Spodenki rowerowe – 15 lat zmian i udoskonaleń – po to, by pupa nie cierpiała….
Pierwsze po lewej mają prawie 15 lat, drugie po lewej nie mają roku....fot. D.Szymborska |
Nie wiem jakie były wcześniej, pamiętam jak 15 lat temu ucieszyłam się
z moich pierwszych spodenek rowerowych, wtedy nie jeździłam na szosie to spinning był moim ulubionym sportem. Jak wygodnie było na siodełku….
Wraz z ilością prań i treningów spodenki tracą swoje „magiczne” moce,
wypierają się jony srebra, gąbeczki się uklepują, systemy oddychania i
wentylacji się psują, jednak jak na odzież sportową są to bardzo trwałe rzeczy.
Wciąż mam swoje, teraz już „vintage” spodenki sprzed wielu lat, ciekawe czy w
firmie Berkner pamiętają ten model….
Spodenki rowerowe ubiera się po to by zwiększyć komfort jazdy. Tutaj
jest podobnie jak z doborem okularków do pływania. Nie można polecać komuś
czegoś, przekonując, że właśnie ten model jest idealny, każda z nas ma inną
twarz i inną pupę. Zatem nie pozostaje nic innego jak testowanie i szukanie
ulubionego modelu wkładki w spodniach. Jest to o tyle kłopotliwe, że tak jak
okularki można przymierzyć w sklepie, sprawdzić czy zasysają i dobrze
przylegają do twarzy, tak ze spodenkami, nawet tymi mierzonymi w sklepie jest
tak, że to trzecia, piąta godzina spędzona na siodełku pokaże czy właściwy
model wybrałyśmy. A zwrotów nie ma…..
Tyle spodenek, a w żadnych (no może w Giant/Liv) nie wygląda się zgrabnie....fot. D.Szymborska |
Czym kierować się przy
wyborze spodenek?
Po pierwsze celem – jeżeli mają to być spodenki do triathlonu – musimy pożegnać
się z wygodną wkładką, z tej prostej przyczyny – nabierze ona wody i będzie
przeszkadzać i obcierać, a bieganie w takich spodenkach będzie koszmarem.
Jeżeli
wiemy, że zawsze zimno nam w „nerki”
wybierzmy spodenki na szelkach. Damskie modele są tak pomyślane, że szelki nie
opinają piersi, możemy być pewne, że nam nie będą spadać.
Jak planujemy
bardzo długie wyjeżdżenia, wiele godzin
na siodełku to inwestujmy w nasze pupy – im lepsze systemy, wentylacja,
amortyzacja tym mniej będziemy cierpieć, pod warunkiem oczywiście, że dobrze
dobierzemy rozmiar i model. Łatwo napisać, trudno zrobić, ale trzeba też
pomyśleć o tym jak nasze uda zwiększają objętość w czasie jazdy, spodenki nie powinny
się „wrzynać” w uda!
Wreszcie warto mieć kilka par spodenek, tak by „nie
zajechać” jednej w ciągu miesiąca. Odradzam kupowanie na zapas, wystarczy, że
trochę schudniemy, albo wręcz przeciwnie nasze nogi staną się bardziej
umięśnione i super model przestaje pasować. Wyjątkiem są modele najprostsze,
takie jak ten mój sprzed lat – zawsze dobry, bo zwyczajnie z lycry i z
najprostszą "poduszeczką".
Niedawno zaczęłam jeździć w spodenkach Castelli (Rosso Corsa), które wyposażone są w Sit Progetto X2 - jestem nimi zachwycona, są super wygodne,
zostawiam sobie je na bardzo długie jazdy i zawody bo nie wiem jak „przeżyją”
dużą ilość prań (mam nadzieję, że dobrze).
Bardzo lubię spodenki Odlo, najbardziej odpowiadają mi te ze
zwykłą wkładką, model wyższy tej samej firmy wyposażony w specjalną – Climate
regulation – już mi tak nie odpowiada.
Giordana - to moje jedyne spodenki na szelkach – wkładka nie porywa, ale w plecy nie wieje i nie spadają.
Spodenki Giant/Liv w fajnej wiosenno/jesiennej długości ¾ zrobiły się za
duże i zwyczajnie nie jest mi w nich wygodnie, wyposażone są z dobrą wkładkę, a
ich zaletą jest to, że w jako jedynych spodenkach rowerowych wyglądam w nich
zgrabnie! Jednak zgrabność nie wystarczy jak trzeba kilka godzin siedzieć na
siodełku….
Jedne z moich ulubionych, prosta wkładka w spodenkach Odlo fot. D.Szymborska |
Szelki i podstawowa wkładka - dobre połączenie na krótsze treningi - Giordana fot. D.Szymborska |
Chyba mają wszystkie możliwe systemy wspierania mojej pupy na siodełku - Castelli fot. D.Szymborska |
Vintage - Berkner fot. D.Szymborska |
Wysoki model Odlo - dla mnie mało komfortowy - używam na krótkie trening fot. D.Szymborska |
Liv - triathlonowe fot. D.Szymborska |
Liv - model 3/4 stopień wygodności umiarkowany fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz