Ratunku w niedzielę maraton!!!
Taką reklamę stacji benzynowej ma na medalu z pierwszej edycji OWM fot. D.Szymborska |
Teraz to już można tylko coś zepsuć, bo poprawić się nie da. Straszne
prawda? Kilka procent biegaczy wykonało cały plan, kolejne kilka przebiegło znaczną część planu, spora cześć liczy, że jakoś to będzie, jeszcze większa
część zapisanych i opłaconych zaczyna panikować…..Ot taki przed maratoński
tydzień….
Debiutanci nie wiedzą w co się wpakowali, starzy wyjadacze jedzą
makaron i spokojnie czekają na start. Ci, którzy walczą o minimum na Igrzyska
Olimpijskie obmyślają taktykę, a ci, którzy będą walczyć o życiówki dyskutują
na forach internetowych, wymieniają się uwagami.
A w niedzielę, po trochę ponad dwóch godzinach będzie
wiadomo, kto wygrał i kto pojedzie do Rio, po kolejnej godzinie jasne będzie
kto dobrze się przygotował, po następnych kto zmieścił się w limicie i ukończył
królewski dystans.
Potem pojawią się komentarze, ci szybcy będą pisali, że tacy co
przeplatają marszem bieg to nie są prawdziwymi maratończykami, ci wolniejsi
będą się z nimi spierać, bo jeżeli zgodnie z regulaminem ukończyli bieg to są
maratończykami i nikt im tego nie zabierze...
Startowałam w pierwszej edycji OWM, było super, potem dwa razy biegałam
dyszki, „ten krótszy maraton”, teraz znów pora na ponad 42 kilometry.
Z jednej
strony bardzo się cieszę, bo wiem, że mój organizm potrzebuje dłuższego
wybiegania, sprawdzania jak w warunkach zawodów zachowuje się po żelach itp. z
drugiej strony wiem, że będzie ciężko.
Ja nie z tych co zwalają zły wynik na
pogodę/wiatr/brak picia itp. pewno, że niektóre zmienne utrudniają, a nie
ułatwiają bieg, ale umówmy się 99% to przygotowanie a ten 1 to właśnie
szczęście, które mi się przyda! Ale o piciu na trasie to będę pamiętać, nie zamierzam się odwodnić tak jak w Berlinie....rok temu....
Wydałam 47 złotych na ten start, w tak tanim
maratonie to jeszcze nigdy nie biegłam! Start na 50 m w osiedlowym basenie kosztuje
20PLN, wpisowe na piątkę zaczyna się od 40, a tutaj wielki maraton w takiej
cenie! Jest też minus biegania w swoim mieście, bo, że oszczędność wielka (brak
dojazdu, noclegu, poszukiwań dobrego makaronu „na mieście”) to nie ma tej
specjalnej atmosfery, skoncentrowania się na biegu. Ot weekend w mieście, taki, w którym
w niedzielę pobiegnę maraton….
A teraz kilka rad, do których sama zamierzam się zastosować, a wszystko
po to by w niedzielę, było miło, niekoniecznie szybko ale z uśmiechem:
·
Odbiór pakietu – nie na ostatnią chwilę, tylko
jakoś w tygodniu,
·
Expo – mam wszystko, nie zamierzam spędzić tam
pół dnia, odbieram pakiet i wracam do domu,
·
Treningi – jak mnie będzie nosić to sobie
zrobię przebieżkę w sobotę, ale i tak miałam ciężki tydzień (wczoraj Indoor
Triathlon, jutro wyścig rowerowy), więc wolę odpocząć,
·
Makaron i kasza – nie będzie żadnych nowości na blogu, zjem tylko wypróbowane
rzeczy, kluski po których ni boli mnie brzuch, kasze, które mi smakują, zero
eksperymentów,
·
Dojazd – sprawdzę starannie gdzie będę mogła
dojechać, nie chcę zaskoczenia w tramwaju czy taksówce, że most nieprzejezdny,
nie zamierzam dokładać sobie dodatkowego stresu, przed startem,
·
Strój i jedzenie – już w piątek wieczorem
przygotuje sobie cały zestaw, jak okaże się, że czegoś mi brakuje (nie sądzę)
to mam jeszcze sobotę, żeby spokojnie dokupić brakujące żele czy inne rzeczy,
·
Uśmiech – lepiej dopisać do listy, bo zdarzało
mi się o nim zapominać i potem nie dość, że zdjęcia z zawodów brzydkie to
atmosfera dużo gorsza. Zamierzam uśmiechać się przez 42 kilometry…
·
Czas – niełatwo być szczerym przed samym sobą,
nie ma co się oszukiwać, a opowiadanie o jakimś kosmicznie szybkim czasie, na
który się biegnie po to by potem znaleźć milion osiemnaście wymówek, dlaczego
się nie udało go osiągnąć, jest zupełnie bezsensu. Debiutantom jest łatwiej –
mówią, że chcą przebiec, inni lepiej żeby nic nie mówili albo uczciwie podawali
widełki.
Do zobaczenia na starcie i na mecie!
Ps. Nerwów i stresu nie było na liście, więc ich nie potrzeba…
powodzenia, ja mam za sobą zeszłoniedzielny maraton i teraz nie zazdroszczę ;-)
OdpowiedzUsuńa Ty już jesteś po :) gratuluję :)
Usuń