TRYB JASNY/CIEMNY

Jak zacząć biegową przygodę? Praktyczne i sprawdzone rady

Warto robić porządki, wspomnienia są naprawdę cudowne, a baskijski numer startowy jest wielką pamiątką! fot. D.Szymborska


Bo jak się już zacznie to potem jest z górki. Biegam już tyle lat, że zapomniałam jak to może być bez biegania.. a przecież miałam dużą przerwę – biegałam przełaje w podstawówce, a kolejny start zaliczyłam dopiero w czasie Erasmusa w Kraju Basków. Pewno bym o tym teraz nie myślała, ale minimalizm w praktyce (KLIK) i dalej porządkuję, segreguję, wyrzucam, wywożę do biblioteki…i między kserówkami (tak, tak wciąż walczę z materiałami ze studiów) znalazłam swój numer startowy z Zumai gdzie wystartowałam w biegu na 10km.

Jak zacząć biegać? Może od końca, nie miałam specjalnych, dedykowanych butów do biegania – sportówki w których chodziłam na co dzień, nie miałam specjalnych ciuchów biegowych – spodenki i bluzeczka, w których chodziłam na siłownię, jedynie stanik był sportowy, cała reszta „zwyczajna”. Nie wiedziałam jak szukać biegów, kto je organizuje i w jaki sposób można się zapisać. O wszystko zadbał zaprzyjaźniony Bask, ja musiałam tylko zapłacić kilka Euro wpisowego. Nie wiedziałam, że będzie depozyt – resztę dnia po biegu, którą przeznaczyliśmy na zwiedzanie miasteczek nad oceanem spędziłam w przepoconych ciuchach, żeby wytłumaczyć swój wygląd nie ściągałam numeru startowego z bluzeczki. Nie znałam trasy, i nie byłam pewna dystansu, bo umawialiśmy się na 5km, a bieg był na 10 bo zbyt mało osób zapisało się na krótszy dystans. Wreszcie myślałam, że biegać będę po płaskim, a i tutaj  było inaczej. Brzmi jak zbiór porażek, przeszkód i jak coś co powinno mnie zupełnie zrazić do biegania. Było wręcz odwrotnie. Wszystko mi się podobało, cudowna atmosfera, wielkie zmęczenie, nagrody na mecie (bluzeczka, jedzenie, żele do masażu – wszystko zapakowane w reklamówkę), nie było medalu, ba nawet o nim nie marzyłam, pamiętałam z podstawówki – medal był jak się było na pudle i tyle. Bieg ukończyłam z uśmiechem, bo może nie biegałam, ale dużo jeździłam spinningu i „chodziłam” na siłownie każdego dnia. Piszę o tym, bo nie wierzę w opowieści o tym, że można ukończyć bieg bez żadnego przygotowania fizycznego. Tak, to sobie można krzywdę zrobić i kontuzji się nabawić. A co śmieszne (teraz) nie miałam pojęcia o tym, że można przechodzić do marszu, startowałam w biegu to trzeba było biec!

Co zrobić żeby zacząć biegać?


·      Biegający znajomy lub znajoma to super początek – pokaże trasy, opowie o zawodach – tylko trzeba uważać, żeby nie wpaść w pułapkę zakupów, zapisów i przetrenowania. Wiem, ze swojego doświadczenia, że sportowe buty wystarczą na początek, na resztę zakupów przyjdzie, stopniowo czas, podobnie jest z zwiększaniem dystansu.

·      Marszobiegi – idealne na początek – o metodzie Galloway’a pisałam TUTAJ

·      Brak krytycyzmu – przyda się, nie oszukujmy się, nie będziemy wyglądać szałowo, trening oznacza rumieńce na buzi, żeby nie powiedzieć czerwoną twarz, ogólne spocenie ale też wielki uśmiech i poczucie radości (osławione endorfiny, o których już na pewno zdążyliśmy usłyszeć od innych biegaczy).

·      Trener lub plan treningowy – najlepiej plan przygotowany dla nas przez naszego trenera – idealne rozwiązanie dla początkujących, to właśnie oni ogromnie potrzebują profesjonalnego wsparcia i wskazówek.

·      Wyjść z domu!  - wiem, wiem niektórzy triathloniści mają w domu bieżnie, żeby „upychać” treningi w swój zapracowany kalendarz, ale cała reszta MUSI wyjść z domu żeby pobiegać!

·      Zapisać się na zawody – sztafeta (2km), bieg na piątkę to powinny być pierwsze zawody w których pobiegniemy, najlepiej sprawdzić się w lokalnych imprezach, które są łatwiejsze do „ogarnięcia” dla nowicjuszy, patrz punkt pierwszy – biegowi znajomi to skarby w takich kwestiach jak doradzenie gdzie startować.


Jak zaczniecie biegać zimą to potem będzie tylko łatwiej, nie czekajcie do wiosny….bo to nie ma sensu, biegać można ZAWSZE i WSZĘDZIE!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa