TRYB JASNY/CIEMNY

Garmin Forerunner 735XT – recenzja po kilku miesiącach użytkowania

Zastanawia mnie tylko skąd po zdjęciu z ręki wciąż mierzony puls na 8 zdjęciu...fot. D.Szymborska


Uwaga, to będzie laurka. Serio, używam zegarka od czerwca i nie znalazłam jeszcze jego wad. Startowałam w nim triathlonie (1/2IM), pływałam w wodach otwartych, ustawiałam dedykowane długości basenu, jeździłam na rowerze, biegałam po górach. Nie było wpadki!

Pomyślałam, że przygotuję opis rzeczy, które wykorzystuję, które przydają mi się przy planowaniu i monitorowaniu treningów. Opiszę to co dla mnie jest ważne, od razu uprzedzę pytania – nie ściągałam ŻADNYCH dodatkowych aplikacji, nie mam personalizowanych tarcz, obrazków.  Przeczytałam, że takie aplikacje potrafią spowolnić zegarek, dlatego na wszelki wypadek zostałam przy tym co było zgrane fabrycznie. Może coś tracę, nie wiem, za to mam pewność, że zegarek się nie zawiesza, szybko działa i nie „wywinął” mi nigdy numeru w stylu niezłapanie GPS czy nie zmierzenie pulsu, a to dla mnie najważniejsze!

735XT – cóż za śliczna nazwa, widać Garmin woli cyferki niż słowa. Trudno. Mój egzemplarz, nie dość, że świetnie działa to jest jeszcze śliczny – niby nie dla urody kupuje się zegarki sportowe, ale dużo przyjemniej nosić na ręku coś, co cieszy a nie tylko jest komputerem monitorującym trening.

Wygląd/użyteczność


Zegarek jest stosunkowo mały – oczywiście to względne zdanie, ale nie wystaje na wszystkie strony, nie wygląda śmiesznie na kobiecej ręce. Ot taki większy, sportowy zegarek.

Ma kolorowy wyświetlacz – tego się trochę obawiałam, myśląc, że w słońcu jego wskazania będą nieczytelne – na szczęście jest inaczej – wszystko widać, nic się nie odbija.

Duży wyświetlacz zabezpieczyłam naklejką – tak, ja też śmieję się z tych co mają piloty do telewizora w woreczkach foliowych, ale tutaj pomyślałam, że tak drogi zegarek z porysowaną szybką – szkoda – wolę porysować folijkę – to już mi się udało. Niestety pływanie z naklejoną folijką skutkuje tym, że troszkę odstaje z jednej strony – wygląda to średnio fatalnie, zamierzam zmienić folijkę jak ta będzie utrudniała odczyt zegarka – czyli nieprędko, bo na razie wszystko bardzo dobrze na nim widać.

Przyciski zegarka są precyzyjne, na tyle mocno trzeba je wcisnąć by zmienić funkcję, że nie trzeba się obawiać, że wciśniemy je mankietem koszuli.

Zegarek nie ma dotykowego ekranu, co akurat uważam, za zaletę – nic nie zmienia się w ustawieniach bez naszego intencjonalnego naciśnięcia przycisków.

Nawigacja nie jest zbyt intuicyjna, ale łatwa do nauczenia.

Gumowy pasek dzięki temu, że jest cały w „dziurki” zapewnia płynną regulację w zależności od grubości ręki.

Tak długo jak nosimy go na gołą skórę możemy liczyć na optyczny pomiar pulsu. Dla mnie rozwiązanie idealne – dzięki temu nie mam obtarć na klatce piersiowej. Każdy nawet najlepszy pasek do pomiaru HR zostawiał ślady, nacierał. Nigdy nie miałam stanika z miejscem na czujnik, może to byłoby rozwiązaniem, ale tego nie jestem pewna, wiem, że pomiar z nadgarstka spisuje się świetnie. A dokładniej będzie się świetnie spisywał aż do zimy, bo jak będę chciała widzieć tempo/czas to wtedy muszę zegarek zapiąć na kurtce….

