Bieganie po górach – moje zasady bezpieczeństwa
Przed wbiegiem na szlak |
Bieganie po górach jest cudowne, ale wiadomo trzeba o siebie dbać,
dlatego ZAWSZE przestrzegam następujących zasad, jak na razie nigdy nie
skorzystałam ani z telefonu alarmowego ani z foli termicznej, ale zwyczajnie
lepiej się czuję wiedząc, że mogę poczekać na pomoc jakby mi się coś stało.
Oto moja lista:
·
Przed biegiem, mówię lub wysyłam
SMS z informacją gdzie idę biegać – nie tylko Dolomity są duże, w każdych
górach można się zgubić a po co utrudniać akcję ratowniczą jak można określić
obszar w którym będziemy biegać,
·
Zawsze po biegu daję znać, że już
wróciłam – to mi zostało z książek wyjść w schroniskach, gdzie przed telefonami
komórkowymi, GPSami wpisywało się godzinę wyjścia, trasę, ilość osób, przewidywaną
godzinę zejścia ewentualnie dojścia do kolejnego schroniska,
·
Zawsze ze sobą mam naładowany
telefon – nie tylko po to by robić zdjęcia, ale tak na wszelki wypadek, dlatego
odradzam aplikacje śledzące nasz bieg – „zjadają baterie” i może się okazać, że
owszem będziemy mieli śliczny zapis trasy, coś do pochwalenia się na FB ale nie
będziemy mogli zadzwonić po pomoc bo nam się bateria wyczerpie, można też
biegać (ja tak robię startując np. w maratonach) ze starym telefonem – takim
malutkim, bez ekranu dotykowego, którego bateria wytrzymuje kilka dni,
·
W plecaku mam folię termiczną, to
leciutkie jest, a może pomóc w sytuacji krytycznej,
·
Biorę też mapę, bo GPS jedno ale
mapa zawsze może się przydać,
·
Picie i żel – niestety zimą to i
to zamarza na dłuższych trasach, dlatego zdarza mi się na dłuższe wybieganie
brać ze sobą nieporęczny, ciężki termos, ale łyk herbaty cieszy tak ogromnie,
że można mieć cięższy plecak,
·
Planuję trasę – jak biegam sama to
a) nie biegam po ciemku b) nie biegam w rejonach, które są znane ze schodzenia
lawin c) nie jestem optymistką, zawsze doliczam czas, bo zwyczajnie czasem nogi
odmawiają posłuszeństwa a ja nie chcę biegać po ciemku albo spóźnić się na
obiad!
Spora lista się tego zrobiła, choć z drugiej strony te wszystkie moje
zasady są proste, rzeczy które biorę do plecaka (z wyjątkiem termosu) lekkie, a
jakoś lepiej się czuję, wiedząc, że sama o siebie zadbałam!
A dziś było cudownie na szlaku. Uśmiech wciąż na zmarzniętej buzi.
Temperatury bardzo różne – w słońcu cudownie, rozgrzewająco ciepło, w cieniu –
bardzo zimno. Ciężko się odpowiednio ubrać. Raz ubieram buff na twarz, to
rozpinam kurtkę….
Dobrze też mieć chyba kawałek czekolady lub jakiś niezdrowy, a słodki baton, w razie czego... :)
OdpowiedzUsuńmam zel energetyczny
Usuńja zabieram jeszcze tabletki przeciwbólowe - ratują w kryzysowych sytuacjach ;)
OdpowiedzUsuńo jtak liste zawsze mozna wydluzyc...
UsuńJa co prawda ostatnio bardziej obrastam w tłuszcz niż biegam- jakoś trudno jak się wypadnie z rytmu wrócić- ale z wielką przyjemnością czytam Twoje wpisy i cieszę się energią, która w nich jest.
OdpowiedzUsuńDzięki.
dzieki
Usuńi innych - po co robic problemy...
OdpowiedzUsuń