|
Profesjonalne, ładnie ustawione zdjęcie to będziemy miały ze startu bo cykała pani fotograf a tutaj po 130km - szczęśliwe, mokre na naszej mecie |
W zeszłym roku (relacja TUTAJ) tak mi się spodobało, że w tym też pojechałam. Babska
setka! I nie o wódkę tu chodzi ale o sto kilometrów do przyjechania na rowerze
szosowym.
Rapha – niby czysta komercja, ale takie pomysły, takie inicjatywy, że
chce się w nich brać udział! Właśnie tak jest z Rapha W 100, na całym świecie
dziewczyny się zmawiają by razem pojeździć, trzeba się zarejestrować i potem….przychodzi
pocztą śliczna naszywka, tak żeby można było szpanować i wspominać jak to się w
babskim peletonie jechało.
Co wyróżnia babski peleton (dziś było nas 38 (chyba) – ambitna jazda,
wyścigi na podjazdach, atmosfera, rwane tempo – bo każda chce się pokazać,
wreszcie śmieszna hasła – na zawodach kolarskich nigdy nie usłyszałam – „drogie
panie uważajcie na łechtaczki, tutaj takie dziury…”!
|
Na Raphę W100 można się wystroić, dziewczyny docenią, zauważą....no i było nas ze 3 w takich samych skarpetkach fot. D.Szymborska |
|
Dzięki Marika za batony! fot. D.Szymborska |
|
Jak nie jeździmy to klikamy na komórkach, choć podobno nie w Pokemony fot. D.Szymborska |
|
Aga była moją peletonową parą na 130km |
|
Parking rowerowy przy kawiarnianym ogródku fot. D.Szymborska |
|
Selfie z kolarkami w tle |
|
Warka ciepło przyjęła kolarzy....fot. D.Szymborska |
|
Kawa i szarlotka (w zeszłym roku była smaczniejsza...) fot. D.Szymborska |
|
Bo kolarstwa nigdy za mało....fot. D.Szymborska |
Wyruszyłyśmy z lekkim opóźnieniem, po 11…pojechałyśmy do Warki (przez
Górę Kalwarię) zjadłyśmy szarlotkę, wypiłyśmy kawę, te co palą wypaliły po
papierosie i pojechałyśmy z powrotem. Tyle, że już w Warce zaczęło padać. Z
przerwami jechałyśmy w deszczu do Warszawy. To nie było przyjemne, trochę nas
spowolniło i średnia 30km/h spadła, ale dobre humory zostały!
Pewno, że można by inaczej spędzić niedzielę, ale nie żałuję takie
wycieczki, jazdy, plotek i dobrej kolarskiej atmosfery. Organizatorki odwaliły
kawał dobrej roboty, była rezerwacja na stoliki w kawiarni w Warce, były
świetne batony wreszcie było dużo dziewczyn! Miałyśmy wóz techniczny,
fotografkę – pełna profeska!
To co za rok będzie nas więcej? Mam nadzieję! Bo warto cieszyć się z
kolarstwa, warto (czasem) tylko w babskim (no prawie) towarzystwie przejechać
trochę kilometrów.
Tym razem żadna nie złapała kapcia, jedna lekko wpadła do rowu ale
wyszła z niego o własnych siłach i pojechała dalej. Byli też agresywni i
niemili kierowcy, ale tak to jest w ruchu drogowym, że peleton nie cieszy a
denerwuje tych w autach. Wreszcie była też śmieszna sytuacja, gdy na wąskiej
drodze, w szczerym polu nasz peleton zawracał bo pokiśkałyśmy trasę.
Jak bardzo wciągnięte jesteśmy w kolarstwo świadczyły rozmowy - osprzęt, ramy, serwisy, trasy, zawody… no i
w Warce koleżanka puściła na komórce relację z Tour de Pologne, bo nasz peleton
to jedno a tam w górach było ściganie….
Cieszę się, że wzięłam udział w Raphie, za rok też pojadę….bo wiadomo,
że jest taki dzień, gdzie kolarki się spotykają i jadą….
|
Taka była dzisiejsza trasa naszej Raphy - zrzut z ekranu |
Komentarze
Prześlij komentarz