Rower zimą – czyli ubierz wszystko na siebie
Plan na Pierwszy Dzień Świąt jak na obrazku! fot. D.Szymborska |
Cóż nie jestem fanką zimna, ba nie cierpię marznąć. Tak jak przy
bieganiu przyjęłam dolną granicę temperaturową – 18 – poniżej nie wychodzę na
trening, tak z rowerem…jak tylko zaczyna się jesień do oczepiam tylne koło i
zakładam łańcuch na kasetę trenażera. Pewno, że nie ma widoków, wiatru na
twarzy, ale za to jest ciepło!
Dziś w świąteczny dzień wybieramy się na długie wyjeżdżenie, bo to
zwyczajnie dużo ekonomiczniejsze jeżeli chodzi o konsumpcje czasu. Jeżeli dwie
osoby mogą jeździć razem a nie po sobie na trenażerze. Do tego tak wysoka
plusowa temperatura, że nic tylko ubrać na siebie masę ciuchów i ruszać!
Tak, jak z bieganiem wiem dokładnie co ubrać na plus pięć, dziesięć i
minus szesnaście, tak z rowerem to już większe wyzwanie. A do tego im więcej
chudnę tym bardziej marznę – choć akurat tego zmieniać nie zamierzam, wolę
ubrać jedną warstwę więcej, którą mogę zdjąć i uprać niż mieć zimno odporną
warstwę tłuszczu do wiosny!
I tak na 9 stopni i długie spokojne wyjeżdżenie ubieram:
·
Kask,
·
Czapeczka,
·
Buff z ociepleniem,
·
Bielizna narciarska,
·
Bluza,
·
Kurtka,
·
Spodenki kolarskie,
·
Getry długie,
·
Dwie pary skarpetek,
·
Buty,
·
Ciepłe i długopalczastne rękawiczki,
·
Okulary.
Komentarze
Prześlij komentarz