Słowackie wino – Trnava
Czechy i Słowacja prawie każdemu kojarzą się z piwem. Nie jest to
pozbawione sensu bo tutejsze piwo jest po prostu pyszne. Jednak Słowacja to nie
tylko piwa to też lokalne wina. Warto przejechać kilkaset kilometrów (startując
z Warszawy) by trafić do sklepu z winem. Takiego gdzie wino leje się z „kija”,
półki uginają się od rizlingów a miła pani (po słowacku oczywiście) opowiada o
winie, regionach i o tym dlaczego wino
słowackie jest takie pyszne. Wystarczy też zjechać trochę z autostrady by
zobaczyć winorośle. Nie są to takie winnice jak w Hiszpanii ale widok krzewów
winnych zawsze cieszy. Oznacza to, że w okolicy można napić się dobrego winna.
I tutaj pojawiają się pytania, czy klimat Słowacji jest tak różny od Polskiego,
że nagle lokalnych win jest tak dużo? Nie ma prostej odpowiedzi. Myślę, że
klimat jest inny, ale mam tutaj na myśli podejście do uprawy winogron, tu jest
więcej pasjonatów, rynek jest bardziej chłonny i nastawienie inne. Takie
zdroworozsądkowe – po co płacić więcej za niemieckiego rizling jak można napić
się rodzimego, tańszego z winogron, które rosły w bardzo podobnym klimacie. Za
piwem też się rozglądnę. Na razie cieszę się z rizlingów. A Trnava jest
urokliwym miasteczkiem, z mieszaniną małych kamieniczek i nowoczesnych
budynków. Winiarni dużo, pubów też, głównie wokół uniwersytetu.
Tak jak świeże mleko tak świeże wino - w lodówce fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz