Biegowe plany treningowe – jak wybrać i nie zwariować!
"Moje" plany biegowe fot. D.Szymborska |
By biegać trzeba mieć plan. Bardziej skomplikowany niż – wychodzę z
domu i truchtam po lesie przez godzinę. To dobre na sam początek gdzie bieganie
przez godzinę jest nie lada wyzwaniem. Od czegoś trzeba zacząć. Ja uwielbiam
czytać, analizować i porównywać plany treningowe. Wybrałam 6, które moim
zdaniem są warte uwagi.
Higdon - plany dla maratończyków. Stosunkowo nudne, przewidywalne – moim zdaniem stosowanie się do nich zapewnia sukcesy biegowe.
Plany pisane specjalnie dla kobiet (Complete Guide to Women’s Running)
– ciekawe, zróżnicowane pod względem trudności, uwzględniające to, że może to
właśnie jest ten moment gdy dziewczyna zaczyna biegać.
Matt Fitzgerald – o tutaj to prawdziwe wyzwanie gimnastyczno – biegowe.
To nie jest plan w stylu OBW 5km i 10x100 rytm – to jest plan całościowy.
Skomplikowane, wymagające, mi się bardzo podoba bo bieganie to nie tylko
rozwijanie mięśni nóg.
Galloway – tutaj to sama nie wiem. Z jednej strony po co maszerować,
jak można biec, z drugiej tuptając troszeczkę zamiast udając przed sobą i innymi,
że się biegnie można uzyskać lepsze czasy. Pozostaje wtedy odpowiedź na trudne
pytanie – czy przebiegłam czy przeszłam maraton?
Daniels – sensowne podejście do biegania, mega skomplikowane, naukowe
podejście do fizjologii biegacza. Jednocześnie ciekawe obserwacje, trudne do
powtórzenia ćwiczenia oddechowe. To są plany dla biegaczy zaawansowanych.
Runner’s World – akurat skończyłam czytać numer styczniowy (UK) a tam fajne plany, 16 tygodni przygotowań do maratonu, z uwzględnieniem różnych poziomów. Plan biegowy mniej gimnastyczny, dla tych którzy bieganie traktują rekreacyjnie ale zależy im na wynikach. Plany z tych rozsądnych i możliwych do wykonania dla osób pracujących a nie tylko biegających.
Pozostaje jeszcze rozpisywanie swoich planów – chyba najfajniejsze. Są
też niezliczone strony internetowe z planami. Myślę, że najważniejszy jest
rozsądek, dobre planowanie i realistyczne plany biegowe. Biegacz to nie jogger zatem
trzeba podejść do treningu poważnie. Często małe zmiany, wprowadzenie zabaw
biegowych, urozmaicenie treningu przekłada się na olbrzymią poprawę wyników. A
i jeszcze najważniejsze, ja planu treningowego nie wybieram sobie o tak sobie,
tylko z myślą o konkretnym starcie, zawodach!
5 książek i jedno pisemko fot. D.Szymborska |
Jak ty zaczęłaś? i kiedy?
OdpowiedzUsuńbiegałam kiedyś, potem miałam przerwę i zaczęła gdy dostałam iPhone i ściągnęłam sobie aplikację biegową - spodobało mi się jak przybywa kilometrów. Tak po prostu:) a Ty dużo biegasz?
Usuńuwielbiam Twojego bloga:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki:) ja uwielbiam komplementy:)))
UsuńJesteś wspaniała:zacięta i perfekcyjna. JAk coś robisz to z klasą!!Uściski!
OdpowiedzUsuń:) dzięki bardzo:)
Usuńrealizowałam przez spory czas metodę Gallowaya - dla mnie idealna na długie dystanse. ale co kto woli :)
OdpowiedzUsuńTeż biegałam Galloway'em, jednak tylko na początku. Kiedy pokonałam barierę we własnym umyśle, a organizm zaczął traktować bieg jako coś bardziej naturalnego, przyjemniejszego i mniej męczącego niż chodzenie, przestałam ją stosować. Chociaż obydwie książki tego trenera posiadam i często do nich zaglądam kiedy szukam różnych wskazówek, albo żeby sobie coś przypomnieć.
OdpowiedzUsuńa ja właśnie to sama nie wiem, nigdy tego nie próbowałam i tak jak napisałam mam wdrukowane, że nie mogę zacząć iść bo będzie wolniej, z drugiej strony jeżeli tą metodą można robić czasy 3h/maraton to coś w tym musi być!
UsuńI'm gone to tell my little brother, that he should also pay a visit
OdpowiedzUsuńthis weblog on regular basis to take updated from newest gossip.
After looking over a handful of the articles on your website, I honestly like your way of blogging.
OdpowiedzUsuńI added it to my bookmark site list and will be checking back
soon. Please visit my website too and let me know how
you feel.