|
Noc w Pirenejach fot. D.Szymborska |
Pireneje
dzień 5
Pamiętacie
film „Tylko dla orłów”? Dziś zamek zdobyty! No, nie do końca zamek a kościół i
nie w Szwajcarii ale w Hiszpanii, jednak zdobyty!
Dziś
wstałam o 5 rano – plan był taki, będzie chłodniej, lepiej będzie mi się
biegało. Plan był dobry jednak czegoś nie przewidziałam. Tutaj świta kilka
minut przed 6. Nie mam ze sobą czołówki, więc grzecznie poczekałam na świt.
|
Świt w Pirenejach fot. D.Szymborska |
Trasa
dość monotonna najpierw przez godzinę pod górę potem z górki. Starałam się by
puls był niski. Wszystko było OK do czasu gdy na drodze spotkałam 3 dzikie psy.
Puls skoczył. Zaczęłam iść, udałam, że schylam się po kamień. Psy były dzikie.
Przeszłam, starając się wyglądać najdzielniej jak to możliwe. Odetchnęłam za 2
zakrętami, nie biegły za mną.
|
Świt w Pirenejach fot. D.Szymborska |
Puertolas
– śliczna wieś, osada z kościołem romańskim. Naprawdę cieszę się, że udało mi
się tam dobiec!
|
1/4 pod górkę albo 1/4 z górki fot. D.Szymborska |
|
Tu dziś dobieglam fot. D.Szymborska |
Popołudnie
spokojne, upalne, leniwe. Najpierw fiesta w Ainsa – bo przecież dziś Gran jornada de Tapas medievales, potem
moczenie nóg w strumyku – rewelacyjne do odpoczywania.
Tapas
mediavales – cóż to chyba nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Mega
tłuste, mega ciężkostrawne – takie na
bogato w tłuszcz. Spróbowałam dwóch tapas wg średniowiecznych przepisów – jeden
to była wielka krewetka z rybą dziwnie wędzoną coś pomiędzy makrelą i śledziem.
Druga przekąska zupełnie mi nie smakowała były to kostki jagnięce owinięte w
tłuszcz. Delikatnie mówiąc nie mój smak. Do tego dobry niby „gołąbek” z ryżem
na ostro – to było smaczne. Wino białe, mocno schłodzone. Na tyle mocno by nie
razić swoim smakiem. W Ainsa jest nawet restauracja rekomendowana przez
Michalin, tym razem serwowała tapas – mega tłuste mięso na chlebie. Odpuściłam.
Takie średniowieczne smaki to nie zaliczają się do moich ulubionych.
|
Tapas średniowieczne, krewetka i ryba fot. D.Szymborska |
|
"Gołąbek" i kości jagnięce w tłuszczu fot. D.Szymborska |
A
o pysznej domowej roboty tortilli pataata, napiszę jak trochę odpocznę, bo
bieganie, fiestowanie i strumykowanie mnie zmęczyło.
|
Ainsa - stos przygotowany na wieczor fot. D.Szymborska |
Zazdroszczę cudownej wyprawy. Też w tym roku będę biegała po górach, tyle, że Chorwackich i wstawać będę musiała najprawdopodobniej o 5, ale tylko po to, żeby niknąć upału :) Miłego pobytu.
OdpowiedzUsuńno nie dziwię się że Cię zmęczyło, jak tam takie ostre podbiegi i całkiem nieźle zasuwasz.
OdpowiedzUsuńAle tych tłustych smaków pewnie i ja bym nie polubiła, spróbowała bym z ciekawości ale jeśli takie tłuste to do gustu by mi nie przypadło. Ale szpadka w krewetce fajna :)
Pozdrawiam
Monika