TRYB JASNY/CIEMNY

Ile TO ma kalorii?

Cóż...to dla jednej osoby...to znaczy serki nie ale to co na talerzu to już tak....fot. D.Szymborska


Śliczne zdjęcie prawda? Ot, spokojne sobotnie śniadanie, bardziej brunch, bo późno już było jak wróciłam z biegania po falenickich wydmach.

Wszystko świeże, pyszne, dobrej jakości. Dwa rodzaje twarożku (ze szczypiorkiem i rzodkiewką), wycinanki rzodkiewkowe – uwielbiam te kiczowate kwiatki, dobry boczek, naprawdę mięsne frankfurterki, wciąż smakowy pomidor, szczypiorek i dwie łyżki groszku z majonezem, jeszcze jajko od kury co widziała słońce i biegała po zagrodzie, wafle z dobrej kukurydzy….  Jak się poświęci chwilę i policzy to taki posiłek to….uwaga, uwaga …..1200kcal!

Co? Że niby takie śniadanko ma wystarczyć na cały dzień? Pewno, że nie, bo człowiek szybciej zgłodnieje….i do 3000 tysięcy kalorii „dobije” z pewnością….

Kalorie - liczyć? Nie liczyć?

Szkoły są dwie, ja zaliczam się do tej trzeciej – wiedzieć co się je i myśleć o tym, ale nie siedzieć z kalkulatorem!

Uważam, że ogólna wiedza dotycząca kaloryczności poszczególnych dań jest potrzebna. Tu dodana łyżka oliwy, to łyżeczka tartego sera….tak można podwoić ilość zjadanych kalorii, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.

Na co zwracać uwagę, jak/czy liczyć kalorie?


·      Skreślamy jedzenie przetworzone, tego nie jemy! Owszem niby proste – zerkamy na opakowanie i wiemy DOKŁADNIE ile to ma kalorii, tylko często czytamy kaloryczność dla 100g produktu, a nasza porcja ma 250g….albo owszem danie nie jest zbyt kalryczne, ale nie ma nic odżywczego w sobie.

·      Nie pijemy napojów słodzonych i gazowanych – wyjątek gazowana woda (lubię bąbelki i już!). Napoje są bardzo zdradliwe, niby nic nie jemy, ale dostarczamy organizmowi dużo kalorii.

·      Uważamy na koktajle – z reguły powinny nam zastąpić posiłek, a nie być do niego dodatkiem – tak niby zdrowa szklaneczka może być bombą kaloryczną!

·      Owoce i warzywa też mają kalorie! Jeżeli chcemy kontrolować (nawet pobieżnie) ile spożywamy kalorii to uwzględniamy WSZYSTKO co zjadamy!

·      Nie popadajmy w dwie skrajności – trenuje to mogę zjeść – oj nie! Oczywiście nikt nie broni ale takie podejście prowadzi do tego, że uprawiając sport zamiast chudnąć będziemy tyć! Jeżeli natomiast wprowadzimy drakońskie diety i będziemy dużo trenować, to nie będzie dobrych wyników sportowych, o kontuzję niedożywionego organizmu jeszcze łatwiej…

·      Proponuję zrobić sobie tabelkę, wyliczyć ile kalorii ma „nasza porcja” czy ulubionego makaronu, zupy czy naleśników. Owszem będzie z tym chwila roboty, ale raz policzone dania zapisujemy i przyczepiamy karteczkę na lodówkę. Potem wystarczy zerknąć i wiemy ile – mniej więcej – kalorii zjedliśmy.

·      Nie spotkałam jeszcze aplikacji, która by liczyła wszystko za mnie, te na które trafiałam albo akurat nie miały tego produktu albo wpisywanie menu było tak nudne, że przestawałam po kilku dniach. Dlatego swoje, zapisane wyliczenia, to moim zdaniem najlepsze rozwiązanie.

Na szczęście większość ziół i przypraw nie ma dużo kalorii, bo to, że coś ma mniej kalorycznie nie powinno oznaczać, że ma być bez smaku! Bez zbędnego tłuszczu, owszem, bez dodatkowego cukru, jak najbardziej! Konieczne jest to, żeby było PYSZNE!

Jeszcze PS. Warto monitorować ile kalorii spalamy na treningu, to, że wracamy super głodni z biegania po lesie czy treningu basenowego wcale nie oznacza, że spaliliśmy „milion” kalorii….czyli uważajmy jakiej wielkości porcję przygotowujemy po treningu!


Komentarze

  1. Zgadzam się z tobą całkowicie. Zdrowie psychiczne według mnie jest najważniejsze. :)
    https://jaglusia.wordpress.com/2016/11/26/komosa-ryzowa-z-indykiem-i-brokulem/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz, kolejny z linkiem/odsyłaczem zostanie usunięty. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Ja liczyłam kalorie. Schudłam 12 kg. Teraz przestałam, bo w miarę ok się czuję ze swoim ciałem i uczę się "na oko" liczyć kcal bez kalkulatora. To znaczy słucham swojego organizmu i zwiększyłam aktywność fizyczną, bo nie chcę liczyć do końca życia :) Moim zdaniem jednak warto przez jeden dzień się przemęczyć i podliczyć ile czego zjedliśmy (razem z napojami), żeby zobaczyć, ile nadprogramowych kcal spożyliśmy. Ja spożywałam ponad 3000 bez treningów. Dziennie. Masakra, co nie? :D To mi pozwoliło się ogarnąć i teraz jem już normalne porcje, bo waga nie szybuje w górę, a gdy zwiększam aktywność to powolutku spada. Więc jem już tyle, ile potrzebuję do utrzymania wagi. Wolę dorzucić sobie bieganie niż obcinać kcal, bo ile można :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwsze gratulacje! po drugie masz rację, takie jednodniowe chodzenie z kalkulatorem potrafi pokazać ILE tak naprawdę zjadamy a nie nam się wydaje!
      Co do treningów i spalania, to trzeba z tym uważać, bo to, że jesteśmy zmęczeni wcale nie musi oznaczać, że spaliliśmy wiele kalorii...
      to powodzenia na ścieżkach biegowych :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa