Babskie bieganie ma swój urok, albo nawet dużo….
Na zdjęciu brakuje "mojej grupy" bo się spóźniła na fotkę...a wiadomo, że na starcie wygląda się dużo lepiej niż na mecie....fot. miła biegaczka |
Jejku jak miło było się spotkać, pogadać, a że przy okazji się
spociłyśmy i trening zrobiony to tylko dodatek.
Jakie jest dziewczyńskie bieganie? Na pewno różne. Będzie bez nazwisk,
bo po co, każda ma inny powód. Biegamy: żeby schudnąć, żeby sobie pokazać co
potrafimy, żeby się ścigać, żeby walczyć ze słabościami, żeby czuć się częścią
biegowej rodziny, żeby się pokazać, żeby poprawić kondycję, żeby pogadać, żeby
się spotkać…myślę, że tych „żeby” jest wiele, pewno część – schudnąć – się
powtarza, podobnie jak – ścigać się. Jednocześnie dziś na tylko kobiecym biegu
udało się połączyć (prawie) cele wszystkich dziewczyn.
Owszem część ustawiła się z przodu stawki, żeby po 500m przejść do
marszu, tyle, że myślę, że nie zrobiły tego specjalnie, ot nie pomyślały. Mam
nadzieję, że następnym razem ocenią swoją kondycję biegową i nie będą
przeszkadzać koleżankom. Te najszybsze ustawiły się z przodu i nic tylko gnać!
Dziś pogoda nie ułatwiała, było bardzo gorąco i słonecznie. To jeszcze nie był
jesienny bieg tylko zawody rozegrane w upale.
Chyba posłucham zegarka...fot. D.Szymborska |
Udało się nam (prawie wszystkim) dotrzeć na zdjęcie przed biegowe,
odstać swoje do łazienki – specyfika babskich biegów – długie kolejki do
łazienki i pobiec. Biegłyśmy z „podziałem na grupy” i było super. Ja wybrałam
grupę konwersacyjną i nadrabiałam półroczne zaległości w plotkach. Przydałby
się półmaraton bo zdecydowanie się nie nagadałyśmy…
Teraz o samej organizacji biegu – wczoraj odbiór pakietu startowego
–bez problemu, miła obsługa. Dziś dużo łazienek – bardzo ważne, badania,
atrakcje, zawody dla dzieci – dużo animacji. Punktualny start. Świetna grupa
bębniarzy na mecie. Pomiar czasu, SMS z wynikiem, świetna atmosfera. Śliczny
medal – tak, tak wiem, nikt się nie przyznaje, że mu zależy na medalu, ale jak
już mam coś dostawać to wolę jak to jest ładny, przemyślany medal a nie ohydka.
A koszulka techniczna w dobrym gatunku i bez reklam banku na rękawach, plecach –
ot napis sponsora i nazwa biegu z przodu i tyle!
Z gorszych rzeczy – bardzo wąskie gardło na starcie, brak stref,
dlatego nie mam pretensji do dziewczyn, które przechodziły do marszu, a stały z
przodu stawki – jeżeli to był ich debiut, to można nie pomyśleć i tak się
głupio ustawić, grunt to tego nie powtarzać. Brak oznaczeń kilometrów – może
były ale ani koleżanka z którą biegłam ani ja ich nie zauważyłyśmy. Wreszcie
zmyłkowa meta – coś czego nie cierpię- baner sponsor, a meta 100 metrów za tym
– można się przeliczyć z siłami na finisz. Tłok na mecie – pewno jakbyśmy były
szybsze to, by były pustki a tak ścisk, zdaje się dla tych, które dobiegły po
40 minutach już brakowało wody – duży
minus.
Po biegu zostało mi jeszcze, jak się okazało 8 kilometrów z małym
hakiem by dobiec do domu. Miało być 15 a wyszło 13 „coś”, było gorąco i nie
uśmiechała mi się rundka wokół osiedla, wybrałam chłodny prysznic.
Do domu wróciłam pełna dobrej energii, zmęczona – zegarek mówi, że mam 21, a bardziej miałam 21 godzin odpoczywać. Niedzielę uznaję za bardzo udaną. Ogromnie cieszę się z sukcesów koleżanek – cudowne czasy, świetny debiut….za rok, jak termin będzie mi pasował to też się zapisuje, bo miło jest być częścią wesołej grupy biegaczek!
Komentarze
Prześlij komentarz