Kurczak po chińsku z sosem z czarnej fasoli i ryżem kokosowym – training food
Kurczak po chińsku z sosem z czarnej fasoli i ryżem kokosowym – training food
Taka piękna wiosna! Trzeba mieć więcej siły do biegania! Dlatego dziś przepis na training food.
Tym razem chińszczyzna – po to by stać się biegowym daniem uzupełniona o ryż gotowany w mleku kokosowym. Łagodny smak, super egzotyczny zapach jednym słowem pyszne a nietypowe danie biegowe!
Autorski przepis TDY.
Składniki:
· 500g filet z piersi kurczaka,
· 1 jajko,
· dymka zielona,
· imbir wielkości kciuka,
· czosnek,
· szalotki,
· jasny sos sojowy,
· olej sezamowy,
· sherry,
· mąka kukurydziana,
· sos z czarnej fasoli,
· rosół z kurczaka,
· olej z orzeszków arachidowych
· cukier, sól
Przygotowanie:
Pokroić i posiekać czosnek, imbir (bez skórki), szalotkę i 2/3 dymki (duży pęczek). Odstawić. Przekroić piersi z kurczaka wzdłuż na pół i pokroić w wąskie paski.
Dwie łyżki sherry , jedną łyżkę sosu sojowego, białko z jednego jajka, łyżeczkę cukru, poł łyżeczki soli, 2 łyżeczki mąki kukurydzianej wymieszać z kurczakiem w misce i włożyć na 30 min do lodówki. Wymieszać trzeba bardzo starannie bo inaczej się nie uda usmażyć dobrego kurczaka.
300ml oleju z orzeszków arachidowych rozgrzać na patelni na maksa – uważać żeby nie eksplodował. Ściągnąć patelnię z ognia, ostrożnie wrzucić kurczaka. Bardzo szybko porządnie wymieszać i porozdzielać tak by kurczak się nie posklejał. Jeżeli cały zrobi się biały to nie trzeba podgrzewać jeszcze raz, jak nie to trzeba podgrzać by się usmażył. Kurczak jak jest biały nadaje się do odcedzenia na sitku.
Patelnie ustawić na palniku, dodać jedną łyżkę oleju z orzeszków ziemnych.
Wrzucić rzeczy z miski (szalotkę, czosnek, imbir, dymkę) smażyć około 2 minut. Potem dodać 2 do 4 łyżek sosu z czarnej fasoli i smażyć 3 minuty.
Wrzucić kurczaka na patelnię z sosem. Smażyć 1 minutę by kurczak się ładnie oblepił sosem, wlać rosół – 150ml. Smażyć od 5 do 7 minut.
Nałożyć do miseczek, posypać dymką i SMACZNEGO BIEGOWEGO!
Lubię takie klimaty:))
OdpowiedzUsuńJeśli mogę: Bardzo!!! proszę o pomoc: wypełnianie albo rozsyłanie do znajomych! 18-30 rok życia, niekoniecznie (!) mieszkający z rodzicami. Dziękuję!!! http://www.facebook.com/events/358503757495487/
Pysznie i fajnie ze z czarna fasola, malo jej na polskich stolach. Naprawde bardzo kuszacy przepis:)
OdpowiedzUsuńKrysia
codziszjemnasniadanie.tumblr.com
Apetyczne bardzo!
OdpowiedzUsuńDzikęuję za przyłączenie się do zielonej zabawy! :)
@Nieska i Krysia - prosze zerknijcie na zasady panujace na tym blogu. Bardzo ciesze sie z komentarzy ale prosze o nie przyczepianie linkow do swoich stron, wystarczy przeciez podpis:) pozdrawiam wiosennie
OdpowiedzUsuńapetyczne danie, super doprawione
OdpowiedzUsuńp.s. wczoraj rozpoczęłam sezon biegowy :) poszłam za Twoją radą i zaczęłam korzystać z nawigacji gps na telefon - sprawdza się świetnie
@Kas ohh to super:) milego biegania:) ile kilometrow? mysle, ze kolejnym krokiem bedzie pulsometr bo krokomierza nie potrzebujesz (moim zdaniem) jak masz gps w telefonie:) a teraz jest duzo nowych aplikacji, ktore sa bardzo fajne - motywujace i coraz bardziej dokladne! powodzenia biegowego:)))
OdpowiedzUsuńJestem trochę świeża w tych sprawach, ale czemu ten przepis nie jest biegowy: makaronirodzynka.blogspot.com/2012/03/wytrawne-gofry-ser-i-zioa.html? Skoro makarony z dużą ilością sera czy też jajecznica być mogą? :)
OdpowiedzUsuńto musi być pyszne:D mmm... zgłodniałam :)
OdpowiedzUsuńDota, 10,5 km. chciałam rozpocząć powolutku od 5, ale las, piękna pogoda, niewybieganie... i mnie poniosło :)
OdpowiedzUsuńa na pulsometr będę zbierać. w międzyczasie wystarczy mi aplikacja z endomondo i mapmyrun
@Kas - ale super:)uwazaj na siebie:) bo wiosna bywa zdradliwa! i nie chce brzmiec jak babcia ale pamietaj o tym zeby sie rozciagnac:) pozdrowienia biegowe:) ja dzis po lazienkach z TImexem bo byla prezentacja zegarkow-zaraz napisze co zjadlam:) jeszcze raz gratuluje
OdpowiedzUsuńDota, dziękuję za rady, zawsze cenne. ze względu na pogodę jescze nie weszłam w stały rytm regularnego biegania. na razie spokojnie - raz, dwa razy w tygodniu
OdpowiedzUsuńoczywiście po tym pierwszym szaleństwie nie obyło się bez zakwasów w łydkach, ale... i tak było warto, bo uczucie po biegu było bezcenne :)