Książka kucharska do czytania, czasem gotowania
Trochę jak książkowo jedzeniowy blog a troszkę jak książka kucharska fot. D.Szymbroska |
Szukam prostoty i
doskonałości, a nie mchu w garnku z kawiorem z jarmużu…. Dlatego z taką żarliwością polecam nową książkę Slatera.
Nigel Slater jest, jak siebie nazywa - pisarz kulinarny. Piękne
określenie kogoś kto uwielbia gotować i o jedzeniu opowiadać. Niedawno wydana
trzecia część kulinarnych pamiętników Slatera to książka niezwykła.
Zamysłem autora było spędzenie 365 dni z czytelnikiem, przeprowadzenie
przez pory roku, zapoznanie z przyprawami, opowiadanie o produktach, wreszcie
nauczenie gotowania (choć to nie jest konieczne, ani obowiązkowe).
To książka dla cierpliwych, dla tych, którzy nie idą na łatwiznę. W domu książka jest od miesiąca, jeszcze nic z niej nie ugotowałam, ale jakoś nie czuje się z tym źle, zerkam, czytam, podpatruję pomysły.
Jedna z londyńskich księgarni reklamuje tą książkę – „A year of good
eating” – jako idealny prezent gwiazdkowy. Zgadzam się, można ją dać komuś
zaczynającemu przygodę z gotowaniem – przeczyta, odłoży i sięgnie po przepis
kiedy będzie na to gotowy. Można ją dać komuś kto szuka inspiracji – myślę, że
postąpi podobnie. Slater pisze na tyle dobrze, że jego najnowsza książka może
też być prezentem dla osoby, która jeszcze nie urządziła, kuchni lub nie cierpi
gotować – wtedy jej miejsce będzie przy łóżku, smaczna lektura, dzięki której
czytelnik doceni, to co proponują mu restauracyjni kucharze, a potem….jak
wszyscy odłoży książkę i sięgnie po nią we właściwym momencie. Wreszcie to
prezent, dla tych, którzy lubią czytać kilka książek na raz. Slater pisze tak,
że można czytać „na raty”, zapominać i znów otwierać książkę, można też zerknąć
w przód, zagadki dobrego jedzenia są rozwiązywane na każdej stronie….
Przepisy Slatera są takie jak lubię, proste, ale zaskakujące, to co mi
się podoba najbardziej, to opowieści, wstępy, wprowadzenia.
„A year of good eating” przypomina blog, to nie są „tylko” przepisy to
jest życie, wydarzenia, a wszystko wokół stołu, kuchni.
Jeszcze tylko dla wciąż nieprzekonanych czy warto wydać 30GBP, to
wspomnę o pięknych zdjęciach. Dla mnie gotowanie jest dużo łatwiejsze i sprawia
więcej radości jak wiem do czego dążę, Slater to rozumie i pokazuje obiektywem
Jonathana Lovekina piękne stylizacje jedzenia. Widać fotograf i autor się
rozumieli, nie jest to przerost formy nad treścią, a dokładnie zdjęcia nad
jedzeniem. To smak jest najważniejszy, a że przy tym może być ładnie….
Książka tak mi się podoba, bo zgodna jest z tym co obecnie najbardziej
mi się podoba w restauracjach, w gotowaniu, a jest tym smak, a nie jakieś
udziwnienia.
Nigel Slater, a year of good
eating, Fourth Estate, Londyn 2015
Komentarze
Prześlij komentarz