Jedzenie w SPA czyli Wzgórza Dylewskie Dr. Irena Eris – nie polecam (z wyjątkiem śniadań)
W pięknych miejscach chciałabym jeść pyszne jedzenie....fot. D.Szymborska |
Z drogimi miejscami na odludziu to jest tak, że chciałabym żeby
wszystko było proporcjonalnie dobre do wysokiej ceny, którą trzeba zapłacić.
Jest to o tyle ważne, że jak nie ma NIC w okolicy, to trudno gdzie indziej niż
do hotelowej restauracji pójść na kolację. W SPA na Wzgórzach Dylewskich o tym
wiedzą, dlatego ceny w restauracji hotelowej są bardzo wysokie. Niestety
nieproporcjonalnie do jakości serwowanego jedzenia.
Jedyne co mogę z polecić, i to z wielkim entuzjazmem to śniadania.
Tutaj hotel/SPA staje na wysokości zadania – sekcja dań gorących – duży wybór
przez słodkie naleśniki do boczku i kiełbasek. Na miejscu kucharz przygotowuje
jajecznicę i omlety na zamówienie. Duży wybór serów i wędlin – świetna jakość,
wreszcie dobra kawa i świeżo wyciskany sok. Wina musującego nie piłam, ale też
jest. Jednym słowem śniadania są takie jak powinny być w takim miejscu.
Natomiast kolacje…..
Phad Thai fot. D.Szymborska |
Jadłam dwie, wybierając dania z karty w restauracji Oranżeria. W ośrodku
są dwie restauracje do wyboru, ta jest
mniej elegancka i nie wymaga rezerwacji stolików. Pierwsza kolacja – zupa rybna
– przyzwoita, z dobrą grzanką. Tyle, że to przypominało bardziej kuchnię domową,
a nie restaurację w SPA. Na drugie zamówiłam Phad Thai’a. Punkt za
nierozgotowany makaron ryżowy. Opcja pałeczki nie istnieje w tej restauracji –
pierwszy raz jadłam Phad Thai’a widelcem i wcale mi się to nie podobało. Danie
ostre, poprawne.
Niestety druga kolacja to porażka kucharza. Zamówiłam danie – makaron z
kurczakiem, oliwą, pani kelnerka doradziła jeszcze suszone pomidory. Przystałam
na propozycję. Dostałam makaron ugotowany w nieosolonej wodzie, z kurczakiem,
„zieleniną” i pomidorami, bez parmezanu i bez opcji parmezan z w innym
naczyniu, czy też tarty na miejscu. Na szczęście w restauracji na stole stoją
przyprawy i dobra oliwa. Inaczej nie dałabym rady tego zjeść. Zależało mi na
tym, żeby kolację zjeść o konkretnej godzinie bo następnego dnia miałam zawody,
dlatego nie odsyłam dania do kuchni. Przy płaceniu rachunku, gdy pani kelnerka
zapytała, jak smakowało – powiedziałam o nieosolonym makaronie – usłyszałam, że
pewno pani kucharka jest zakochana. Chyba takie lokalne poczucie humoru, albo
tak gościom się tłumaczy wpadki kuchni.
Szkoda, bo takie miejsca, które są pięknie położone, mają zadbany i
wielki teren SPA powinny moim zdaniem zachwycać poziomem kulinarnym. Tym
bardziej, że nie tylko moje dania były mniej niż średnie, kaczka okazała się
mało jadalna (tyle tłuszczu), a sałatka Cezara, pozostawiała również wiele do
życzenia.
Jednym słowem duże rozczarowanie, bo za tą cenę zjadłabym obiad i
jeszcze wypiła kieliszek wina na deser w mojej ulubionej, nie należącej do
tanich, warszawskiej restauracji…. Byłabym pewna, że wszystko będzie „w punkt”
a przygody sercowe kucharzy nie wpłyną na to co zostanie wydane z kuchni…
Może rozwiązaniem jest jedzenie tylko śniadań w tym SPA, dzięki temu
pozostanie dobry nastrój i poczucie, że jest się w luksusowym miejscu z dobrym
jedzeniem. Tylko gdzie zjeść kolację jak wokół pola? A dokładniej Wzgórza
Dylewskie?
Świetny omlet "ze wszystkim" fot. D.Szymborska |
Dobre sałatki, świeży sok fot. D.Szymborska |
Z drogimi miejscami na odludziu to jest tak, że chciałabym żeby
wszystko było proporcjonalnie dobre do wysokiej ceny, którą trzeba zapłacić.
Jest to o tyle ważne, że jak nie ma NIC w okolicy, to trudno gdzie indziej niż
do hotelowej restauracji pójść na kolację. W SPA na Wzgórzach Dylewskich o tym
wiedzą, dlatego ceny w restauracji hotelowej są bardzo wysokie. Niestety
nieproporcjonalnie do jakości serwowanego jedzenia.
Jedyne co mogę z polecić, i to z wielkim entuzjazmem to śniadania.
Tutaj hotel/SPA staje na wysokości zadania – sekcja dań gorących – duży wybór
przez słodkie naleśniki do boczku i kiełbasek. Na miejscu kucharz przygotowuje
jajecznicę i omlety na zamówienie. Duży wybór serów i wędlin – świetna jakość,
wreszcie dobra kawa i świeżo wyciskany sok. Wina musującego nie piłam, ale też
jest. Jednym słowem śniadania są takie jak powinny być w takim miejscu.
Natomiast kolacje…..
Jadłam dwie, wybierając dania z karty w restauracji Oranżeria. W ośrodku
są dwie restauracje do wyboru, ta jest
mniej elegancka i nie wymaga rezerwacji stolików. Pierwsza kolacja – zupa rybna
– przyzwoita, z dobrą grzanką. Tyle, że to przypominało bardziej kuchnię domową,
a nie restaurację w SPA. Na drugie zamówiłam Phad Thai’a. Punkt za
nierozgotowany makaron ryżowy. Opcja pałeczki nie istnieje w tej restauracji –
pierwszy raz jadłam Phad Thai’a widelcem i wcale mi się to nie podobało. Danie
ostre, poprawne.
Niestety druga kolacja to porażka kucharza. Zamówiłam danie – makaron z
kurczakiem, oliwą, pani kelnerka doradziła jeszcze suszone pomidory. Przystałam
na propozycję. Dostałam makaron ugotowany w nieosolonej wodzie, z kurczakiem,
„zieleniną” i pomidorami, bez parmezanu i bez opcji parmezan z w innym
naczyniu, czy też tarty na miejscu. Na szczęście w restauracji na stole stoją
przyprawy i dobra oliwa. Inaczej nie dałabym rady tego zjeść. Zależało mi na
tym, żeby kolację zjeść o konkretnej godzinie bo następnego dnia miałam zawody,
dlatego nie odsyłam dania do kuchni. Przy płaceniu rachunku, gdy pani kelnerka
zapytała, jak smakowało – powiedziałam o nieosolonym makaronie – usłyszałam, że
pewno pani kucharka jest zakochana. Chyba takie lokalne poczucie humoru, albo
tak gościom się tłumaczy wpadki kuchni.
Szkoda, bo takie miejsca, które są pięknie położone, mają zadbany i
wielki teren SPA powinny moim zdaniem zachwycać poziomem kulinarnym. Tym
bardziej, że nie tylko moje dania były mniej niż średnie, kaczka okazała się
mało jadalna (tyle tłuszczu), a sałatka Cezara, pozostawiała również wiele do
życzenia.
Jednym słowem duże rozczarowanie, bo za tą cenę zjadłabym obiad i
jeszcze wypiła kieliszek wina na deser w mojej ulubionej, nie należącej do
tanich, warszawskiej restauracji…. Byłabym pewna, że wszystko będzie „w punkt”
a przygody sercowe kucharzy nie wpłyną na to co zostanie wydane z kuchni…
Może rozwiązaniem jest jedzenie tylko śniadań, dzięki temu
pozostanie dobry nastrój i poczucie, że jest się w luksusowym miejscu z dobrym
jedzeniem. Tylko gdzie zjeść kolację jak wokół pola? A dokładniej Wzgórza
Dylewskie?
Taki hotel a takie warunki? Wielka szkoda. Dobrze, że zauważyłaś pozytyw w postaci śniadań :)
OdpowiedzUsuńwolę zawsze coś dobrego znaleźć...a jak to jeszcze tyle pieniędzy kosztuje to tym bardziej...
UsuńByłem w Irenie Eris SPA zarówno na Wzgórzach Dylewskich, jak i w Krynicy. Niedawno otworzyli trzeci hotel w Polanicy. I powiem tak - jak porównuję ceny w Eris i w hotelach tuż obok, to praktycznie za mniej niż pół ceny Eris można mieć bardzo podobny-wysoki standard. Po prostu uważam, że w Eris zaszaleli z cenami już na maksa, chyba nastawiając się tylko na celebrytów z Warszawki ;-) Za tydzień pobytu 2dorosłych + 2dzieci zażyczyli sobie grubo ponad 10 tys. zł... W hotelu położonym tuż obok w Polanicy, z basenami, różnymi saunami, siłownią, płaci się jakieś 30-40 % tej ceny.
OdpowiedzUsuńmyślisz, że ci celebryci z Warszawki to będą zadowoleni? czy zadziała mechanizm - jak tyle wydałem/wydałam to było super?
UsuńInna sprawa, że jak ktoś chce płacić to jego sprawa, jego pieniądze.
Zgadzam się z Tobą, że można je lepiej wydać :)
Nie wiem czy celebryci z warszawki będą zadowoleni z cen ;-) ale jak byliśmy w Ostródzie w Eris, to pływając w basenie spotkaliśmy Mateusza Kusznierewicza, a nazajutrz w restauracji był niejaki Nergal ;-) Może o to im chodzi, żeby "bywać" i za to płacą jak za zboże.
Usuń