zaangażowani i zawsze uśmiechnięci!
Po trzecie – trasa – tak, tak to bieganie po wsiach może być też atutem – nie ma tutaj
mocnych podbiegów, trasa nie jest zbyt kręta (jedynie spowalniająca nawrotka w
połowie dystansu), niestety jak to się mówi, coś za coś – tutaj zawsze wieje.
Raz mniej raz bardziej, z przewagą tego drugiego! Co ciekawe na tej trasie może
wiać w twarz do nawrotki by…potem znów wiać w twarz gdy wracamy na linię mety…
Z KODowo Ochotowymi znajomymi przed startem fot. miła pani biegaczka |
Wiem, że wiele osób oburza się na tak zwane straty treningowe w
zawodach, że nie wolno, że bez sensu itp. Ja się z tym nie zgadzam, znam siebie
i wiem, że ciężko mi byłby się zebrać na wybieganie półmaratońskie po asfalcie.
Kombinowałabym, planowała i w efekcie robiłabym pętelki w Lesie Kabackim. A
różnica między bieganie po lesie a po asfalcie jest ogromna, jak się chce
dobrze pobiec uliczny maraton to….trzeba się pogodzić z bieganiem po twardym.
Dodatkowym atutem startu w imprezie zorganizowanej są punkty odżywcze, to
naprawdę bardzo wygodne, gdy nie musimy ze sobą nosić wody, ba gdy w wietrzny
dzień dostajemy w kubeczku ciepłą herbatę… Dlatego dziś biegałam w Wiązownej!
Nie żałuję! No może troszkę tego, że nie nasmarowałam sobie twarzy kremem z
filtrem….a że po półmaratonie poszłam jeszcze pojeździć na rowerze to…..trzeba
będzie wklepywać krem żeby nie mieć czerwonej buzi jutro…
Szałowy, prawda? fot. D.Szymborska |
Czy za rok pobiegnę? Pewno tak, bo termin, atmosfera i trasa…..a i
znowu medal był przepiękny! To taka miła nagroda za starannie wykonany trening!
Do zobaczenia za rok w Wiązownej!
Bo Półmaraton to za mało....jeżdżone też było! |
Komentarze
Prześlij komentarz