Doceniaj to, że możesz trenować!
Selfie przed treningiem |
Znacie Gargamela, on nie cierpiał Smerfów. Ja nie cierpię narzekających
biegaczy. Serio. Tych co się użalają jak ciężko wyjść na trening, jak im się
nie chce…nie przepadam też za kolarzami, których głównym hasłem jest – „trening
musi zostać odbyty” – mają to nawet napisane na skarpetkach i podobnie do
biegaczy nie podoba się im świat treningów.
Dziś przez 7.5km które przypominało trening stabilizacji, bo biegać
normalnie się nie dało – było tak ślisko, miałam czas żeby się uśmiechać – do
innych i do siebie, odpowiadać na pozdrowienia biegaczy. Tak, tak chwilę po
siódmej rano na Mokotowie spotkałam 4 biegające osoby! Wreszcie miałam czas
żeby cieszyć się z tego, że mogę trenować!
Niestety wielu z nas potrzeba kontuzji lub choroby by docenić to, jak
cudownie jest trenować. A może tak od razu to docenić? Co? Przecież to, że
wyszliśmy na trening oznacza, że:
·
Jesteśmy na tyle zdrowi by
trenować,
·
Mamy wolny czas, nie musimy w tym
momencie robić nic innego niż to, co sprawia nam przyjemność,
·
nie musimy siedzieć w
pracy/szkole,
·
mamy sprzęt, który umożliwia nam
trening, tak tak posiadanie butów biegowych też jest czymś wyjątkowym z czego
należy się cieszyć,
·
każdy trening przybliża nas do
naszego sportowego celu!
·
Będziemy mieli świetny humor po
treningu.
Pewno jest jeszcze wile innych powodów, by doceniać to, że jesteśmy na
treningu. Na te akurat wpadłam dziś biegając.
A przecież mogłam napisać tak:
smutny szary, mglisty poranek,
pewno stężenie smogu wysokie, słońca brak. Oj jak ciężko wyjść na trening,
można by się wyspać, bo przecież w końcu weekend. No ale nic to, trzeba być
dzielnym, powiedziało się treningowe A to trzeba powiedzieć B i iść pobiegać.
Pierwsze metry i już można sobie zęby wybić, tak ślisko, z każdym kilometrem
coraz gorzej, nogi przemoczone, na drodze pomieszanie śniegu, lodu i wody. Nie
da się biegać można się jakoś poruszać…..no i to zmęczenie bo takie bieganie
przy maksymalnej koncentracji, żeby tylko nie upaść, daje człowiekowi w kość….ehhh
Ja jednak pozostanę przy takiej „wersji treningu”:
Jejku, można się obudzić o
siódmej i jest już jasno! Wiosna coraz bliżej! Szybko się ubrać nikogo nie
budzić, zabrać śmieci do wyrzucenia po drodze. Oh jak ślisko, trzeba
zmodyfikować trening. Będzie nauka stabilizacji zamiast szybkich odcinków. Jak
ciepło! To już chyba końcówka zimy, trzeba się nacieszyć śniegiem póki jest go
jeszcze troszkę! O widzę, że jest nas więcej biegających, super! Kilka lat temu
to bym pewno nikogo nie spotkała a teraz, tylu biegaczy, czyli bieganie jest
coraz bardziej popularne! Jeszcze sporo rozciągania i już można zabrać się za
śniadanie! Co za niedziela! Jak ja uwielbiam weekendy!
U mnie obowiązuje wersja druga! A wkrótce napiszę o pomyśle na śniadanie
włosko polskie…bo było bardzo smacznie…..
Komentarze
Prześlij komentarz