Turystyczna Barcelona – La Boqueria i Marina
Turysta widzi, co może zamówić w restauracji....fot. D.Szymborska |
Lubię być turystką, taką co to przeczytała przewodniki – odrobiła
zadania domowe, zerknęła na fora internetowe, podpytała znajomych i potem sobie
zwiedza….. obok muzeów to restauracje, bary i kawiarnie są miejscami przeze
mnie najczęściej odwiedzanymi.
La Boqueria to takie „Koszyki” co to mają nieprzerwaną historię. Z jednej strony
targ pod dachem z drugiej oblegane przez turystów miejsce pełne malutkich
barów.
Marina – tutaj jest ciąg restauracji – co ciekawe miałam całkiem dobre
wspomnienia z ostatnich kilku lat, niestety dziś się rozczarowałam dość mocno.
Czułam się jak w stołówce dla przyjezdnych. Atmosfera podobna do miejsc wybieranych
na obiady przez przewodników wycieczek – ten, kto przyprowadził „gości” dostaje
obiad za darmo i wynagrodzenie raz z miesiącu, a obsługa podaje „to co zawsze”
czyli specjalność restauracji. Dodatkowo wśród stolików krążą sprzedawcy
bransoletek, misek i kwiatów dla zakochanych. Dla to tych ostatnich. to może być
najmniejszy problem – nie zauważają niczego, oprócz siebie nawzajem to mogą
jeść cokolwiek i być obsługiwani przez kogokolwiek.
Ani w barcelońskich koszykach ani w Marinie tanio nie jest, tu i tu
jest tłocznie, słychać łamany hiszpański – albo głośny w wydaniu amerykańskim
albo troszkę bardziej cichy w wydaniu reszty świata. Każdy próbuje czuć się tak
cudownie jak, ci co pisali o tych wyjątkowych miejscach w przewodnikach czy na
blogach.
Moim zdaniem warto zaglądać do tych miejsc, czasem można mieć szczęście
i dobre wspomnienia, część czuć się turystycznym nabytkiem lokalsów –
przyjechał bo przeczytał, że warto, zapłacił i przepracuje dysonans poznawczy,
uzna, że jak było drogo to na pewno to było warte takiej ceny. Potem opowie o
tym innym i….kolejny przyjedzie….
Komentarze
Prześlij komentarz