Pływam jak welonka czyli basen o nieregularnych kształtach
Tak, tak przywiozłam ze sobą "ósemkę" fot. D.Szymborska |
Zacznę od tego, że pływam codziennie. Dziś pierwszy raz od przyjazdu w
Dolomity miałam w końcu normalną siłę! Czyli aklimatyzacja, w końcu!
Codziennie o 7.30 jestem już w wodzie. Sama na ciemnym basenie. To zupełnie
nie przeszkadza, światła nie potrzebuję a tym bardziej obecności „uroczych
maluszków”, które w sposób skuteczny uniemożliwiają pływania. J. mówi, że to
symulacja warunków triathlonowych – chlapanie w twarz, chwytanie za nogę czy
też wskakiwanie „na barana” gdy płynę. Rano nie ma nikogo.
Basen ma nieregularny kształt – ślicznie, tak jak to w hotelach bywa.
Zmierzyłam krokami długość – 16 metrów. Wszystko oble, nieregularnie. Efekt
czuje się jak welonka w szklanej kuli. One podobno wariuje jak za długo się je
w takim pseudo akwarium trzyma. Ja nie wariuje ale wolę klasyczny prostokąt.
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Bo głupio tak narzekać jak ma
się basen „do swojej dyspozycji”, nie trzeba nigdzie wychodzić na trening tylko
zejść 4 piętra. Inna sprawa, że po treningu wewleczenie się po schodach bywa
ciężkie. Owszem jest winda, ale ja przecież planuję wbiec na 37, więc nie ma to
tamto trzeba dreptać.
Welonka nie welonka cieszę się, że jutro też popływam….
Basen jest też pod schodami fot. D.Szymborska |
Tak tylko nieśmiało przypomnę, że akweny naturalne też są dalekie od regularności ;).
OdpowiedzUsuńtak, tak ale są większe :) dam radę :)
Usuń