TRYB JASNY/CIEMNY

U mnie śniadanie a w Nowym Jorku nie ma maratonu

Jogurt z dżemem fot. D.Szymborska

Wczoraj w nocy przeczytałam informacje, że nowojorski maraton jest odwołany z powodu huraganu. Zrobiło mi się przykro. Takie cudowne wydarzenie (w moich planach na 2015) przepadnie. Z jednej strony rozumiem – tam przecież kilka dni wcześniej był huragan. Z drugiej zaczęłam myśleć jak biegaczka co ja bym zrobiła. Rok przygotowań, cały plan, wszystko to bierze w łeb. Nie ma startu, nie ma radości zwycięstwa i lub gorzkiego smaku porażki. Nie ma nic. A co z pieniędzmi? Wpisowe – mając szczęście, że zostało się wylosowanym do małych nie należy, do tego przelot, hotel. Przecież tą informacje czytałabym w hotelu gdzieś w Nowym Jorku. Myślę, że na krześle obok mnie leżałby już mój numer startowy a cały zestaw biegowy byłby ułożony obok. Tak myślę, że bym płakała i byłabym wściekła. Nie zastanawiałabym się nad tym, że organizatorzy podjęli tą decyzję dla bezpieczeństwa uczestników. Nie. Uważałabym, że ja to nie mam szczęścia. Poszłabym pobiegać po Central Parku – choć na facebook’u piszą by uważać bo jeszcze nie posprzątali wszystkich poprzewracanych drzew. Zrobiłabym przebieżkę i tyle. Nie słyszałabym dopingu tłumu, nie miałabym przebiegniętego jednego z ważniejszych maratonów. Szczerze mówiąc nie wiem czy za rok przyleciałabym znów. Wiem, że miałam trochę szczęścia bo może w 2015 nie będzie wiało. Tym wszystkim, którzy nie pobiegli życzę udanego dnia. A niedzielę, pewnie uda im się spędzić inaczej niż planowali jednak też fajnie. Przecież w Nowym Jorku nie można się nudzić prawda? A moje śniadanie było dobre, ale to dziś nie jest tematem….

Śniadanie fot. D.Szymbroska

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa