Motywacja nie ucieknie!
Las Kabacki - trening - fot. T. |
-
Dota, chyba najciężej to jest z tą motywacją. Tak cały czas trenować?
Pytanie zadał znajomy, który nie biega. Pomyślałam chwilę nad
odpowiedzią, bo zwyczajnie byłam zaskoczona pytaniem. Dlaczego ma być trudno?
Przecież ja uwielbiam trenować. Owszem czasem mi się nie chce, czasem jestem
zmęczona, miewam gorszy dzień. Na szczęście to wszystko mija jak już zacznę
trening. Pewno, bywa i tak, że pływanie/jazda na rowerze/bieganie*
(*niepotrzebne skreślić) jest wymęczony, trudniejszy niż zwykle, ale wtedy
jeszcze bardziej się cieszę, że go udało mi się ukończyć.
-
Nie, nie mam z nią problemu. Serio.
Znajomy, mocno krytycznie nastawiony do treningów, drążył dalej.
-
Ale do kiedy zamierzasz tak ćwiczyć?
To dopiero pytanie. Nie zastanawiałam się nad tym. Może troszeczkę, jak
oglądałam w czasie kursu na temat przeciwdziałania kontuzjom, wywiady z 75
letnimi hokeistami w Kanadzie, którzy deklarowali, że będą trenować do
osiemdziesiątki, a potem zobaczą co dalej. A ja?
-
Nie wiem. Myślę, że triathlon przez następne 20 lat, potem zobaczę.
Zawsze mogę przerzucić się na marsze na orientację. To wszystko kwestia mądrego
trenowania, dostosowania dystansów do możliwości organizmu.
Znajomy się śpieszył, rozmowa się skończyła.
To jak jest z motywacją? Mija, nie mija? Malej, rośnie?
Po pierwsze – motywacja to
nie jest coś danego, to siła, o którą trzeba dbać, zabiegać i pielęgnować.
Serio. Przypomina trochę roślinkę. Jak podlewamy,
mówimy do niej to rośnie. Jednak przychodzi moment, że roślinka potrzebuje
odżywki, nowej ziemi albo przestawienia w inne miejsce. Dokładnie tak samo jest
z motywacją – najpierw wystarcza nam cel – będę biegać 20 minut bez
przechodzenia do marszu, chwilę później chcemy przebiec 10 kilometrów, a potem
poprawić życiówkę w maratonie. Bywa też, że zależy nam na 30 dniach bez bólu,
kontuzji. Zmiany dają siłę naszej motywacji.
Po drugie – motywacja bywa
jak efemeryczna nastolatka – pojawia się i znika. Nie można jej mieć zawsze w
takiej samej sile. Wiadomo, że karmi się zawodami,
ustalonymi celami A, B, C. Potrzebuje przypominania, ale też żyje dzięki
sukcesom, dlatego tak ważne jest by stawiać sobie realne cele, takie które mamy
szansę osiągnąć.
Po trzecie – motywacja się
nie starzeje, dojrzewa jak wino. To nie jest tak, że
do 20 można mieć motywację, po 30 jej resztki, a potem to już ciężko się zmusić
do czegokolwiek. Motywacja jest z nami cały czas niezależnie od naszego wieku!
A dziś rano, nie było słońca, nie było ciepło, w powietrze
przesiąknięte było zimną wilgocią. W lesie drzewa bez liści, błoto. Motywacja
nie została w zaparkowanym przy lesie aucie, była ze mną gdy robiłam rozgrzewkę…została
do końca treningu…..
Chyba potrzebowałam takiego postu o motywacji! :) Sama zbierałam się długo, długo do diety. Próbowałam wszelkich domowych, ale po kilku dniach rezygnowałam, bo uważałam, że to nie dla mnie. Dopiero jutro (a dokładnie w piątek, bo dietetyk musiał przełożyć), idę do dietetyka, rozpisać dietę tak, abym nie zrezygnowała z tego. Dążę do swojego celu i mam nadzieję, że mi się uda. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Powodzenia i trzymam kciuki żeby dietetyk zrozumiał Twoje potrzeby, zaproponował mądrą i wykonalną dietę!!!!
UsuńPozdrawiam
Dota