TRYB JASNY/CIEMNY

Pireneje dzień 2

Z trasy (takie widoczki jak się rozciągam) fot. D.Szymborska

Pireneje dzień 2

Dziś już nie pada, czyli jest upał. Już trochę  lepiej mi się biegało, trasa dłuższa, puls minimalnie niższy. Jak już skończę biegać i coś zjem to wtedy zaczynam chodzić po górach. Zacznę po kolei, mieszkam w Belsierre. Słowo wieś to zbyt dużo by opisać to miejsce, może osada byłaby dobrym określeniem. Jest tu kilka domów w tym zamieszkane ze 4. Do sklepu kilkanaście kilometrów. Biegam min do Santa Maria i Bestue Puertolas.

Rano wcale nie jest ciepło. Biegam w kurtce, no bardziej kurteczce i krótkich spodniach. Dziś cieszyłam się, że kurtka jest biała bo tutejsze krowy mają rogi, no różki i nie tyle mnie pogoniły co za mną potruchtały. W czerwonym (pamiętając bajki o bykach) czułabym się mniej bezpiecznie.
Sie biega fot. T


Po bieganiu zakupy. Lokalne delikatesy mają ciekawy sposób sprzedawania wina! I nie ma opcji mniejszej niż 5 litrów. Zostałam przy butelkowanym, białym, lokalnym, pysznym winie.
5l minimum fot. D.Szymborska


Po południu wycieczka Dziś Gestain (tam kończy się asfaltowa droga). Na koniec moczenie nóg w górskim strumyku.
Mirando La Cruz de Puyadase fot. D.Szymborska
Strumyczek fot. D.Szymborska

Teraz kończę bo mule czekają na ugotowanie w białym winie i podanie z makaronem.

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa