![]() |
Logrono fot. D.Szymborska |
Logrono
dzień 6 czyli ucieczka przed zraszaczami
Dziś
porządne bieganie. Niestety rano nie dałam rady. Zawsze trzeba między czymś a
czymś wybierać. Tym razem zwyciężyła moja druga pasja. Pojechaliśmy do bodegi.
Efekt był taki, że trening robiła w czasie siesty. Niby tutaj nie jest tak
ciepło. Jednak jest coś w tym, że od 13 do 17 sklepy są zamykane, wiele biur pustoszeje.
Trening zaczęłam o 14. Było duszno i parno. Miałam nadzieję, że spadnie deszcz,
bo wolę zmoknąć niż nie mieć czym oddychać.
![]() |
Logrono fot. D.Szymborska |
Dziś
znów biegałam wzdłuż rzeki Ebro. To proste – wtedy się nie zgubię. Nie muszę
zajmować głowy myśleniem którędy biec, tylko jak.
Logrono
ma świetną trasę biegową – po prostu wzdłuż rzeki. Jak tylko się da to biegam
po trawie, szutrze. Tutaj nie ma z tym problemu. Jednak trzeba pamiętać o kilku
ale.
Po
pierwsze pora biegania –moja była na tyle idiotyczna, że spotkałam biegających
amerykanów, którzy powiedzieli, że wyszli pobiegać bo i tak wszystko jest
zamknięte. Oprócz pary biegaczy zza oceanu spotkałam panią w mocno średnim
wieku, która również okazała się amerykanką. Biegłyśmy chwilę razem. Jest
z Kalifornii, wyszła za mąż za Hiszpana z
Riojy. Śmiała się, że u niej w domu też są winnice. Biegłyśmy kilka minut razem
– było sympatycznie.
Po
drugie – ścieżki. Ponieważ unikam betonu i asfaltu więc biegnę trawą. Obok
alejki była wydeptana ścieżka na trawniku. Jednak jak wybrałam inną drogę i to
był błąd. Tam gdzie jest wydeptane jest pewne, że się nie natknie na zraszacz.
Po pierwsze ich nie widać po drugie uruchamiają się w najmniej spodziewanych
momentach. Cóż prawie jakby deszcz na mnie spadł! Potem grzecznie już biegałam
po wydeptanym! Większość trasy jednak była po szutrze więc nie musiałam się
obawiać prysznicu!
![]() |
Logrono fot. D.Szymborska |
Potem
basen – było super. Teraz jestem padnięta i bardzo głodna. Za 30 minut
otwierają bary. Głupio tak stać z nosem
przy witrynie więc przyczepiam post i spacerkiem idę na poszukiwanie JEDZENIA!
A
jeszcze jedno, przed chwilą skończyłam rozmawiać z przyjaciółką – JJ – jeszcze raz
gratuluje obrony licencjatu!!!!
Aż się nie chce wierzyć, że masz tam tak chłodno. U nas w dzień teraz nie da się biegać. Ja wychodzę (jak wampir) dopiero o 21.00, wtedy można przynajmniej normalnie oddychać.
OdpowiedzUsuń