Sorry Polsko – bieganie w Dzień Niepodległości
Najbardziej patriotyczne zdjęcie w mojej kolekcji fot. D.Szymborska |
Nie ubiorę ani białej ani czerwonej koszulki. Nie ustawie się na
starcie. Nie będę przyczepiać sobie wąsów by wyglądać jak Piłsudski. Nie. Pójdę
pobiegać po Lasku Kabackim. Będę się cieszyć z jesieni, ze słonecznego dnia.
Sorry Polsko – śpiewa Maria Peszek.
Historię należy znać. To wystarczy. Nie trzeba się gonić po Nowym
Świecie czy Krakowskim przedmieściu wyrywając bruk, nie trzeba robić grupowych
podbiegów na wiadukt przy Dworcu Centralny. Można za to uśmiechnąć się do
innych, pomyśleć w jakim innym języku by się mówiło. A potem warto albo pójść
do restauracji (jak nie jest na trasie miliona mniejszych i większych
demonstracyjek), lub też ugotować w domu coś dobrego. Jeszcze kilka lat temu 11
listopada najbardziej kojarzył mi się ze ślubem i weselem mojej przyjaciółki. I
chyba to jak dotąd było dla mnie najważniejsze tego dnia. Ubrałam się wtedy
ładnie, było dużo emocji, chyba nawet się popłakałam (tak troszkę) bo ja zawsze
płaczę na ślubach. A teraz Sorry Polsko idę do lasu….i to nie jest partyzantka!
Brawo!
OdpowiedzUsuńdziękuje:)
Usuńładnie napisane
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMimo sympatii do Twojego bloga, nie zgodzę się z tym co piszesz. Wzięłam udział w Biegu Niepodległości, bo uważam, że to jeden z lepszych sposobów na uczczenie tego dnia. Zwłaszcza w czasach, kiedy młodzi ludzie przestali się identyfikować ze słowami "niepodległość" i "patriotyzm" (mniejsza o to, komu takie nastawienie zawdzięczamy). Podobała mi się atmosfera biegu, która jednoczyła ludzi, zamiast ich dzielić. A widok biegaczy w białych i czerwonych koszulkach na podbiegu na wiadukt przyprawił mnie o łzy wzruszenia. Potem mijałam człowieka, który biegł w pełnym rynsztunku polskiego żołnierza z II Wojny Światowej - wojskowe ciężkie buciory, długi płaszcz, hełm, skórzany pas, plecak i karabin. Przypomniała mi się wtedy tablica pamiątkowa z nazwiskami powstańców w kościele przy Pl.Szembeka - średnia wieku to 23 lata, albo i mniej. Czy obecni 23-latkowie byliby w stanie zginąć za kraj? Szanuję Twoje zdanie i popieram to, że ludzie generalnie wolą spędzić takie święto w bardziej kameralny sposób. Dlatego po biegu poszliśmy razem z moim chłopem do restauracji indyjskiej Parivar (okolice Wiatracznej), którą polecam.
OdpowiedzUsuńKażdy wybiera coś dla siebie. Ja wybrałam inaczej niż Ty. Napisałam o tym na blogu bo było to dla mnie ważne. Cieszę się, że miałaś udany start! Dziękuje za słowa sympatii dotyczące mojego bloga, mam nadzieję, że będziesz tutaj dalej zerkać! Pozdrawiam serdecznie
UsuńDota
Ps. Pisanie bloga niesie za sobą podejmowanie decyzji – czy zostajemy przy bezpiecznych tematach, cieszymy się ze wszystkiego. Czy tez jesteśmy (w swoim mniemaniu oczywiście) obiektywni i szczerzy. Łatwiej jest przemilczeć, tylko po co wtedy prowadzić bloga, można mieć portal, witrynę itp… ja zdecydowałam się na bloga….
Dlatego szanuję Twoje zdanie - jeśli prowadzisz bloga to po to, żeby poruszać różne tematy, wnosić opinie, z którymi można się zgodzić lub nie. A co do samego biegu - poprawiłam czas o 3 minuty, przy jednoczesnym ugotowaniu się z gorąca i (w moim mniemaniu) kiepskim rozłożeniu sił. Za dużo na siebie założyłam, bo myślałam, że będzie zimniej - pogoda spłatała miłego psikusa.
UsuńTo gratulacje czasu:) pogoda była IDEALNA do biegania, około 10 stopni, zero wiatru.... do zobaczenia na biegach:) 2 grudnia mikołajkowy na Kępie Potockiej:)
UsuńAmen:)))))
OdpowiedzUsuńUściski!!