Podbiegi z pulsometrem Timex Ironman
Zrzut z ekranu –
wykres przedstawiający HR w czasie podbiegów
|
Podbiegi z pulsometrem
Timex Ironman
Może nowy model
Ironwomen? W każdym razie ten biały pulsometr nawet nie najgorzej wygląda na
mojej stosunkowo chudej ręce. Ale po kolei.
Przygotowania do
wyjazdu do Hiszpanii w toku. To bardzo miły lecz męczący proces.
Pulsometr fot. D.Szymborska |
Pireneje to nie
płaskie Mazowsze więc szukam górek mniejszych lub większych by lepiej
przygotować się do wyjazdu. Pulsometr do intuicyjnych nie należy. Nieźle się
naklikałam, żeby wszystko sobie poustawiać – chwila szczerości – podanie wagi.
I do biegu gotowi start!
To co dla mnie bardzo
ważne to, to, że w tym zegarku mogę mierzyć lap’y. Znaczy to tyle, że muszę
pacnąć przycisk start/split za każdym razem jak wbiegam i zbiegam z górki.
Dzięki temu nie dostaje tylko średniego wyniku pulsu tylko mogę wpatrywać się w
taki wykres jak ten.
Zrzut z ekranu – wykres przedstawiający HR w czasie podbiegów |
Widać kiedy było pod
górkę a kiedy z górki. Nie wiem jak Wy ale ja lubię nie tylko wykresy ale
również informacje o tym ile kalorii spaliłam. A tutaj miła niespodzianka mogę
dodatkowo wpisywać sobie wszystkie posiłki, ich skład. Wtedy uzyskam dokładny
dziennik i treningów i suplementacji. Nie wiem czy starczy mi cierpliwości by
stworzyć taką swoją bazę produktów które jem najczęściej bo wtedy takie
wprowadzanie menu idzie dużo szybciej.
Zrzut z ekranu –
wykres przedstawiający spalane kalorie
|
Dzięki takim wykresom
będę mogła porównać za tydzień swoje treningi. Z tego się cieszę! A teraz
trochę technicznych szczegółów. Zegarek nosi się dziwnie bo na ręce nie tak normalnie
tylko z boku nadgarstku. Lepiej widać jak się biega albo trzyma ręce na
kierownicy (rogach) roweru. Niestety noszony na co dzień wygląda odrobinę
idiotycznie bo wydaje się cały czas przekrzywiony. Nie jest też bardzo lekki,
czuje się go na ręce. Pomimo nieintuicyjnej obsługi jak już raz się przeklika
opcje to na treningu nie ma problemu by wszystko działało. Pas do pomiaru pulsu
można prać (oczywiście jak się odczepi środkową pomiarową część). To ważne bo
nie ma nic bardziej obrzydliwego niż ubieranie takiego przepoconego paska. Niby
po każdym treningu się go wietrzy i dosusza, a on ma nie śmierdzieć bo jest ze
specjalnego materiału. Jednak specjalny materiał specjalnym materiałem a dużo
przyjemniej jest ubierać coś czystego niż wywietrzonego. Z komputerem łączy się
przez gwizdek. A teraz oprogramowanie. Fajne bo mogę się logować i sprawdzać na
swoim biegowym kącie co i jak. Takie
patrzenie w grafy, na wykresy sprawia mi ogromnie dużo frajdy. Mogę dopisać jaka
była pogoda, jakie to wydarzenie np. SamsungIrenaRun i zobaczyć jak moje serce
pracowało na zawodach. Jutro rower – nigdy nie jeździłam z pulsometrem na
rowerze więc ciekawa jestem wyników i różnic w stosunku do tych biegowych.
A na koniec powiem, że
jak zobaczę na wykresie ile kalorii spaliłam to jakoś śniadanie, obiad i kolacja
wydają się smaczniejsze… i z pewnością bardziej zasłużone.
W weekend chcę
przeczytać książkę o bieganiu z pulsometrem więc będzie dalej o HR na blogu!
Na kolacje będzie….makaron
(chyba).
chyba nie jestem aż tak 'pro' żeby dokładnie analizować swoje biegowe poczynania, aczkolwiek jako gadżeciara patrzę na ten zegarek z błyskiem w oku :)
OdpowiedzUsuńps sosy dziś doszły. nieźle się namęczyłam podczas rozpakowywania paczki :)
Te zegarki Timex to już nawet nie są gadżety tylko narzędzia użytkowe.
OdpowiedzUsuń