Winne „master class” czyli francuskie wino do polskiego obiadu
ViniFolies 2016 to była dla mnie cudowne spotkanie z francuskim winem i
polskim jedzeniem.
Nie mogło być inaczej jak gotował Mateusz
Wichrowski o winie dobranym do jedzenia opowiadał Tomek Prange-Barczyński. Wstęp do naszego obiadu z winem
przygotowała Celine Fleury
specjalizująca się w promocji wina z Doliny Loary.
Menu degustacyjne składało się z pięciu dań do tego było wino, liczba
mnoga bo czasem do jednego dania serwowane były dwa różne wina, po to by
testować, uczyć się i rozmawiać o smakach i ich połączeniach.
Jako aperitif podano moje ulubione wino z marketu. Miło było się
przekonać, że nie tylko u nas w domu jest to wino uważane za dobre i idealne na
otwarcie obiadu albo kolacji. Podobnego zdania jest Tomek Prange-Barczyński
naczelny Magazynu Wino. Cremant de
Loire, Brut, nierocznikowe od Gratien et Meyer, co do wysmakowanego finiszu
morelowego to bym się spierała, ale na cytrusy, nuty kwiatowe i słodką brioszkę
przystaję w 100%.
Aż się wzdrygnęłam czytając menu, dwa dania za którymi delikatnie
mówiąc nie przepadam, tak jak jednego spróbuję tak drugiego – nie ma szans –
nie jem surowego mięsa!
Tak pięknie jak pysznie...fot. D.Szymborska |
Pierwszym daniem był śledź po francusku, podany z marynowaną czerwoną
cebulą, kwaśną śmietaną i koperkiem. Takiego śledzia to ja mogę jeść, Szef
Wichrowski z Brasserie Warszawskiej to umie rybę podać! Po prostu do śledzia
nie była podobna – była pyszna! Co podać do rybki? Pierwsze skojarzenie –
śledzik – wódeczka. Uff jestem na obiedzie komentowanym gdzie dobieramy wino a
nie mocny alkohol! Do śledzia – uwaga, uwaga – Les Ambrus, Expert Club Intermarche – Muscadet. Gra, oj jak świetnie! Nie napiszę ile kosztuje to wino,
bo….sama bym nie kupiła w sklepie…
Tak podanego sera koziego jeszcze nie jadłam....fot. D.Szymborska |
Na drugie hit dnia (na spółkę z deserem) brulee z koziego sera z
pieczonymi, marynowanym i peklowanymi burakami. Samo danie w sobie po prostu
doskonałe! A w połączeniu z mocno budżetowym Les Caracteres 2014, Pierre Cahiner, Sauvignon Blanc to była jak
mówią szefowie kuchni - petarda. Szef Wichrowski zapewnił, że jest to już danie z
karty BW. Cudownie, cudownie nie mogę się doczekać prawdziwej, a nie
degustacyjnej porcji tej cudownej przystawki.
Tatara odpuściłam, wyjadłam tylko kolendrę i imbir fot. D.Szymborska |
Potem kolejna przystawka, której niestety nie zjadałam – orientalny
tatar wołowy z kolendrą i imbirem. Wina do niego mocno przeciętne, ot może
przez to, że nie jadłam to nie doceniłam połączenia.
W BW kaczka lepsza, ale tutaj liczyły też się dodatki fot. D.Szymborska |
Dalej kaczka, cóż zwalam to na warunki w jakich pracowali kucharze, i
tłumaczę słabszym niż BW zapleczem kuchennym w Ambasadzie Francuskiej, bo kaczka nie
była zbyt dobra. To znaczy była poprawna, ale wiem jak smakuje kaczka w BW... Choć połączenie z jeżynami i jałowcem ogromnie
smaczne. A do kaczki dwa Cabernet franc, to było dobrze dobrane wino, a
bardziej dwa wina, jedno mocniej dominowało nad daniem, drugie je uzupełniało.
Pierwsze (to mocniejsze, wyraźniejsze) to Clos
de Beaulieu, Samur Puy Notre Dame, Cahteau d’Eternes, z delikatnymi ale
okrągłymi taninami, w ustach jeżyny, maliny i czarna porzeczka – czyli uzupełnienie
dania w punkt! Drugie bardziej wiśniowe, nawet może lekko truskawkowe to
Domaine de la Gitonniere 2013, Pascal Perrauteau mniej komponowało się z kaczką
a bardziej z wyserwowanymi owocami.
Co za beza, co za truskawkowa esencja fot. D.Szymborska |
Wreszcie przyszedł czas na deser. Uwielbiam słodkości w BW. Wiadomo
niby unikam deserów, ale….czasem lepiej nie zjeść przystawki i zostawić sobie "miejsce" na coś cukrowego. Tym razem Szef podał bezy truskawkowe – nie żadne tam
cukrowe kulki białka tylko mus truskawkowy w formie bezek, do tego mus z
orzeszkami i świeże truskawki. Jak ktoś zobaczy w karcie deser „Truskawkowy
Eton mess” to zamawiać i lepiej nie dać próbować innym przy stole bo nic dla nas
nie zostanie! Do tego jedno nie pasujące tego dnia wino – Rose d’Anjou, Maison Castel, to Grolleu, samo w sobie smaczne ale
nie pod ten deser.
A co! fot. D.Szymborska |
To były 2 godziny pysznego jedzenia, świetnego wina, a co najważniejsze
twórczej rozmowy. A wszystko w gronie miłośników
jedzenia i wina. Trudno o lepsze towarzystwo do takich „testów”! Taką naukę to
ja lubię najbardziej!
Do zobaczenia za rok, albo szybciej bo przecież wciąż są nowe dania, do
których trzeba dobrać wino….albo wino do których brakuje jedzenia….
Komentarze
Prześlij komentarz