Partner (ka) treningowa – to jak złoto olimpijskie
Akurat rowerowy partner takie fotki robi, że zostanę przy deszczowym selfie |
Pewno, że oglądam (w Internecie), czytam też o tym co się dzieje w
polskiej kadrze ciężarowców. Wściekam się na dopingowców, kibicuję kolarzom,
niedowierzam, że można zapomnieć zapisać zawodnika na zawody….na Igrzyskach
Olimpijskich (pływanie) wreszcie emocjonuje się walkami judo….a już niedługo
będzie Agnieszka Jerzyk triathlonowała, zmartwiłam się przegraną Oli Sochy…czyli
Rio 2016! Tyle, że to są wielkie dni innych zawodników, a ja mam swoje treningi
do zrobienia...
Zaczęło padać w nocy, tak zakładam bo już rano było bardzo mokro i
dalej lało, a my z G. byłyśmy umówione na bieganie po lesie. Cóż, trening to
trening, żadna z nas nie będzie miała czasu w innym dniu i o innej godzinie,
pewno, że można by się wymówić, że mokro/zimno/łatwo o przeziębienie itp. tylko
po co? Jak się ma partnera treningowego to trzeba się cieszyć! Przecież sama
nie będę przez naście kilometrów biegać po lesie, ot takie wyprawy do najbezpieczniejszych
nie należą. Po co się narażać. Pewno, że można zrobić trening w innym miejscu,
ale co las to las – nie dość, że pięknie to jeszcze zdrowiej dla kolan!
Dodatkowo partner/partnerka treningowa jest wielką motywacją!
Lista zalet posiadania partnera treningowego, dla tych, którzy
wciąż upierają się, że są samotnikami i nikt inny im nie potrzebny:
·
Trening z partnerem to świętość – z pewnością
ustalenie i wpisanie do grafiku wspólnego biegania/jazdy na rowerze/pływania
jest wielkim wyzwaniem, dlatego szanuję taką datę i godzinę i nawet jak bardzo
mi się nie chce, lub mam milion osiemnaście wymówek – np. taka pogoda jak dziś
to, grzecznie stawiam się w umówionym czasie i miejscu,
·
Motywacja – samemu łatwiej zrezygnować,
skrócić dystans, wymyślić wymówki, odebrać telefon, a jak jest ktoś obok to….nie
wypada,
·
Sportowa rywalizacja – wiadomo, że po
przyjacielsku, ale jakoś bardziej się chce ćwiczyć, nie żeby się ścigać (no
czasem) ale po to by dać z siebie dużo więcej niż gdybyśmy trenowali sami,
·
Socjalizacja – czy jakby inaczej nazwać
plotki? Wygadanie problemów, przegadanie siedemnastu scenariuszy życiowych,
·
Fotki – taka miła pamiątka w innej niż selfie
postaci!
Przynajmniej błoto z butów można w kałuży zmyć, a że i tak nogi mokre.....fot. D.Szymborska |
Rano bieganie po Kabackim a pod wieczór rower. Dwa trening każdy z
kimś! Niestety obydwa w deszczu. Suszą się buty biegowe, suszą się buty
rowerowe, ale zadowolenie z biegania i jazdy ogromne! Dobrze mieć z kim biegać
i jeździć! No tak dziś nie pływałam, ale tutaj też nie narzekam – mam z kim
pływać – choć to akurat nie jest trening z tych co się nagadam, tutaj
zdecydowanie prowadzi rower, choć i w biegu gdy tylko łapię oddech to
rozmawiam!
Ci co mają z kim trenować, wiedzą jakie to złoto (może być i olimpijskie)
taki partner lub partnerka, ci co są zawsze sami mam nadzieję poszukają kogoś z
kim warto trenować. Nie musi to być trener, ważne żeby osoba, z którą będziemy
wychodzić na trening miała podobne usposobienie – chciała trenować, nie szukała
wymówek i liczyła się z tym, że się zmęczy! Cała reszta „dotrze” się w czasie….treningu!
Komentarze
Prześlij komentarz