Czego NIE robić na siłowni – praktyczne rady
Wien, wiem, że dziecinna, ale zamierzam chodzić w mojej nowej "siłowniowej" bluzeczce! fot. D.Szymborska |
Pierwsza siłownia, na którą się zapisałam była w dużym baraku, na
osiedlu zbudowanym z wielkiej płyty. Szatnia dla dziewczyn była mikroskopijnych
rozmiarów, prysznic koedukacyjny. Panowie ćwiczący w większości nie mieli szyi,
byli łysi, a z racji tego, że było to „wieki temu” to wcale nie byli tacy
wytatuowani jak teraz. To nam uczyłam się jak wykonywać ćwiczenia. Nie powiem,
było to nudne i żmudne.
Kolejna siłownia to była już zupełnie inna bajka, bajeczny widok na
warszawę super jakości sprzęt, świetni instruktorzy, którym zależało na tym, by
każdy wiedział jak dane ćwiczenie dobrze wykonać.
Potem była jeszcze baskijska siłownia, w której prowadziłam zajęcia na
rowerkach. Kolejne były odwiedzane, a nie eksploatowane jak te trzy poprzednie.
Chodziłam do osiedlowej ze skrzypiącym rowerkiem spinningowym (przed zakupem
trenażera), sieciówek z pachnącymi ręcznikami i kłódkami do szafek, hotelowych
w różnych dziwnych miejscach….
W hotelowych siłowniach zdarzało mi się być samą – formuła 24/7 – masz
kartę do drzwi wejściowych i ćwiczysz o każdej porze dla ciebie wygodnej, tak
na wszystkich innych spotykałam wiele zagubionych osób, widziałam, że
ćwiczenia, które próbują wykonywać nie prowadzą do niczego dobrego.
Oto lista 7 rzeczy których
NIE należy robić na siłowni:
·
Nie można się wstydzić, ani tego jak się wygląda ani tego, że nie wie
się jak ćwiczyć. Jeżeli chodzi o wygląd zawsze
znajdzie się zgrabniejsza dziewczyna, ładniej „wyrzeźbiony” chłopak, tylko czy
to zmienia nasz wygląd? Nie. Może wpływać na nasze samopoczucie, ale przecież
przyszliśmy na siłownie, po to by zmienić swój wygląd na lepsze, każdy kiedyś
zaczynał. Jeżeli będziemy się garbić albo nerwowo obciągać bluzeczkę, żeby
„fałdki” nie wystawały, to ani dobrze nie poćwiczymy, ani nie będzie się dobrze
bawić! Po drugie żeby prawidłowo używać maszyn i sprzętu na siłowni trzeba
rozumieć jak na nich ćwiczyć. Nie wystarczy popatrzeć na innych czy zerknąć na
przyklejoną instrukcję, potrzebna jest fachowa pomoc. Źle wykonywane ćwiczenia
prowadzą do kontuzji!
·
To ja wycisnę więcej, to ja sobie dołożę jeszcze sztabkę, talerz – to
nie zawody to ćwiczenia na siłowni! Pewno każdy
widział takiego, snuje się z bidonem (z odżywką białkową oczywiście) zerka kto
ile „wyciska” po czym podchodzi i dodaje sobie extra kilogramy. Oczywiście
jeżeli jest to zgodne z planem ćwiczeń, to nie ma w tym nic złego, ale jeżeli
chodzi tylko o szpan, to znów o kontuzję bardzo łatwo!
·
Jestem dziewczyną to będę tylko nogi ćwiczyć.
Nie wiem skąd to się bierze, ale maszyny do ćwiczeń mięśni nóg oblegane są
przez płeć piękną, która zapomina, że sylwetka nie składa się z samych nóg!
·
Jak się umalowałam, to się nie spocę. Karnet
jest, pełna wodoodpornych kosmetyków torba też, to można iść na „siłkę”, tylko
żeby się nie spocić, to najlepiej udawać, że się ćwiczy, potem „ogarnąć”
instagramy i fejsbuki zdjęciem z hantlem i można iść do domu.
·
Mam karnet to będę chodzić na WSZYSTKIE zajęcia. Rozumiem, że bywa drogo, że wpisowe, że miesięczna opłata musi się
„zwrócić”, ale żadna skrajność nie jest dobra. Trzy „klasy” różnych zajęć pod
rząd? Po co? Gdy zamęczamy organizm, to o kontuzję dużo łatwiej, jedynie
zajęcia w stylu zdrowy kręgosłup, rozciąganie powinny być nielimitowane, całą
resztę trzeba dobierać z głową.
·
To ja sobie odżywkę kupię. Naprawdę, to
niezbędne? Byłabym bardzo ostrożna z szaleństwami odżywkowymi, kilka wizyt na
siłowni nie oznacza, że wielkie wiadro/puszki węgli/białek/spalaczy itp. muszą
znaleźć się w naszej kuchni. Domowy izotonik, dobre odżywianie to w zupełności
wystarczy.
·
Poćwiczyłem to teraz suple, czyli fastfood w drodze do domu. Półtorej godziny porządnych ćwiczeń, mądrze zaplanowany trening, z
rozgrzewką i rozciąganiem na koniec – każdy by zjadł konia z kopytami, albo
doniczkę z kwiatami (wersja wege). Nie! Ani batonik, ani fastfood dojadany w
aucie nie jest dobrym pomysłem. Głód, który czujemy po treningu można „uspokoić”
mądrą przekąską, owocem i potem SPOKOJNIE zjeść zaplanowany posiłek.
Teraz zostało już mało czasu do Sylwestra, nie wierzę w cuda fit.
Myślę, że trochę można schudnąć, na pewno też trochę poprawić kondycję. Jeżeli
wszystko będziemy robić z głową i pod opieką dobrych trenerów to Nowy Rok
powitamy w lepszej formie, a mądrze przetrenowany 2017 sprawi nam wiele
radości.
Tak, to jest też tekst dla triathlonistów i biegaczy, bo same treningi
sportowe w pewnym momencie przestają wystarczać. Trzeba pomyśleć o treningach
uzupełniających. Na początek warto ćwiczyć używając swojego ciała jako
obciążenia – gwarantuję, że też można się zmęczyć! Potem przyjdzie czas na
kolejne ćwiczenia….
Świetnie napisane :) do tej siłowni dodałabym jeszcze ze swoich obserwacji, dziewczyny z pełnym makijażem "szukające męża" (komiczny widok, jeszcze lepszy ubaw jak się ćwiczy obok i słucha ich opowieści -nie do opisania wrażenia)
OdpowiedzUsuńciekawe jaką mają skuteczność :)
Usuń