Bateria/ładowanie

W górach ładowałam zegarek co noc, ale to dlatego, że po kilka godzin byłam na szlakach, chciałam mieć zapis GPS i HR.

Używając zegarka jako pulsometru do licznika rowerowego – bateria wystarcza na wiele godzin.

Nie przełączam zegarka w opcję odbierania SMSów itp. podobnych smarwatchowych funkcji więc nie wiem ile one „zajadają” baterii.

Przy jednym do dwóch treningów dziennie zegarek ładuję co kilka dni.

Samo ładowanie jest bardzo szybkie, wadą jest tylko kolejny, specjalistyczny kabelek potrzebny do podłączenia zegarka, niestety nie ma standardowego USB tylko specjalny zaczep. Trzeba uważać, żeby nie zgubić.

Najczęściej używane przeze mnie funkcje to:

·      Pomiar czasu – tak, to w końcu zegarek,

·      Bieganie – tutaj są dwie opcje do wyboru – bieganie na zewnątrz albo na bieżni, możliwość mierzenia „lapów”, można też dostosować ekran tak by widzieć to co nas najbardziej interesuje, można jednym przyciskiem zmieniać ekrany, które pokazują różne dane, możliwość kontrolowania w której strefie HR biegniemy, super szybko "łapie" GPS - niezależnie od sportu!

·      Rower – też dwie opcje z GPS gdy jeździmy na dworze i bez gdy na trenażerze, łatwe podłączenie czujnika kadencji i/lub prędkości jak również pomiaru mocy – raz połączone urządzenia są w pamięci zegarka, w czasie startów w zawodach nie odczuwałam problemów – mój zegarek i licznik nie „wariował” i nie „łapał” czujników innych zawodników (jak dla mnie to ogromna zaleta, bo wcześniejszy licznik rowerowy „brał” pomiary wszystkich dookoła!), możliwość bardzo przydatnego ustawienia np. odcinków 5 kilometrowych i monitorowania prędkości i kadencji i mocy, również można wciskać „lapy”, tak, tak zegarek zauważa Stravę – nic tylko ścigać się na segmentach!


·      Pływanie – wody otwarte i baseny, można wybrać styl jakim się pływa, lub włączyć automatyczne rozpoznawanie, jak dla mnie idealne narzędzie do monitorowania treningów – ile ruchów na długość basenu! Gdy staram się sama liczyć to z reguły się gubię a tu wszystko za mnie robi zegarek, dodatkowo można wprowadzić długość basenu, co w przypadku np. 51 metrowego basenu ma duże znaczenie gdy płyniemy kilkadziesiąt długości, zegarek liczy też długości basenu – znów, jak dla mnie wielkie ułatwienie,

·      Triathlon – super sprawa – funkcja tri oznacza, że włączamy zegarek wbiegając/wskakując do wody, naciskamy dolny przycisk gdy wbiegamy do strefy zmian, potem znów przycisk gdy wsiadamy na rower, gdy wracamy do strefy wreszcie gdy wyruszamy na bieg i na mecie wciskamy STOP – pojawia się melodyjka w nagrodę a my mamy CAŁY triathlon zmierzony wraz ze strefami zmian, pulsem, prędkością (i kadencją i mocą jak mamy czujniki) w jednym miejscu!

·      Statystyki z dnia – zegarek pokazuje ile kroków zrobiliśmy, ile kalorii spaliliśmy, na jednym z wyświetlanych ekranów pokazuje ostatni sport, który rejestrowaliśmy naszym zegarkiem,

·      Puls – na ekranie jest widoczny wykres z naszym pulsem w ciągu ostatnich 4 godzin.

