Logrono dzień 5
Świt nad rzeką Ebro, Logrono fot. D.Szymborska |
Logrono
dzień 5
Dziś
już nogi wypoczęte. Zadziałał basen i sauna z wczoraj. Średnio długie
wybieganie nad rzeką Ebro. Piękne widoki. Najpierw pod prąd (promenadą
szutrową) potem nawrotka i obok areny do corridy dalej do rezerwatu. Tutaj
praktycznie w centrum miasta jest dużo bocianów. Mają specjalne słupy, na
których robią gniazda, latają nad parkiem. Po Alicante i mega upałach jest mi
wciąż zimno. Dziś rano było 23 stopnie a mi chwilę zabrało aż się rozgrzałam.
Po bieganiu siłownia- rutynowa gimnastyka. A jeszcze jedno, pamiętacie jak z
wściekłością i smutkiem pisałam o tym, że moja ulubiona aplikacja Nike na
Iphone po aktualizacji zmieniła się tak, że z niej rezygnuje. Nie sądzę, by
pracownicy Nike śledzili mój blog ale pojawiła się kolejna aktualizacja – BINGO
– tym razem nie trzeba już być w sieci by programik liczył kilometry! Więc
wracam do tej aplikacji. Endomondo zostaje do liczenia kilometrów na spacerach
i sprawdzania jak stromy był podbieg. Swoją drogą Endomondo zaimponowało mi
bardzo bo gdy płynęłam łódką na Tabarcę to programik zmierzył w milach morskich
odległość i ślicznie pokazał na mapie! Może kiedyś przekonam się do Endomondo….jako
też mojej aplikacji biegowej.
Tutaj
w Logrono dużo ludzi spaceruje szybkim krokiem, mało biega. Nikt się nie
uśmiecha, nie ma pozdrawiania się nawzajem. Szkoda bo to miły zwyczaj, lubię
jak biegacze się uśmiechają, machają do siebie.
W
pełni „wdrożyłam” się w hiszpańskie życie. Rano bieg, potem siłownia, małe
śniadanie, zwiedzanie, potem przekąska – sałatka. Potem drzemka, następnie
basen i sauna, i kolacja „na mieście”. Tutaj nie ma sensu wychodzić wcześniej
niż o 21 bo tak otwierają bary. Jednak o pinchos w osobnym poście. Niestety nie
dają one siły biegowej, staram się „kombinować” i jeść takie, które będą miały
i białko i węglowodany, ale jak zobaczycie w kolejnym poście jest to prawie nie
możliwe. Co nie zmienia faktu, że jest tutaj pyszne jedzenie!
Komentarze
Prześlij komentarz