Bieganie po górach – niezbędnik
Już jutro w góry! fot. D.Szymborska |
Trochę to trwało, ale w końcu dotarliśmy do Zakopanego. Plan jest dość
prosty – bieganie i pływanie. I już się nie mogę doczekać kolejnych treningów.
Do gór podchodzę z szacunkiem, wiem, że pogoda się może zmienić, trasa okazać
bardziej skomplikowana niż wynika to z mapy, jednym słowem wolę uważać!
Oto lista najpotrzebniejszych rzeczy w biegowym plecaku, takich bez
których nie ruszam się w góry:
·
Telefon a nie smartfon – czyli
stara Nokia, która wytrzymuje kilka dni, służy do dzwonienia, taki telefon
alarmowy jak jest zasięg,
·
Folia termiczna – poskładałam tą w
którą zawinęłam się po ostatnim maratonie (TUTAJ) – na czarną godzinę!
·
Krem z wysokim filtrem – niestety
należę do osób, które słońce „spieka” – im wyższy faktor tym dłużej ten proces
trwa, bo, że spiecze to nie ulega wątpliwości,
·
Batonik – pewno, że mógłby być
żel, ale ostatnio żele mi się przejadły, więc wolę taką postać węglowodanów,
·
Mapa – taka klasyka, bo nie gubi
zasięgu, nie rozładowuje się,
·
Latarka – podobnie jak z folią na
czarną godzinę albo na ciemną w jaskini,
·
Zawsze w plecaku jest albo bukłak
z wodą albo butelka biorę też dokumenty i gotówkę bo w górach nie zawsze można
użyć karty kredytowej.
Na koniec jeszcze informuję kogoś gdzie będę biegać i o której powinnam
wrócić. Nudne? Może, ale wiem, że o sobie dbam i nie będę leżeć do następnej
wiosny w jakiejś szczelinie czy wąwozie….
Bardzo dobry plan. Zwłaszcza ten ostatni - zawsze warto poinformować kogoś bliskiego, którędy się chce biec i o której chcemy wrócić. Dla bezpieczeństwa. A folia życia jest niezbędna, bo pogoda w górach jest bardzo kapryśna.
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarz :)
Usuń