Zamiast pączków cudowny trening i coś mniej atrakcyjnego...
Dobieg do ścieżki, Dolomity fot. D.Szymborska |
Rekordzista zjadł 684 pączki (zgaduję), jeden pączek ma 300kcal (tak
przypuszczam), pan Mietek od rana wypiekł 3457 pączki (całkiem możliwe jak ma
dużą piekarnię)….dziś tylko takie njusy.
A u mnie inaczej. Rano basen. Potem bieganie. Prognozy straszyły
opadami śniegu a tu dalej cudowne słońce. Piękne widoki, ciężki trening.
Najpierw drogą a potem już ścieżką. Nogi oczywiście mokre ale to przeszkadza
dopiero wtedy gdy wchodzę do hotelu, na trasie jakoś się tego nie czuje.
Tym czymś mniej atrakcyjnym w przypadku obozów, wyjazdów jest pranie
ręczne. Nie cierpię! Uwielbiam gdy w mieszkaniu, domu, który wynajmujemy jest
pralka….w hotelu nie ma….więc grzecznie najpierw namaczam, potem piorę i
płuczę. Przywożę ze sobą proszek, bo nie chcę mieć uczulenia jak kupię jakiś
inny….dziś ostatnie pranie, kolejne zrobi za mnie pralka w Warszawie.
Zmykam bo nabiegane było to można się powygrzewać na słońcu, tak, tak
powinnam się przestać dziwić dlaczego wciąż mam czerwoną twarz!
Się pierze fot. D.Szymborska |
Też zawsze na wyjazdy zabieram środek piorący i najczęściej jest to płyn do prania, taki bajerancki, bo specjalnie przeznaczony do odzieży sportowej.
OdpowiedzUsuń