Biegaj jak dziewczyna! – 3 miejsce sztafet kobiecych na Legii
KGB Reaktywacja: Kasia, Gabi, ja, Asia, drug Kasia fot. pan biegacz, któremu powiedziałam, że musimy być piękne i chude na zdjęciu |
Zacznę od smutnej wiadomości, poszłyśmy (część pojechała, jedna
pobiegła) do domu, bo na tablicy wyników byłyśmy czwartą babską sztafetą. Jak
się później okazało mogłyśmy stać na pudle, bo byłyśmy 3 (słownie TRZECIE!).
Jak ja takich wpadek organizacyjnych nie cierpię, bo przecież w sporcie
amatorskim właśnie o te symbole, puchary, statuetki i medale chodzi (albo
biega/pływa/jeździ czy triathlonuje)! O ten krótki moment, najpierw trzeba się
wdrapać na podium – im wyższe tym wspinaczka przyjemniejsza, potem trzeba
uśmiechać się do publiczności, przyjąć nagrodę i chwilę pozować do zdjęć. To są
momenty, które się pamięta, dla których się trenuje. Trudno, przepadło. Żal.
Ale dla nas dziewczyn z Koleżeńskiej Grupy Biegowej będą kolejne starty….
A było tak. Zaproszenie do wzięcia udziału w Sztafecie na Legii –
bieganie koroną stadionu – 2 okrążenia, każde po kilometrze. Nie mogłyśmy i nie
chciałyśmy odmówić. Mimo, że start był w piąte a Kasia i ja biegłyśmy maraton w
niedzielę, to stwierdziłyśmy, że tak spokojnie to możemy pobiec. Ktoś powie po
co? Odpowiem: po to żeby się z koleżankami spotkać. Każda z nas ma dużo
obowiązków: praca, dzieci, rodzina - nie
jest łatwo wygospodarować wieczór na wspólne bieganie. A tak – są zawody –
trzeba się zorganizować! Zadziałało! Razem z Gabi odebrałyśmy pakiety, tym
razem jako kapitanka nie biegłam pierwsza tylko trzecia – chyba jeszcze większe
nerwy. Bo pewno, że niby się nie ścigałyśmy, powtarzałam Kasi i sobie, że
biegniemy tak, żeby dobiec a nie wywrócić się przed maratonem. Łatwo
powiedzieć, trudniej zrobić bo atmosfera zawodów nie sprzyja zdrowemu
rozsądkowi. Udało się, żadnej z nas nic się nie stało, pobiegłyśmy zachowawczo
– ja bardziej, Kasia mniej. Gabi – jak zawsze torpeda, Asia i druga Kasia,
które biegają spokojnie tym razem dały ponieść się emocjom sztafetowym, wydaje
mi się, że były to ich życiówki na dwa kilometry. To wszystko było super.
Jednak najważniejsze było, to, że spędzałyśmy razem piątkowy wieczór. Miało być
bez napiniki (i prawie było). Na mecie każdej zmiany czekał na nas medal, a
przede wszystkim czekały koleżanki!
Warto było! Dobra wiadomość jest taka, że będą organizowane kolejne
zawody, pewno znów staniemy na rzęsach żeby razem pobiec, przeorganizujemy
grafiki i się spotkamy. Teraz musimy znaleźć czas, który każdej z naszej piątki
będzie pasował żeby nacieszyć się statuetką, którą wczoraj odebrałam.
Piątka na mecie! fot. D.Szymborska |
Bez napinki, ale stoper dobrze mieć....fot. D.Szymborska |
Dla wszystkich dziewczyn, które się zastanawiają jak to jest z tym
babskim bieganiem. Na pewno nie jest łatwo, część z nas jest nastawiona na
wynik, części wystarczy samo uczestnictwo, to co nas łączy to, to, że każda z
nas lubi biegać.
Super mieć takie biegowe koleżanki! I to jest moc Internetu, bo dzięki
akcji biegowej Koleżeńskiej Grupy Biegowej się poznałyśmy. Jest nas coraz
więcej, spotykamy się na zawodach, trzymamy za siebie kciuki i cieszymy się z
sukcesów. Nie ma w nas niezdrowej rywalizacji, jest duma z koleżanki, jest
radość z przekraczania biegowych granic.
Jestem dumna, że mam takie biegowe koleżanki! fot. D.Szymborska |
Wystarczy spędzić chwilę w sieci, poszukać grup biegowych, zapytać się
sąsiadki czy by nie poszła na przebieżkę….potem, potem to jest lawina – biegowe
koleżanki, biegowe wyjazdy, sztafety….. biegaj jak dziewczyna! Warto!
3 miejsce super! Ja to do biegania się nie przekonam, po prostu to nie dla mnie, wolę inną aktywność.
OdpowiedzUsuńdziękuję w imieniu swoim i dziewczyn :) nigdy nie można mówić nigdy :) ale zgadza się, jest wiele sportów, ważne by znaleźć to co nam daje radość :)
Usuń