Zgrywanie danych

Zajmuje to chwilę, nie wiem czy to kwestia starości mojego telefonu (iPhone 5) czy ilośći danych, które są przegrywane z zegarka do aplikacji, ale zajmuje to dłuższą chwilę. Aplikacja Garmina jest przejrzysta, łatwa w obsłudze. Można się dużo o swoim treningu i organizmie dowiedzieć, dla miłośników wirtualnych pucharków – dobra informacja – są nagrody za najszybsze/najdłuższe treningi. Wreszcie co bardzo praktyczne zegarek/aplikacja wylicza wszelkie możliwe wskaźniki (VO2max dla biegu i roweru, FTP….) można spędzić sporo czasu analizując sen (oczywiście jak nie rozstajemy się ze swoim zegarkiem), puls, sportowe osiągnięcia, można tym wszystkim się dzielić w portalach społecznościowych, wszystko na ślicznych i kolorowych wykresach.

Podsumowanie

Śliczny, działający monitor wszystkiego co tylko potrzebujemy! Dzięki możliwości łączenia z czujnikiem kadencji, pomiarem mocy staje się jeszcze silniejszym narzędziem monitorowania naszych treningów.

Nie używam funkcji smartwatchowych, ba nawet mnie denerwują, bo nie po to idę na trening żeby czytać SMS na zegarku – funkcje można bardzo łatwo wyłączyć – wystarczy nie mieć podłączonego bluetootha i „problem” albo „atrakcje” z głowy a bardziej z ekranu.

To drugi po wielkim Timexie zegarek, który mierzy i sporty i strefy zmian w triathlonie – jak dla mnie to ważna funkcja. Podobnie jak z możliwością zmiany długości basenu – niby nic wielkiego, ale dobrze  mieć rzeczywiste statystyki!


Cudownie jest mieć taki zegarek, trzeba go tylko wykorzystywać – bo że ładny to jedno ale dający tyle ważnych informacji, a niewykorzystywanie wiedzy jaką uzyskujemy o sobie i treningu byłoby głupotą…jednym słowem to nie jest gadżet (no może troszkę) tylko mocne narzędzie! Już nie ma wymówek, albo opowieści jak to było na treningu – zegarek nie kłamie on WSZYSTKO mierzy!

EDIT (październik 2017)

Po półtora roku zegarek „padł”. Dokładnie po wyjściu ze zwykłego basenu (nie wody o temperaturze 11 stopni, jak kiedyś, gdy Garmin „zamarł” i przez dwa czy trzy dni, żył swoim włączająco wyłączającym życiem), Garmin się wyłączył. 

Myślałam, że się rozładował a ja nie zauważyłam. Niestety, mimo prób nie dało się go włączyć, nie miał rozładowanej baterii był zepsuty zwyczajnie.

Zaniosłam do sklepu gdzie był kupiony, po 10 dniach miałam nowy zegarek. 

Wymiana gwarancyjna.


Z jednej strony cieszę się, bo mam nowy zegarek – tym razem nie naklejam folijki na ekran i cieszę się błyszczącym „szkiełkiem”, z drugiej smutno mi, że to nie jest niezawodny sprzęt!

Komentarze

  1. gdy się chce niezawodny sprzęt - trzeba kupić suunto

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim pierwszym sportowym zegarkiem było Suunto. Świetnie działał aż się zepsuł w czasie najważniejszych zawodów w sezonie....potem długo i w większości niezawodnie biegałam/triathlonowałam z Timex'em. A Ty jakie masz doświadczenia "zegarkowe"?

    OdpowiedzUsuń
  3. zastanawiam ssię właśnie nad kupnem Garmina, biorę pod uwage suunto 3 peak, ale jest ciężki. Podobno bateria w garminie 14 godz, w suunto 20 na pełnym gps (co 1 sek). Chciałabym, zeby bieg ultra wytrzymał, ok 12-14 godzin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pomocna recenzja. Ja jestem posiadaczką zegarka Garmin i bardzo sobie go chwalę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa