6 Dzień obozu – Tatry 2016 – góra i dolina [FOTO]
Okno pogodowe, jak nic!!! Piękny widok z pustego Nosala fot. D.Szymborska |
Na podsumowanie całego wyjazdu jeszcze przyjdzie czas. Dziś dwie
wycieczki w jednej – najpierw Nosal – mocny pod górę, a potem Strążyska – czyli
zdecydowanie bardziej płasko.
Znacie punkty GOT – Górskiej Odznaki Turystycznej? Kiedyś zbierałam,
książeczki podbijałam i emocjonowałam się ile z za które podejście/zejście można
dostać. Denerwowałam się, że nie liczą się czasy ani pogoda, bo czym innym jest
podejścia A w słońcu/deszczu/śniegu/mrozie, tak samo jak zejście B może być w
tempie ślimaczym albo super szybkim. Wreszcie nie ma rozróżnienia na bieg czy
spacer. Trudno, można nie trzeba uznawać regulamin tych odznak. J. chciał
zdobyć 60 punktów. Proszę bardzo, czemu nie, tyle, że pamięć nie zawiodła Tatry
są bardzo nisko punktowane. Ciężkie, trasy gdzie podejścia/podbiegi są
wymagające wcale nie oznaczają dużej ilości punktów. Kiedyś jakiś przewodnik
górski tłumaczył mi, że to dlatego, żeby ludzie się w Tatry Wysokie nie pchali.
W 6 dni 64 punkty – zaliczone, nie liczą się trasy „po mieście” co oznacza, że
staraliśmy się przebywać na szlakach jak najdłużej w kwestii kilometrów a nie
czasu!
Już wiem, czego mi będzie na Mazowszu brakować...fot. D.Szymborska |
Dziś, pomimo deszczu 19.55km, w tym prawie 500m różnicy poziomów –
czyli płasko nie było!
Ostatnio odpuściliśmy oglądanie Siklawy (TUTAJ) bo do wodospadu szło
się w kolejce, więc nie widziałam w tym nic przyjemnego, przesuwać się w żółwim
tempie by zobaczyć piękny wodospad. W takim tłumie to trudno mówić o obcowaniu
z przyrodą to przypomina bardziej obowiązkową fotkę ze spływającą wodą w tle.
Dziś było inaczej. Lało. Tłumów nie było, ba ludzi nie było!
Kurtka przemokła, czapka tylko chroniła buzię przed bezpośrednio padającym deszczem, najgorszy był mokry bandaż na zimnej szynie...ale za to co za pustki i piękne Tatry fot. J. |
Po dzisiejszym dniu utwierdzam się w przekonaniu, że wszyscy ci, którzy
narzekają na tłumy w górach to a) nie wychodzą w brzydką, deszczową pogodę na
szlak, b) nie wstają rano by zacząć wycieczkę skoro świt. Jeżeli spełni się te
dwa założenia to można się cieszyć z prawie pustych szlaków!
Już wiem, że będę tęsknić bo tutaj było pięknie, cicho i dziko….
Dzień 6:
19,55km – w tym 467 metrów różnicy w poziomach i
to bynajmniej nie było jedno ostre podejście tylko wiele zejść i wejść.. do
tego udało się spalić 1398 kalorii, widać też zmiany w HR – dużo niższy niż na
początku wycieczek górskich!
Komentarze
Prześlij komentarz