Gastrobanda – czyli 39.99 można lepiej wydać!
Nowa książka, która smaczna nie jest....fot. D.Szymborska |
Znajomi czytają, fotki przyczepiają, cytaty o „weganach słownych” krążą
po sieci, że trzeba przeczytać, że objawienie w gastrobiznesie, że lektura obowiązkowa
dla wszystkich „foodie”…
Za 39.99 to bym afrykańskie wino różowe kupiła i jeszcze by na orzeszki
zostało, zjadłabym maki w tempurze na Nocnym Markecie i popiła kieliszkiem wina
(na kaucję bym musiała dołożyć, ale to zwrotne…), mogłabym też zjeść burgera w
ulubionej brasserie (na wodę do popicia musiałabym dopłacić). 39.99 można
dobrze wydać, na jedzenie, na przyjemności, można też kupić książkę.
Przeczytałam Gastrobandę i…. cóż uległam modzie, chciałam wiedzieć o
czym się mówi, było pożyczyć od kogoś – też bym przeczytała i swoje zdanie
miała….
Jakub Milszewski i Kamil Sadkowski przygotowali opowieść o polskiej
gastronomii. Kilkaset stron, kilkanaście zdjęć (głównie z komputerowych
katalogów), dużo brzydkich słów, języka potocznego. Wszystko dlatego, że tak
mówi się w kuchni, albo bardziej na kuchni. Pewno, tylko czym innym jest
pyskówka przy zmywaku, a czym innym książka. W pierwszym przypadku można jakoś
zrozumieć prymitywny język, w drugim to pretensjonalne i ciężkie do czytania.
Książka jak zapewnia wydawca pokazuje prawdziwe życie w restauracji.
Tyle, że nie dowiedziałam się niczego nowego, było trochę o sposobach
oszukiwania klientów i restauratorów w czasach PRLu, kilka opowieści o tym jak
teraz się kantuje. Był też łopatologiczny wykład jak ciężko jest swoją
restaurację prowadzić i nie zbankrutować. Myślę, że ten chyba przyda się
najbardziej czytelnikom, którym wydaje się, że bycie restauratorem to łatwe i
przyjemne zarabianie pieniędzy.
Książka, dla mnie, nudna, wracająca do tych samych wątków, pełna
powtórzeń, językowo nieciekawa. Najsmutniej było mi, bo się nabrałam, myślałam,
że sięgam po książkę po której lekturze będę wiele wiedziała o przemyśle
restauracyjnym w Polsce. Nie muszę czytać o tym, że kelnerzy czekają na
napiwki, nie lubią rozkrzyczanych bachorów ani pijanych gości. Że klienci
bywają trudni, że kucharze imprezują, wreszcie, że bywają tacy, którzy bardzo
oszukują – to nie jest jakaś wiedza tajemna, żeby którą posiąść to trzeba
czytać Gastrobandę.
Gastrobanda, Wszystko, co powinieneś wiedzieć, zanim wyjdziesz coś
zjeść, Jakub Milszewski, Kamil Sadkowski, Wydawnictwo Smak Słowa,
Sopot-Warszawa 2016
ooo...dzięki za szczerą recenzję. Też się ostatnio zastanawiałam nad kupnem tej książki, teraz już mi zadrży ręka gdybym miała ją wybrać :)
OdpowiedzUsuńzawsze można od kogoś pożyczyć :) ciekawe czy będzie w bibliotece osiedlowej.... :)
UsuńPodzielam cakowicie Twoje zdanie!
OdpowiedzUsuńWyrzucone pieniądze i zero nowej wiedzy, czegokolwiek, czego byśmy nie wiedzieli o gastronomii.
I nie wiem naprawdę, czym tak ludzie się podniecają, pisząc i mowiąc o tej ksiązce???
Chyba językiem, który ma być zamiast konkretnej treści.
może dlatego nam się nie podoba, że żyjemy w kuchennym świecie, znamy Szefów Kuchni.... dzięki za komentarz :)
Usuńwow dziekuje bardzo, za taka prawdziwa recenzje :) Na pewno nie skorzystam, na rynku jest za duzo dobrych książek, aby tracić czas :)
OdpowiedzUsuńwszystkie moje recenzje są "prawdziwe", mam w większości przypadków szczęście do czytania dobrych książek :) dlatego są takie wesołe i optymistyczne....a ta no cóż...nie przypadła mi do gustu :(
Usuń