TRYB JASNY/CIEMNY

Trentino – produkty lokalne

Wystawa pyszności: wino, makaron, sery, wędliny....fot. D.Szymborska


Uwielbiam lokalne jedzenie. Tak pisałam wcześniej, liczę się z tym, że może odbiegać od tego, co jem normalnie. Nie narzekam, zjadam, cieszę się….

Jedzenie jest częścią kultury, klimatu, regionu. Jak na razie nie byłam jeszcze w miejscu, gdzie to co lokalne, tradycyjne by mi nie smakowało. Bywa i tak, że nie jest to coś, co bym zjadła u siebie w domu, coś co bym ugotowała, ale właśnie dlatego uwielbiam podróże! Człowiek je dania, które lokalsom wydają się tak oczywiste!

13 lat temu, przyjechali do mnie Baskowie, przyjaciele, którzy wcześniej podróżowali tylko po Hiszpanii. To była ich Wielka Podróż. Pamiętam jak się głowiłam czego powinni spróbować, żeby poznać naszą kuchnię i tak naprawdę kulturę. Teraz to bym pewnie inaczej to rozegrała, wtedy codziennie jedli chłodnik, bo było lato, i każdy chciał im podać coś polskiego. Wiem, że potem opowiadali, że w Polsce je się zupy na zimno, że nasze gazpacho nie ma pomidorów tylko buraki lub ogórki!

W sklepie z lokalną żywnością spędziłam dużo czasu, od razu powiedziałam, że chce zrobić zakupy, ale zależy mi na tym, żeby kupić TYPOWE a nie TURYSTYCZNE produkty. Dobrze, że hiszpański jest podobny do włoskiego, bo udało się wybrać dużo pyszności.

Pewno, że mogłabym kupić kluski, polentę i jakąś szynkę. Tylko, że coś takiego to mogę kupić w supermarkecie w Warszawie! Takie same rzeczy będę mogła kupić po mocno zawyżonych cenach na lotnisku w Weronie.

Wolałam rozmawiać, próbować, smakować i w efekcie wdać sporo pieniędzy, bo dobre jedzenie kosztuje.

I tak przywiozę:


·      Lokalne, białe wino – jedna butelka, po długich dyskusjach, degustacjach, wiem, że akurat to wino warto kupić,

·      3 sery żółte, w tym jeden dokładnie z tej doliny, drugi z dodatkiem ostrych przypraw i trzeci, taki który je się z miodem,

·      wędliny – próbowałam prawie wszystkich, bo za mortadelą nie przepadam, a szynka, boczki, bekony wyborne, szynka i kiełbasy aromatyczne,

·      kluski – bo  jak tu nie wrócić z Włoch bez makaronu?

Ot do walizki zapakuję popularną w restauracjach „deskę wędlin i serów”. Muszę przyznać, że już nie mogę się doczekać kiedy to wszystko rozpakuję. Wiem od pani w sklepie, która to wszystko pakowała, że muszę odczekać 10 minut po otwarciu woreczków, po to by wędliny i sery „odpoczęły”, a potem będzie można je jeść i cieszyć się z górskich smaków.


Tak, tak niektórzy patrzą na mile kulinarne, zgadza się, że te produkty przelecą kilka tysięcy kilometrów, ale będą smakowały tak jak w górach. Uwielbiam sklepy w których można próżniowo pakować zakupy, dzięki temu będę mogła się dzielić i smakiem i opowieścią o górach…

Komentarze

  1. Poproszę o zbliżenie na wino, na etykietę, wygląda ciekawie. Ile kosztuje u nich butelka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wszytko opisuję: Trentino Gewurztraminer. Denominazione di Orgine Controllata. Gli Aromatici. Cantina D'Isera - ale jeszcze nie otwierane, więc nie napiszę czy dobre :)

      Usuń
  2. już wiem, że warto zapłacić (następnym razem) za nadbagaż i przywieźć jeszcze więcej pyszności, bo to co do dziś już zjedliśmy BOSKIE!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa