MiTo – czyli śniadanie w mini księgarni
Śniadanie w wersji angielskiej - całkiem, całkiem fot. D.Szymborska |
Często wieczorem nie mam siły nigdzie wyjść, niby bym chciała, ale po
całym dniu, treningach jak pomyślę, że trzeba się jeszcze ładnie ubrać, wyjść z
ciepłego domu, po ciemku…..to z reguły zostaję.
Pewno, że jest mi trochę
żal, ale wiem, że rano będzie łatwiej wstać….cierpi na tym życie towarzyskie, z
tej prostej przyczyny, że większość z nas ma wolne wieczory i to właśnie wtedy
spotyka się z przyjaciółmi.
To już będzie kilka lat kiedy spotykam się na towarzyskie śniadania!
Najpierw było nas dwie, teraz przybyła kolejna śniadaniowiczka. Taka
alternatywna impreza – nie boli po niej głowa, bo stety niestety nie zaczynamy
dnia od kieliszka szampana (coś nad czym musimy jeszcze popracować, jak to
zmienić) więc jest kawa i śniadanie.
Dzięki tym spotkaniom odwiedziłam wiele nowych miejsc, częścią się
zachwyciłam, o innych przypomina mi tylko blog, różnie to bywa. To co pozostaje
to uśmiech z miłego poranku bez konieczności zmywania!
Tak, jak w weekendy domowe śniadania to podstawa – czasem przygotowujemy
je przez ponad godzinę, ale za każdym razem uważam, że warto – bo to świetny
rodzinny czas, tak w tygodniu, co pewien czas – śniadanie na mieście to super
przyjemność.
Po tym długim wstępie napiszę, gdzie zjadłam to brytyjskie śniadanie –
w MiTo przy Placu Konstytucji.
O kawie z dripa to będę jeszcze pisać, ale najpierw muszę doczytać i
dopić więcej czarnego napoju z filtra, a śniadanie było bardzo smaczne.
Mito to miejsce, gdzie warto zarezerwować stolik, na obsługę kelnerską
czeka się wieki, ale jest bardzo miła, a jedzenie naprawdę smaczne – dobre
śniadanie po treningu.
W ramach bezglutenu wybrałam wersję angielską czyli: jajko i kawałeczek
bekonu, pieczarki (sztuk malutkich dwie), frankfurterki i fasola. Najsłabsza z
tego była fasola, zbyt chłodna ale nie na tyle zimna, by danie odsyłać do
kuchni. Nie było to jakieś oryginalne śniadanie, nie udziwnione, klasyczne,
jedynie podane na specjalnej, dedykowanej do śniadań tacy.
Lubię kawiarnie, restauracje, które tętnią życiem, takie właśnie jest
Mito, do tego można tutaj poczytać i kupić książki. Co ciekawe lokal po części
wypełniony starszymi gimnazjalistami – co robią na śniadaniu w tygodniu?,
obcokrajowcami – bo centrum, hipsterami – pewno modnie, przyjaciółkami – no bo
właśnie tutaj się umówiłyśmy na śniadanie! Bardzo różni klienci, tłok i miła
atmosfera – jak dla mnie sukces lokalu.
Czy wrócę tam jeszcze? Nie wiem, bo czym innym jest wybrać się na
śniadanie plotkarskie a czym innym mieć na nie czas na takie wyjście dla siebie
samej. Tutaj znów wygrywa dom – bo w łączeniu jajek z warzywami, sardelami i
wszystkim co znajdę w lodówce, jestem bardzo dobra….
Komentarze
Prześlij komentarz