Pyszna zmiana – czyli książka Agaty Młynarskiej
I co ja teraz bede czytac? |
Młynarska jest po pięćdziesiątce, nie wstydzi się swojego wieku, inna
sprawa, że zdecydowanie nie wygląda „na swoje lata”. A książkę napisała razem z
trzema innymi kobietami: Grażyną Rydzewską, Agnieszką Pęksa i Ewą Olejniczak,
pierwsza jest gastrologiem, druga dietetykiem a trzecia szefem kuchni.
Pyszna zmiana, czyli moje życie bez glutenu, to opowieść o życiu
Młynarskiej. Tak naprawdę poznajemy małą Agatę z grzywką przysłaniającą oczy a
potem razem z nią przeżywamy ponad pół wieku historii. Jest opowieść o
telewizji, jest o sukcesach, trudnych decyzjach, a wszystko z bolącym brzuchem,
łuszczącą się skórą. Historia pysznej zmiany zaczyna się w….szpitalu. Młynarska
spędziła ponad miesiąc w klinice, lekarze nie mogli znaleźć przyczyny jej
bardzo złego stanu zdrowia, wciąż bolącego brzucha, niepokojących wyników
badań. W między czasie przeszła operacje, które niestety nie poprawiały jej
stanu zdrowia. W końcu usłyszała diagnozę, która miała odmienić jej życie –
organizm nie toleruje glutenu i laktozy.
Pyszna zmiana to opowieść nie tylko o chorobie ale również o tym jak
można racjonalnie i smacznie się odżywiać.
Gluten, a bardziej jego nietolerancja to ostatnio modne tematy. W
towarzystwie nie należy go tolerować, z różnym natężeniem, od ścisłej diety do
sporadycznego rezygnowania z pszennego chleba – bo glutenowy.
Mnie najbardziej bawią napisy „bez glutenu” na słodkościach, a
najbardziej uśmiecham się do etykietki „sin gluten” na super kalorycznym i
pełnym alergenów touronie! Niedługo sin gluten będzie naklejką na bananie!
To, że nie jemy glutenu to nie znaczy, że schudniemy, z pewnością go
nie jedząc możemy urozmaicić dietę. Jeżeli zrezygnujemy z chleba, makaronów to
„z automatu” trzeba będzie jeść zdrowiej. Choć z drugiej strony schabowy z
kapustą i frytkami jest daniem bezglutenowym!
Młynarska słysząc diagnozę nie robiła dramatu, tylko po reportersku
zabrała się do „tematu”. Najpierw porządne badanie – czym jest owa
nietolerancja, po zebraniu danych spotkania z ekspertami – lekarzem i
dietetyczką. Następnie – działanie – czyli zamawianie dań u profesjonalnej pani
szef kuchni. Efekt – dieta utrzymana a jedzenie smaczne i zróżnicowane.
Książka jest podzielona na trzy (nierówne) części. Pierwsza to opowieść
Młynarskiej, druga to dietetyczne porady a trzecie dla mnie najbardziej
wartościowa to przepisy. Niepokoi mnie brak soli w wielu potrawach, ja
zwyczajnie nie cierpię mdłych dań. Z drugiej strony Ewa Olejniczak jest świetna
w kuchni. Zaznaczyłam sobie kilka przepisów, które zamierzam wypróbować. Ja
glutenu nie jem od kilku tygodni, nie tak bardzo rygorystycznie bo zdarzają mi
się glutenowe dania, ale coraz rzadziej. Po prostu tak najłatwiej jest mi
schudnąć – zniknęły pszenne makarony, pyszne wypieczone bagietki na zakwasie –
oj nie jest łatwo. Oczywiście nie jest to zalecenie lekarza, tak jak w
przypadku Młynarskiej, to mój wybór, do tego nie muszę i bardzo nie chcę
rezygnować z kawy z mlekiem, a dokładniej z espresso z odrobiną mlecznej,
spienionej pianki….
Myślę, że tak książka przyda się osobom, które słyszą diagnozę –
nietolerancja glutenu, laktozy. To podbudowująca lektura, z której można się
dowiedzieć, że takie życie może być smaczne!
Pozdrowienia z recepcji |
Nawet nie wiedziałam, że taka książka powstała. A co do glutenu, to już trochę mam tego dość, najbardziej tego, że wszyscy naokoło przeczytając parę artykułów w necie nagle odnajdą u siebie objawy nietolerancji glutenu i przechodzą na dietę bez...aż sie słuchać nie chce.
OdpowiedzUsuńtak teraz bezgluten jest w modzie...
OdpowiedzUsuńmoda modzie nierówna: 40 lat temu w Polsce modne były papierosy i zupy z proszku ;-)
OdpowiedzUsuńpewno:) a ta na bieganie to jest moda!!!!!
Usuń