![]() |
Za książką mój balkonowy, jadalny ogród - sałaty i zioła....fot. D.Szymborska |
Lektura książki Bendan’a
Brazier’a przypomina trochę czytanie przewodnika turystycznego. Super
przygotować się do wyjazdu, ale bez odwiedzenia opisywanych miejsc to nie ma
sensu sięgać po taki poradnik. Po co? Żeby tylko się zmartwić ilu rzeczy nie
zobaczyliśmy, za czym powinniśmy tęsknić. Podobnie z "Wege siłą" - przeczytać i nic nie zmienić w żywieniu - bez sensu!
„Wege siła” to naprawdę ciekawa książka, tylko, żeby jej lektura
odniosła efekt to trzeba zdecydować się na zmiany jeżeli jeszcze nie jest się
roślinożercą!
Gdy biorę książkę do ręki to czytam to co na obwolucie – rekomendacje,
notkę o autorze itp. Tutaj przeczytałam, uśmiechając się trochę, że autor jest
triathlonistą odnoszącym światowe sukcesy, potem zerknęłam na „skrzydełko”
książki i….no nie tylko nie coś takiego. Przepis składający się z kilku linijek
i informacji, żeby gotować kalafior na parze aż będzie miękki. Oj, oj nie tędy
droga do smacznych dań bez mięsa!!!
Tak, jak podstawy teoretyczne, informacje zawarte w książce są poparte
wiedzą, można sięgnąć do bogatej bibliografii tak przepisy zapowiadają się
koszmarnie. Rozumiem idę czucia smaku poszczególnych składników jednak to wcale
nie oznacza, że w moim rozumieniu, musi być mało apetycznie…
Podoba mi się pomysł Brazier’a, który poleca stopniowe przejście na
weganizm, proponuje kilkanaście tygodni by dojść do diety roślinnej. To na czym
bazuje to nie tylko badania naukowe to swoje samopoczucie i sukcesy sportowe.
Brendan na sobie sprawdził działanie diety roślinnej połączone z uprawianiem
wyczynowym sportu. Sukcesy mówią same za siebie!
Jeszcze kilkanaście lat temu spojrzenie Brazier’a byłby czymś
szokującym, dietetycy sportowi nie wierzyli, że bezmięsna dieta pozwala z
dobrym skutkiem nie tylko szybko się regenerować, ale też dostarczyć wszystkie
niezbędne składniki dla organizmu. Teraz znam i podziwiam wielu sportowców,
którzy są weganami. Da się, co do tego nie mam wątpliwości.
Brazier jest na tyle przekonujący, do tego obiecuje, że nie trzeba
drastycznych zmian tylko taką ewolucję w stronę roślin…. To wszystko wydaje się
mieć sens. Tylko gdyby nie te przepisy….to zupełnie nie moja „bajka”. Kuchnia
roślinna wcale nie musi być bez smaku a takie wydają się być przepisy
Brazier’a. Myślę, że wynika to z jego podejścia – jedzenie ma pomagać w
regeneracji i ma być paliwem dla organizmu. Jakoś nie ma w tej książce mowy o
celebracji posiłków, jest za to informacja by jeść często i dbać o to by nie
być głodnym.
Wydaje mi się, że jeżeli połączymy wiedzę Brazier’a jego udowodnione
działanie niejedzenia produktów pochodzenia zwierzęcego ze smacznymi przepisami
to….wtedy bycie wegańskim sportowcem nie będzie oznaczało rezygnacji z
wyśmienitych smaków, które będą dostarczały energię do treningów.
Ciekawa jest piramida pokarmów wege siły. Na samym dole warzywa
włókniste (cukinia, marchewka, botwina), potem obok siebie białko i owoce
(czyli rośliny strączkowe, nasiona), wyżej tłuszcze (orzechy, awokado i
nieprzetworzone oleje), a na samym szczycie rośliny skrobiowe i ziarno (brązowy
ryz, ziemniaki, zagęszczony sok owocowy).
Jeżeli ktoś potrzebuje takiej kropelki, która przeważy szalę –
mięso-rośliny, to Wege siła da mu siłę do podjęcia roślinnej decyzji! A
przepisy…cóż można spróbować tych z książki albo sięgnąć po inne, których obecnie
jest naprawdę sporo i w książkach i w Internecie.
Wege siła. Dieta roślinna dla
sportowców i miłośników aktywnego trybu życia, Brendan Brazier, Wydawnictwo
VIVANTE, Białystok 2017
Komentarze
Prześlij komentarz