Biegnij Warszawo 2016 – pakiet startowy i trochę historii
Pierwsza od lewej z 2006, ostatnia z 2016....fot. D.Szymborska |
Wygląda na to, że „Chcieć mniej.
Minimalizm w praktyce” przeczytałam, zastosowałam (jak na razie) do
kosmetyków w łazience, ciuchów w szafie ale ominęłam ubrania biegowe…. Od 2006
biegam, raz piątkę a potem dyszki.
Pierwszy bieg – jak dotąd najpiękniejszy i najprostszy medal – 2006
wystartowałam, bo bardzo chciałam wziąć udział w jakimś biegu, przygotowanie? No
cóż biegałam w zwykłych sportówkach, spodenki do technicznych też się nie
zaliczały. Plan? Tak biegać i cieszyć się z tego.
2007 to zdziwienie, że tak
ciężko i długo mi się biegnie – bo tym razem nie było wyboru i pobiegłam 10km
myśląc, że startuję na 5….bez komentarza ale jaka radość na mecie, że
dobiegłam! Tym razem już buty biegowe – jak później się okazało zupełnie źle
dobrane, ale wciąż brak zegarka biegowego.
2008 – dziwny bieg bo taki we
własnym zakresie – Human Race to się nazywało – bluzeczka z tych tylko
pamiątkowych bo przez naprasowany numer z przodu można się w niej zapocić.
2009
i 2010 nie pamiętam nic wyjątkowego a bluzeczki w ohydnych (jak dla mnie
kolorach).
2010 to piżamowy bieg – te białe bluzeczki wyglądały bardzo
śmiesznie.
2012 – czarna z długim rękawkiem, pamiętam, że to było tydzień po
moim pierwszym maratonie – oj to był bardzo ciężki bieg.
2013 – najśliczniejsza
jak dotąd bluzeczka – kolor, napisy, krój.
2014, 2015 – bolące po maratonie
nogi – bardziej dotrzymywanie towarzystwa znajomym, niż bieganie. Wszystko już
w fachowym obuwiu, z pomiarem czasu, tętna, odległości.
W tym roku fiolet,
zniknęła reklama banku z pleców (od dwóch lat jej nie ma), napis, z którym
średnio się zgadzam ale biegnę bo mam sentyment do tych zawodów. Znów będzie
ciężko ale za to spotkam się ze znajomymi, no i jakoś tak głupio bo mi się już
taka kolekcja zrobiła, że ciężko przestać startować w tych zawodach…
Pakiet startowy:
Bluzeczka fioletowa ale na zdjęciach wychodzi na dużo ciemniejszą fot. D.Szymborska |
·
Bluzeczka – techniczna, z lekko
zawyżoną rozmiarówką – pewno sieć będzie pękać od ogłoszeń o wymianach, ja
swoją schowam do szafy (tej nieminimalistycznej) ale gdyby to była moja
pierwsza albo trzecia bluzeczka to bym pewno się wymieniała i tym przejmowała,
a tak ot pamiątka, którą wyciągnę za rok z szafy i ułożę jeszcze większą
kolekcję…
·
Numer startowy – nie wiem czy za
późno się zapisywałam czy znów nie ma imiennych, a szkoda, bo akurat imienne
numery startowe to bardzo miła rzecz, doping kibiców lepszy, pamiątka większa….,
·
Worek do depozytu – bez dziwnych
toreb, duży, przeźroczysty (względy bezpieczeństwa), nie da się nosić na
plecach bo ma „tylko uszy”,
·
Biuletyn – wiem, że marnowanie
papieru, ale ja wolę jak przed zawodami mogę sobie na spokojnie przeczytać
informacje, dowiedzieć się gdzie depozyt, gdzie woda….
·
Gratisy: herbata, owsianka, jakiś
kupon i ulotki.
A teraz najważniejsze – w centrum handlowym, gdzie obiera się pakiety,
nie ma specjalnej „wyspy”, nie ma strzałek….odbiór odbywa się w prowizorycznym
sklepie na poziomie +1, obok kawiarni. Piszę o tym, bo wczoraj sobie
pospacerowałam, gdyby nie spotkana zawodniczka z workiem to bym pewno przeszła
(po raz kolejny) obok sklepu i szukała dalej…
Komentarze
Prześlij komentarz