Wyścig kolarski – przygotowania
Czasem ułożenie czarnych rzeczy na czarnym ręczniku nie jest najlepszym pomysłem...fot. D.Szymborska |
No dobra pomysł z tych dziwnych. Oddać do depozytu buty biegowe….bo
plan jest "zakładkowy", a jak można skorzystać z zamkniętych dróg, pomiaru czasu
to czemu nie wystartować w wyścigu kolarskim. Tak, tak wiem oburzą się cykliści,
po co jak się nie jedzie w peletonie. Ano po to, że tak bezpieczniej,
łatwiej…że trasa zmierzona, oznaczona i co najważniejsze zamknięta dla aut.
Efektem będzie brak dobrego czasu na mecie. Już teraz to wiem, bo inni pojadą w
peletonie a ja sobie będę jechać i jechać….ale dzięki temu będę mogła ćwiczyć
strategie żywieniową, przygotować się lepiej do wymarzonego triathlonu. Coś za
coś. Potem zostawiam rower, ubieram buty i biegiem do parku w Wilanowie….
Na zawody biorę dwa żele – normalnie bym tyle nie jadła, ale że to
próba generalna dystansu IM to dwa żele są… do tego 4 bidony. Śmiesznie nie?
Dwa normlanie w koszyczkach przy ramie roweru i dwa za siodełkiem. Ot nie wiem
jak będzie z bufetem na trasie a ma być 28 stopni a ja chcę mieć pewność, że
wody mi nie zabraknie. Pewno, że tracę na aerodynamiczności, zyskuję dodatkowy
ponad 1 kg….ale czy to ma wielkie znaczenie? Nie, żadnego, nie przy tych
prędkościach i założeniach treningowych.
Jadę w: kasku UVEX – biały, wygodny z tych niskobudżetowych ale
najwyżej ocenianych w testach. Kask dostaje punkty za to, że głowa się nie
poci, jest bardzo lekki i ma dobre wyniki w testach wypadkowych. Wreszcie w tym
kasku dobrze się czuję i nie wyglądam jakbym miała garnek na głowie. Okulary –
OAKLEY – móje ulubione, niby zwykłe okulary przeciwsłonczne, ale mają takie
soczewki, że widzi się w nich wyraźniej, nic nie parują i są bardzo wygodne.
Ciuchy to: bluzka CRAFT – tak, tak czarna na ten upał, ale za to taka, która
oddycha naprawdę, ma dużo odblasków i 4 praktyczne kieszonki w tym jedną na
zamek. Spodenki Castelli – bardzo, bardzo wygodne, choć nie z tych co
wyszczuplają – coś za coś – pupa nie cierpi ale nie wygląda atrakcyjnie.
Rękawiczki MAVIC – już kilka razy pisałam o tym, że rękawiczki zawsze trzeba
mierzyć przed zakupem…a te dostałam z Anglii – ot wielkie szczęście – model i
rozmiar dokładnie taki jak powinien być. Wreszcie skarpetki MACK – bo śliczne,
bo z różową lamówką…. Buty FIZIKa, cudowna karbonowa podeszwa, piękna czarna
skóra…nic tylko jechać!
Taki plan na sobotę! Cieszę się, to lubię – dobry trening na zawodach,
po to by na tych, na których mi zależy poszło mi tak jak sobie planuję….
mi się spodobał wpis. w ciekawy sposób napisany. zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń