A w skrzynce certyfikat czekał…
Jest hologram, jest podpis....jest uśmiech i szczęście właścicielki!!! |
Wcześniej miałam tylko zaświadczenie, wiedziałam, że trzeba będzie
poczekać, bo British Triathlon drukuje certyfikaty, potem wysyła pocztą w
specjalnej kopercie, informując listonoszy, żeby jej nie zginali. Na szczęście
albo mój listonosz zna angielski, albo zwyczajnie szanuje przesyłki i co ważne,
moja skrzynka na listy jest duża – czyli dotarł do mnie nie pogięty, oficjalny
dokument – certyfikat zdanego kursu na trenera triathlonu.
Przeglądałam blog i okazało się, że byłam tak pochłonięta nową stroną,
FP, że tutaj zapomniałam o tym napisać. Tym czymś jest to, że jestem Triathlon
Coach.
Zatem teraz już oficjalnie, tutaj też ciszę się z realizacji pasji!
gratulacje jeszcze raz i powodzenia!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
UsuńA nie mozna bylo po polsku sie nazwac?
OdpowiedzUsuńpewno, że można, jednak zostaję przy Triathlon Coach Warsaw :)
UsuńGratulacje. Wiem, że nie ma nic lepszego niż spełniać swoje marzenia. Tym samym kreować świat takim jakim się chce! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Albert za miłe słowa, rozumiem, że polecasz taką pracę :) pozdrawiam!
UsuńTak, praca trenera to sama słodycz :) Pomimo, iż czasem są różne mniej korzystne kwestie, to jednak ja widzę więcej plusów niż minusów :) Powodzenia raz jeszcze i trzymaj się serdecznie!
Usuńteż się cieszę :)
OdpowiedzUsuń