TRYB JASNY/CIEMNY

Miało być inaczej...

Ten pierwszy po lewej to z Torunia, wieszak Riqqon świeci pustkami fot. D.Szymborska


Pierwsze puste miejsce to brak medalu z Grand Prix Żoliborza, to drugie puste miejsce to brak dzisiejszego medalu z triathlonu w Piasecznie. Że niby taka pewna jestem, że bym te dwa medale dostała? Tak. 10km w czasie 65 przebiegnę zawsze, 2 godziny w 1/8IM też mi wystarczy, żeby na mecie pochylić się i mieć medal na szyi. Wszystko by zadziałało jakbym wystartowała w zawodach.

Niestety jest i było inaczej. Jeszcze w środę (taki nietypowy termin cyklu 3 biegów – 5-10-15km) pocieszałam się, że trudno w niedzielę pokażę jak ładnie trenowałam w zimie, będę się świetnie bawić i pewno się opalę (triathlon w Piasecznie)

Dziś jest niedziela. Obok łóżka leży spakowana torba, niczego nie zapomniałam, rower sprawny stoi w drugim pokoju. Zerkam na zegarek, za 15 minut powinnam wprowadzać rower do strefy zmian. Nie robię tego, jestem w domu i zastanawiam się co zjeść na śniadanie.


To nie był start A sezonu, ba to nawet nie był start B sezonu (jest w czerwcu), tylko zawody na otwarcie triathlonowej przygody w wodach otwartych. To wszystko nie zmienia faktu, jak strasznie i smutno jest nie stawić się na linii startu. Może nie czułabym się zbyt dobrze, może czas by nie powalał, przecież przy takim dystansie i limicie czasu to można zawody ukończyć – myślałam. Pewno, że można, ale jak się nie jest do końca zdrowym, to można też zwodów nie ukończyć i jeszcze pozawracać tym z zabezpieczenia medycznego głowę. A po co? Czy coś zależy od tego startu? Nic. Ot przepadły pieniądze z wpisowego.

Decyzję podjęłam wczoraj wieczorem, to przynajmniej się wyspałam. Jest mi źle i smutno, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Dla siebie, dla organizatorów. Karetki na trasie mają być nieużywane i tego się trzymam!


Na wieszaku nie ma więcej miejsca na „przepadnięte” medale….

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa