Ironman 5150 – mam medal i dzień minuta po minucie
Się wbiega na metę fot. T. |
Zanim o dziś to napiszę, że jutro o będzie o dzisiejszym wczoraj a
jutrzejszym przedwczoraj bo był to dzień bardzo udany.
Dziś triathlonowałam. Wyniku nie podam, bo jest jakiś błąd i wychodzi,
że pływałam prawie półtorej godziny (dyskwalifikacja po 50 minutach) i jestem
na końcu stawki. Mam nadzieję, że reklamację uwzględnią (tylko muszę ją
najpierw napisać).
5.30 – budzik. Żadnych drzemek, pełna gotowość – prysznic, kawa, bułka
i do metra
6.10 – autobus zapewniany przez organizatorów z Placu Teatralnego nad
Zegrze (można zabrać kibiców, jak się ich wcześniej zgłosiło, czego nikt nie
sprawdza)
8.10 – zdjęcie folii z roweru w T1
8.45 – rozgrzewka w wodzie
9.05 – wejście do strefy startowej
9.12 – komunikat, że start opóźniony na 9.30 – rozpinanie pianki,
kąpiele w Zalewie
9.17 – komunikat – start może o 10.00 bo bomba w T1 a dokładniej
pirotechnicy już są i trzeba czekać, chwilę później komunikat, że start będzie
wspólny dla wszystkich
10.00 – komunikat, że start będzie, i to z podziałem na grupy, tak jak
było napisane w programie
10. i kilka minut – mój start
10 i kilkadziesiąt minut – moje wyście z wody (zegarka nie włączałam, a
system podaje zmyślony czas mojego pływania)
10 i coś – system workowy się sprawdza! Tak się obawiałam, że to będzie
straszne zamieszanie, że nic w worku nie będę mogła znaleźć, że moja pianka się
zgubi…
10 i coś – jadę! Szczęśliwa na rowerze, trzymając się zasad zgrzytam
zębami widząc peletony i (tutaj duży zgrzyt) umówionych kolarzy, którzy jadą z
zawodnikami osłaniając ich od wiatru
13 i coś – zmiana – T2 – i znów zachwyt nad tym jak worki do stref
zmian działają! Teraz moja ulubiona część triathlonu - bieganie
13 i coś – wbiegam na metę, komentator mówi o walce do końca, o
wyprzedzaniu – uff ani pani ani pan mnie nie doścignęli – wbiegam i…..dostaję
piękny medal!
13.30 – odbieram rower i dwa worki – i mogę iść do metra
16.00 – jestem już umyta, w miarę elegancko ubrana na grillu pod
Warszawą – nie ma to jak się umawiać z dużym wyprzedzeniem…..
Na razie tyle, ale na trasie widziałam Becię i Rafała więc szansa na dobre zdjęcia jest duża! fot. T. |
A teraz o samych zawodach – świetny pomysł z autobusami dowożącymi
zawodników i kibiców – nie trzeba mieć auta, lub go wypożyczać – jak ci co
przyjechali z zagranicy na Ironmana.
Bomba/pakunek w T1 – obecnie takie rzeczy się zdarzają, ale brak rzetelnego
informowania o zaistniałej sytuacji to duży minus. A mechaniczne powtarzanie,
że to nie wina organizatorów – frustrujące. Organizator, moim zdaniem powinien
brać odpowiedzialność za wszystko, starać się tłumaczyć zawodnikom co się
dzieje i rzetelnie informować o sytuacji.
Trasa pływacka – Zegrze ciepłe, bez fal – idealne!
Trasa rowerowa- Warszawy nie poznasz ale ekranów wygłuszających się naoglądasz,
a na koniec to jeszcze się na kostkę brukową załapiesz! Bufet z piciem świetny –
nie brałam bo nie potrzebowałam, ale były bidony a nie jakieś kubeczki – super!
Trasa biegowa – 2 pętelki dwa podbiegi ale też dwa zbiegi, świetny
doping i wielki powrót kostki brukowej! 4 punkty z piciem i żelami – super wolontariusze.
Meta – no ba triathlon to i dywan jest! konferansjer też a medal
śliczny a bluzeczka szpanerska, mimo że „no name” – a myślałam, że będzie tak
jak plecak NB…
Wydawanie sprzętu – super sprawnie poszło – rower, 2 worki i chip
oddać!
Za rok? Pewno, że wystartuję bo a) impreza sprawdzona b) atmosfera
świetna c) radość startowania ogromna!
Jestem Ironman 5110 i z tego się cieszę!
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńdziękuję, to był mój pierwszy start na olimpijce, nowe doświadczenie i jednak był kawałek skorupki ślimaka w stopie....jest antybiotyk w sprayu i żeby się szybko goiło.... :)
Usuń