Mamaison Hotel Le Regina – kolacja sylwestrowa
Comber z sarny fot. D.Szymborska |
Jak Adam Chrząstowski przestał szefować Ancorze to posypał się nam plan
na Sylwester. Ostatnie dwa lata były w Krakowie…..Na szczęście wpadłam na
pomysł, żeby pojechać do… Le Reginy gdzie gotuje Paweł Oszczyk. Bo czemu nie
pojechać do hotelu w mieście w którym się mieszka?
Wczoraj było jak przed wakacjami, pakowanie, walizka, kosmetyczka i do
taksówki. Nie ma wracania do domu, że czegoś się zapomniało…jak wyjeżdżam na
wakacje to mam to co zapakowałam i tyle!
Recepcja, pan nie mruga nawet widząc meldunek w dowodzie – warszawski.
Pokój – piękny i cichy (nie cierpię miłośników petard wszelakich, którzy
strzelają przez pół nocy albo nad ranem wracając z imprezy).
Jak hotel, jak wakacje to zaczynamy od basenu i sauny! Yeach! Potem
lobby, bo na tym polega dla mnie wakacjowanie. Człowiek siedzi w hotelowym
lobby, czyta prasę i pije wino…. Tym razem darmowe Wi-Fi nie było dla mnie
zbytnią atrakcją.
Potem cudnienie się i 20.30 start kolacji. Znajomy szef sali, nie trzeba
się przedstawiać – prowadzi do przygotowanego stolika. Restauracja w całości
„sprzedana” na ten wieczór. Pan gra na fortepianie a w kieliszku szampan. Może
być tylko lepiej…
Quasi mojito przegrzebkowe – dobry wstępniak a miętowe, marynowane
ogórki w połączeniu z przegrzebkami – rewelacja.
Sałatka z homara i dzikiego łososia szkockiego z ogórkiem, śmietaną i
rukwią wodną – super zupa z łódeczką z pasty homarowej.
Tatar z tuńczyka z pomidorami i atramentem z kałamarnic – druga zupa
tego wieczoru, a czarna sól i grzaneczki dopełniały świetnie dania.
Pastrami z gołębia z gęsią wątróbką i korzeniem pietruszki – gęsią
wątróbkę od razu oddałam bo ja nie z tych co ją przełkną. Gołąb a nie gołąbek
przepyszny!
Sorbet z grejpfruta z bazylią – nazwa myląca bo sorbet był z bazylii z
dodatkiem grejpfruta.
Pieczony filet z turbota z winogronami i orzechami włoskimi, risotto z
kalafiorem i truflą - to danie jadłam
wcześniej u Pawła na raty to połączenie wyborne. Paweł na warsztatach dla blogerów
uczył nas filetowania turbota – stąd wiem jak mało mięsa ma ta ryba, na talerzu
były dwa cudownie upieczone kawałki, dodatki super…
Pieczony comber z sarny, gryka z kozim serem, esencja z gruszki i
jałowca – tutaj byłam pełna obaw bo za sarniną nie przepadam ale ta była
zupełnie inaczej przygotowana niż ta z menu degustacyjnego, dużo bardziej mi
smakowała a gnocchi z gryki – super pomysł i świetne wykonanie!
Czekolada Manjari, mandarynki i Earl Grey – ehh pyszny deser, a
czekolada wyborna!
Jak to wszystko opisałam to się zastanawiam jak to wszystko pomieściło
się w moim żołądku…może nie będę tego roztrząsać bo w końcu to był jedyny taki
wieczór w roku – Sylwester! A do tego było dużo wina....świetnie dobranego a kończące LBV Grahams Port 2008....ehhh
A za rok….zobaczymy…
A wyglądało to tak...
Smaczne ;))
OdpowiedzUsuńbardzo :)
UsuńMmmm jakie pyszności! Bardzo zainspirowałaś mnie co do tego, jak chciałabym spędzić Sylwestra za rok :)))
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych i pozdrawiam,
kararinaa.blogspot.com
dziękuję za miły komentarz - bardzo proszę o nie umieszczanie reklam i linków, takie komentarze będę kasować :(
Usuńpozdrawiam serdecznie