Trening na 2000 m n.p.m.
Na drodze fot. D.Szymborska |
Dziś z pulsometrem biegałam i jeździłam na rowerze stacjonarnym.
Wniosek – co mnie nie zabije to mnie wzmocni!
No to po kolei, najpierw trening na basenie – basen był mój! Pani z
recepcji otworzyła i sobie poszła, nie wiedziałam gdzie włączyć światło więc
było bardzo nastrojowo….nic to napływałam co miałam napływać. Zmachałam się
okrutnie.
Dziś podbiegi, choć tak naprawdę tutaj codziennie są podbiegi. Ten czterokilometrowy okazał się super męczący.
Wreszcie rowerek, bo ciężko ten stacjonarny na siłowni inaczej nazwać.
Miał być trening w tlenie, owszem był tylko coś jakoś mi mało tego tlenu.
Dziś nie spotkałam nikogo jak biegałam więc jest tylko samogrzmotka,
słońce dalej cudownie świeci. Niestety dostałam jakiegoś uczulenia i delikatnie
mówiąc moja buzia do bladych nie należy.
Wracając do treningu na tej wysokości. Dla mnie jest po prostu dużo
bardziej męczący, jednocześnie przyjechałam tutaj głównie trenować więc ciężko
o porównanie do „normalnego” tygodnia w Warszawie.
Różnice w treningu 2000m n.pm.m a 115m n.p.m. (Dolomity-Warszawa):
·
Puls spoczynkowy jest wyższy na 2000m,
·
Puls w czasie wykonywania ćwiczeń,
treningu jest wyższy w porównaniu do pulsu „na nizinie” w czasie tych samych
ćwiczeń na 2000m,
·
Ta sama ilość snu jest mniej
regeneracyjna na wysokości 2000m,
·
Nie ma marzeń sennych jest „urwany
film” (nie wymaga to spożycia alkoholu),
·
Na wysokości 2000m można nabawić
się uczulenia na słońce. Pomimo używania kremów z filtrem, bez zawartości
wody), „na nizinach” takich problemów nie mam,
·
Spotęgowane uczucie głodu – ach jak
ładnie to nazwałam, że wciąż jestem głodna (2000m),
·
Większa radość z treningów na
wysokości 2000m z powodu cudownych widoków!
Lista pewno byłaby inna i krótsza gdybym miała czas na aklimatyzację,
niestety go nie mam więc jest jak jest…. czyli i tak cudownie!
Droga - zbieg/podbieg fot. D.Szymborska |
aaa, zazdroszczę! :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńdzięki, tutaj jest tak ślicznie, że nie trudno o śliczne zdjęcia :)
UsuńUczulenie też możesz mieć od wody w lokalnym basenie - nie wiadomo jak ją oczyszczają. Opcja ze słońcem też jest prawdopodobna. Polecam nafaszerować się wapnem, tak na wszelki wypadek. Mi w Tatrach, na Słowacji nieustannie śniły się kozice :).
OdpowiedzUsuńeee uczulenie tylko na twarzy...zobaczymy tak czy siak smaruję i pływam. W kwestii snów to lepsze jakieś niż żadne...
Usuń